Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Ferrari – Passion Unlimited, czyli nielimitowana tandeta…

$
0
0

Jeśli chcecie wiedzieć jak zamienić pasję w coś ekstremalnie nudnego, smętnego i kompletnie pozbawionego polotu – poznajcie Ferrari Passion Unlimited… oto perfumy pachnące równie ordynarnie i tandetnie, co najtańszy – najbardziej podły zapach drogeryjny, z najniższej półki… podejrzewam, że gdyby dać go do wypicia amatorom „brzozowych nalewek” nie byliby w stanie tego przełknąć – pomimo iż smak, a tym bardziej zapach trunku, niespecjalnie ich interesuje… wprost nie mogę uwierzyć, że logo Ferrari znalazło się zarówno na flakonie Passion i Essence Oud - a któremu Passion Unlimited nie dorasta nawet do poziomu zrogowaciałego naskórka na stopach… gdybym wierzył w życie pozagrobowe – to stwierdziłbym, że Enzo przewraca się w właśnie w grobie, wchodząc na obroty turbosprężarki…

ferrari passion unlimited

Nawet cytrusy udało im się uśmiercić,  zamieniając je w coś smętnego i upiornie nijakiego… w pierwszej chwili pachnie to jak mdły celofan i stara, mokra szmata – upstrzona rozmytymi ziołami i delikatną mdłą słodyczą, układając się na podobieństwo nieudolnego klona Shiseido ZenZen też ma w sobie tę słodkawą i mdlącą nutę butwiejących szczątków roślin – którą tu uzyskano niemiłosiernie zamulającym kminkiem i zupełnie do siebie niepodobną lawendą… nawet wyczuwalny szczątkowo kardamon, jest tu bardzo cichy i symboliczny – więc czuć tu głównie przydający bukietowi odrobinę pikanterii kminek i wspomnianą, rozlazłą lawendę… całość dopełnia mająca zapewne ożywić smętne i rozlazłe brzmienie, ciemno zielona, acz równie zwiędła gałązka cyprysu… po prostu tragedia, nędza i rozpacz, bo w efekcie zapach wciąż pachnie smętnie – zalatując zatęchłym, już jakiś czas temu skoszonym/ zwiędłym zielskiem… jeśli rzeczywiście jest tu lawenda (co ambitnie sugeruje wykaz nut) to ścięto ją kosą i pozostawiono na polu, aby zgniła -  co mam wrażenie, właśnie ma miejsce…

ferrari - passion unlimited

Nie przepadam za marką z Maranello, bo 90% posiadaczy ich wozów, wygląda w nich po prostu żałośnie – zwłaszcza gdy zaświecą łysinką, odmładzając się w swym mniemaniu o co najmniej pokolenie… a przecież nigdy nie wyłączyli nawet kontroli trakcji, bo Ferrari służy teraz nie do szaleństw na krętych górskich serpentynach – co do protezowania lub przedłużania sobie innych niedoskonałości… gdyby te perfumy były samochodem, wierzcie mi – też w niczym nie przypominałyby wysmakowanej linii nadwozia i dynamiki, z której słynie stajnia Ferrari… tudzież wyglądałyby równie bezkształtnie i szkaradnie co Fiat Multipla, prowadziłyby się z gracją i łatwością średniowiecznej machiny oblężniczej, a kobiety widząc swą randkę, wysiadającą z tego auta – ogłuszałyby się własną torebką, poprzez silny cios w potylicę… nieco przyjemniej, choć wciąż lakonicznie robi się dopiero w fazie schyłkowej, gdy zapach gubi tą smętną ziołowo kminkową kłodę u nogi, o którą wciąż się potyka i wzbogaca się o skromny wątek paczulowo drzewny… niemrawa paczula i drewno dociążyły i nieznacznie przełamały surowość i siermiężność brzmienia – ale to i tak za mało by tchnąć życie w tą butwiejącą kłodę…

fałszywe ferrari

Ktoś tu próbował silić się się na wytrawno ziołowy, podszyty śródziemnomorską świeżością puryzm – ale wyszło mu to równie przekonywająco i spójnie, co lakoniczne zapewnienia premiera, że obniży podatki… w fazie dojrzałej, zapach jawi się nieco wytrawnie i surowo, z wyraźnie przebijającym się akcentem mchu i piżma (zapewne pozostałości wyblakłej fazy kminkowo lawendowej) i choć dzięki paczuli prezentuje się odrobinę cieplej – wciąż jest to obraz skrajnie nieudolnej nędzy i rozpaczy… pachnie to podobnie do połączenia morsko ziołowego Bvlgari Pour Homme z buraczaną wersją Soir – i niestety pod względem olfaktorycznej ekscytacji jaką przejawia, bardziej przypomina tego drugiego…

reklama ferrari passion unlimited

To nie Ferrari, to coś co je nieudolnie i po taniości udaje… ten zapach ma z temperamentnym duchem Ferrari tyleż wspólnego, co montowane seryjnie w ilości miliona sztuk na dobę, tanie Hyundaie i ma tyleż samo polotu co hatchback z silnikiem hybrydowym… ekstremalne nie warto, no chyba że chce się świadomie zrazić do siebie ludzi – zanudzając ich na śmierć własnym zapachem… poziom adrenaliny i frajdy jaki daje przejażdżka tą nielimitowaną pasją Ferrari – jest porównywalny z przejażdżką wozem drabiniastym po zabytkowej kostce brukowej… normalnie plomby same wypadają z zębów…ferrari passion unlimited edt

2005

nikt się nie przyznał

Głowa: grejpfrut, sycylijska cytryna,
Serce: cyprys, lawenda, kminek, kardamon,
Baza: paczula, cedr,


Tagged: blog o perfumach, cedr, cyprys, Ferrari - Passion Unlimited, grejpfrut, kardamon, kminek, lawenda, o perfumach, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy nie mające nic wspólnego z Ferrari, perfumy pachnące jak tania tandeta, perfumy pachnące podobnie do Bvlgari Pour Homme Soir, recenzja perfum, recenzje perfum..., sycylijska cytryna, tandetne perfumy

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra