Zachodzę dziś do Duglasa, bo dawno nie było szybkiego przelotu przez, a tu tyle nowości… choć niektóre propozycje na regale z nowościami, jak Dsquared2 – He Wood Rocky Mountain, jakby trochę nieświeże… merchandising, merchandisingiem – ale w moim odczuciu półka z napisem NOWOŚĆ, nie służy do promowania czegoś, co stoi na półkach tejże perfumerii od lat!… będę to im wytykał jak mantrę, aż do skutku – bo nie lubię gdy wprowadza się klientów w błąd…
Armani Code Ice – pomimo sugestywnego koloru flaszki i dopisku Ice, Armaniemu nie udało się uciec od wybitnie wieczorowego charakteru tych perfum… z drugiej strony to dobrze, bo w końcu to Code do czegoś zobowiązuje (Dior, ucz się) – więc jeśli ktoś spodziewał się po tym zapachu odświeżającej aranżacji pokroju choćby Muglerowego Ice*Men’a, będzie sromotnie rozczarowany… pomimo iż bukiet dla niepoznaki upstrzono odrobiną mięty – to wciąż są perfumy o zacięciu wieczorowym i wciąż pachną podobnie do Code, choć są subtelniejsze i wysładzając się wyraźnie mniej, od swego protoplasty…
Valentino Uomo – wreszcie jest, a jest to jedna najbardziej wyczekiwanych premier mijającego roku… włosi są kiepscy w kwestiach techniczno mechanicznych, sztuka militarna i bohaterstwo na polu walki też nie wychodzi im najlepiej – ale w kwestii robienia rzeczy porywająco pięknych, gustownych, szykownych, eleganckich i porywających swą finezją, nie mają sobie równych… stylistycznie Valentino Uomo to ta sama, kunsztowna i wymuskana, wręcz ujmująca swą delikatnością szkoła, pokroju Laury Biagiotti, Lolity Lempickiej i Cartierów z linii Must, a więc MUST zdobyć próbka!… zapach gdy już umościł się na mej skórze, do złudzenia przypomina mi HM Hanae Mori - a to za sprawą ujmującego połączenia lekkiej cytrusowej świeżości, z subtelną słodyczą… do tego zapachu na pewno wrócę…
Mercedes Benz Sport – w sumie sięgnąłem po niego tylko dlatego, że na papierku pachniał mi jak klej biurowy, znaczy się wróć… ostatnio byłem z przyjaciółmi na spacerze popołudniową porą i rzucił nam się w nozdrza zapach kwitnących lip… mówcie co chcecie, dla mnie kwitnąca lipa pachnie całkiem podobnie do starego dobrego kleju biurowego, którym zajadają się wszystkie dzieci, podczas zajęć plastycznych… i nie inaczej pachnie nowy Mietek Sport… z tym, że nowy Mieczysław (tym razem błękitny) pachnie nie lipą, lecz lajtowo, wręcz słitaśnie ujętymi drewienkami – w specyficznej dla kompozycji Mercedesa tonacji, silącej się na wyszukany minimalizm… trudno powiedzieć czy to cedr, ale srogo przy nim namieszano, dopełniono odrobiną kameralnej słodyczy i objawiono nader przyjemnie… miłośnicy purystyczno drzewnej stylistyki Dsquared2 powinni być zachwyceni…
Ferrari Red Power – tym razem Ferrari mile mnie zaskoczyło, prezentując dla odmiany coś nader stylistycznie wyszukanego i o niebo dyskretniejszego niż ryk wkręcającego się na wysokie obroty silnika, któregoś z ich samochodów… wbrew swej nazwy ten sapach nie ma w sobie nic z mocy i tandetnej ordynarności poprzednich wypustów zapachowych tej marki… Red Power to wysmakowana, taktowna elegancja – zaaranżowana z tą samą delikatnością, polotem i dobrym smakiem, co Burberry Brit, albo Givenchy Gentlemen Only… to lekki i przy tym bardzo ciepły zapach, co uzyskano za sprawą szczypty czerwonej pomarańczy i geranium, które pięknie ożywiły i wzbogaciły brzmienie tych dyskretnych perfum…
Kenzo Homme Night – czyli zapach na wieczór, według Kenzo… jak zapewne się domyślacie, niewiele różni się od wieczorowych i klubowych propozycji Davidoffa, Caroliny Herrery, Bossa, Armaniego i Dsquared2… to ta sama, oklepana, nachalnie komercyjna, trącąca ordynarnością i tandetnym blichtrem stylistyka i jedyne co ją wyróżnia to brak jakiejś wódy w otwarciu i upierdliwej tonkowej słodyczy… o pardon, po przestudiowaniu oficjalnego wykaz nut, stwierdzam, że bobu tonka nie zabrakło… gorzałę i krzykliwe przyprawy zastąpiono tu dość interesującym, acz mdłym wątkiem mango… przejrzała nuta mango nie ma zbyt wiele wspólnego z soczystym owocowym orzeźwieniem i bardziej przypomina klimaty figowe niż świeży owoc… ale w sumie jest to kompozycja na wieczór, wiec takie zestrojenie nut nie powinno nikogo dziwić – tyle, że mango w tej tonacji, dość mocno przypomina mi Womanity Muglera, z już jak najbardziej obecną figą i kawiorem…
Tagged: Armani Code Ice, blog o perfumach, Douglas, Ferrari Red Power, Kenzo Homme Night, Mercedes Benz Sport, nowe perfumy, nowości w perfumeriach, nowości zapachowe, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy podobne do Hanae Mori, premiera nowych perfum, recenzja perfum, recenzje perfum..., szybki przelot przez, Valentino Uomo, zapachy 2014
