Potrzeba pisania, nie daje mi spokoju nawet podczas wyjazdu szkoleniowego, a ponieważ to bądź co bądź blog – więc dziś multi tematyczny offtopic… widziałem dziś Smarta cabrio i prawie zakrztusiłem się poranną kawą… oto przykład, że niszę w niszy, też można sprzedać… wczorajsze szkolenie przeżyłem ostatkiem sił, odnosząc wrażenie że „pan produkujący się” zmierzał do sedna, z prędkością sunącego po ziemi lodowca… czułem się w jak podczas anomalii Matrix’a, mając wrażenie, że drzewa za oknem rosną szybciej, niż ten człowiek mówi… gdybym podczas przerwy na kawę posadził na trawniku ziemniaki – mam wrażenie, że podczas następnej przerwy, mógłbym je zebrać i podać na obiad…
No i znów mam niesmak związany z moim bankiem… bank z melonikiem ma formularz kontaktowy na stronie, wiec postanowiłem za jego pomocą umówić rozmowę telefoniczną z konsultantem – aby nie tracić czasu na słuchanie automatu, nim usłyszę że aby porozmawiać z żywą istotą, mam nacisnąć X… w przypadku połączenia z numerem za który płacę, wolałbym aby obowiązywał jeden określony standard, iż powiedzmy naciśnięcie X od razu przełącza mnie do konsultanta… ale w Polsce wyższa kultura bankowości nie obowiązuje, bo wpierw muszę wszędzie wysłuchiwać reklam usług, których nie potrzebuję i wysłuchać instruktarz, co mam zrobić z moją lokatą, na wypadek wojny nuklearnej z Botswaną… niestety formularz kontaktowy nie działał, więc chwyciłem za telefon i dzwonię… po opłaceniu 5 minut bieżącego połączenia – wreszcie słyszę znajomą regułkę o nagrywaniu – poprzedzającą zgłoszenie się żywego pracownika infolinii…
Co ciekawe, jeśli chcę cokolwiek załatwić, bez wyprawy do banku ulokowanego w centrum miasta, z aż jednym miejscem parkingowym – zajętym zresztą przez Infiniti jakiegoś kacyka z zarządu, muszę się zgodzić na nagrywanie rozmowy… ale już pracownik infolinii, dzwoniący do mnie w sprawie wciśnięcia mi niezamówionej oferty na jakiś kredyt albo lokatę – nie informuje mnie, ani nie pyta o ewentualną zgodę na nagrywanie, a przecież mowa o pieniądzach i ewentualnym zawieraniu wiążącej umowy przez telefon!… natomiast ów pracownik, słysząc że w odwecie i czysto asekuracyjnie, ja również nagrywam co do mnie mówi – zaczyna ostro protestować…. no zaraz, przecież to w trosce o zachowanie najwyższych standardów i bezpieczeństwa dla obu stron… a życie nauczyło mnie, że w przypadku dochodzenia moich praw, w oparciu o taką zarejestrowaną rozmowę – zazwyczaj tego dnia mieli awarię rejestratora i nic się nie zachowało…
W związku z powyższym, postanowiłem zmienić taktykę… ostatecznie postanowiłem pofatygować się osobiście do banku i złożyć przy okazji oświadczenie, że odtąd, jeśli będą mieli do mnie jakąkolwiek sprawę (a nie wątpię, że wkrótce będą chcieli wcisnąć mi usługę lub produkt, której nie potrzebuję) – żądam osobistego stawiennictwa ich pracownika u mnie w domu, w umówionych wcześniej godzinach… skoro ja mam fatygować się do oddziału z każą pierdołą i faszerować drobnymi parkomat (w Opolu strefa płatnego parkowania, profilaktycznie kończy się 36 kilometrów za miastem), to niech bank też się do mnie pofatyguje, na zasadzie wzajemności…
___________________________________________________________________
Na wygnaniu korzystam z internetu bezprzewodowego z Aero2… fajna usługa, bo darmowa, działa w zasadzie wszędzie (bo to internet Plusa, tyle że darmowy) i jej największą zaletą jest fakt iż poza bycia darmową, nie obwiązuje w niej limit transferu danych… wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że połączenie jest automatycznie zrywane co godzinę… to żaden problem, bo prosty skrypt ponawiający zerwane połączenie – pozwalał dotąd uporać z tą drobną niedogodnością, ale dać polakowi palec… niestety od przeszło miesiąca, by wznowić połączenie wymagane jest przepisanie kodu capcha, co jest o tyle irytujące, że zdecydowano się na najbardziej wredną odsłonę tego zabezpieczenia – czyli re-capcha, fabrykującą takie hieroglify, że nie jeden biegły farmaceuta byłby zaskoczony, próbując rozszyfrować charakter pisma na recepcie tego doktora…
I tu pojawia się problem, bo o ile nie przeszkadza mi ani konieczność wznawiania przerwanego połączenia, ani wpisanie capchy (którą po interwencji UKE zamieniono na zwykłą capchę) – to irytuje mnie, że muszę to robić co godzinę… Aero2 broni się tym, że użytkownicy masowo korzystali z tych kart niezgodnie z ich przeznaczeniem – upychając startery Aero2 w zdalnych kamerkach, modemach, rejestratorach i innych zastosowaniach niezgodnych z niekomercyjnym przeznaczeniem usługi… rozumiem i poniekąd zgadzam się z argumentacją operatora, tylko dlaczego przez wybryki pewnej części nieuczciwych firm, cierpieć mają pozostali użytkownicy?… czy zapytanie o tę nieszczęsną capchę, nie może wystąpić losowo, powiedzmy 2-3 razy na dobę?… i tak uwala to z automatu niecne wykorzystanie kart sim do w/w celów – a normalni użytkownicy nie musieliby męczyć się w imię walki z cudzą pazernością…
Druga strona medalu jest taka, że dostarczanie darmowego internetu jest Panu Solorzowi nie na rękę i generuje większy ruch w infrastrukturze, no ale skoro połasił się na tę częstotliwość i zobowiązał się do świadczenia w ramach umowy pewnej usługi – to niech świadczy ją na podobnych zasadach co oferty komercyjnych operatorów… ale chyba chodzi o to, żeby ludzie wzięli internet w płatnym abonamencie – bez tej upierdliwej niedogodności… mimo wszystko ja jestem zadowolony – internet pracuje wszędzie i bardzo stabilnie, nie posiada limitu transferu, a jego wąską przepustowość ograniczoną do 512 kbps można zdzierżyć, jeśli nie oglądacie na YT filmików w Full HD… gorąco polecam, wpłacacie 20 zł zwrotnej kaucji za kartę sim i 7 zł za przesyłkę pocztą i otrzymujecie internet bez umowy i za darmo… :)
___________________________________________________________________
Niepokoi mnie co się dzieje ostatnio na polskich drogach, w efekcie ostatnio wprowadzonej nowelizacji przepisów dla rowerzystów… w sumie nie mam nic przeciwko rowerom na ulicach – jeśli ich kierowcy myślą o tym co robią i nie zachowują się jak święte krowy, bo bezmózgich Yeti na jednośladach nie brakuje… niestety przywilej nie zsiadania z roweru na okoliczność przekraczania skrzyżowania – u niektórych rowerzystów zupełnie wyłączył myślenie i instynkt samozachowawczy… wjeżdżają na ulicę, nawet nie zwalniając i nie patrząc czy coś jedzie… w sumie nie powinno mnie obchodzić, że ktoś wyeliminuje swe niezbyt rozgarnięte DNA z puli genomów ludzkości – dając się rozsmarować po asfalcie, przez jakąś 40 tonową ciężarówkę (która bynajmniej nie zatrzyma się w ciągu metra, tak jak rower)… myślę natomiast o konsekwencjach dla mnie i wspomnianego kierowcy TIR’a, na wypadek potrącenia bezmyślnego rowerzysty – który nierzadko bez światełek i kompletnie niewidoczny, wskakuje mi zza węgła wprost pod koła… robi to, bo może – ponieważ osoba która poddała liberalizacji przepisy, zapatrzona zapewne na model Holenderski – zdaje się nie dostrzegać pewnego istotnego niuansu, że w Holandii buduje się skrzyżowania z uwzględnieniem dróg rowerowych… u nas natomiast króluje wolna amerykanka, polegająca na maźnięciu farbą po asfalcie i tadaaaaam – mamy wytyczoną drogę rowerową…
Mieliśmy wczoraj wieczorem nieprzyjemną sytuację, na szczęście skręcaliśmy w prawo i zwolniliśmy wracając do hotelu – bo inaczej z młodziana, który wyskoczył nam przed maskę, sunąc dotąd równolegle do samochodu (bez światełek i odblasków of course, bo po co?) zostałaby mokra plama albo roślinka… wpadł pędząc na złamanie karku, tuż przed nasz samochód – oczywiście nawet nie patrząc, ani nie zwalniając… konsekwencji zderzenia roweru z samochodem, nawet jadącego powoli, uświadamiać Wam nie muszę – ale już widzę nagłówki na lokalnej stronie informacyjnej, donoszącej iż pirat drogowy potrącił biednego rowerzystę… i nie ważne, że ów rowerzysta wykazał się porażającą nieodpowiedzialnością, ślepo polegając na przywileju, którym uszczęśliwił go jakiś ultra poprawny politycznie liberał – a który prawdopodobnie nie ma zielonego pojęcia o podstawach fizyki (hamujące samochody, nie zatrzymują się w miejscu, w ułamek sekundy)… nie mam zamiaru bronić kierowców, ani utyskiwać na pieszych – bo sam jestem jednym i drugim, więc wiem jak to wygląda po obu stronach chodnika… chcę tylko przypomnieć niektórym rowerzystom, że ich też również obowiązuje zasada ograniczonego zaufania na drodze i przede wszystkim – myślenie…
Tagged: Aero2, bank, bankowość, blog o perfumach, captcha, darmowy internet, o perfumach, offtopic, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum..., rejestrowanie rozmów z konsultantem, rowerzyści, zachowanie rowerzystów na drogach
