Widzę, że moda/zajawka na agar (tzw. oudomania) wciąż ma się dobrze, bo co rusz któryś producent wypuszcza własnego agarowca. Rzecz jasna z różnym skutkiem, bo moda na oud, która kilka lat temu przetoczyła się wpierw przez tzw. „niszę„, by nieco później przewalić się przez tzw. „mainstream„, a teraz jej niedobitki właśnie przesączają się do tzw. segmentu „massmarketowo drogeryjnego” (czego przykładem jest oudowy Axe). Oczywiście to tylko segmentacja i product placement, który jak wiemy „na pstrym koniu i widzimisię dystrybutora jeździ„, więc każdy ma prawo w tym temacie zaistnieć.
Ale od razu mówię, że jeśli spodziewacie się kompozycji nawiązującej krojem i formą, do któregoś z pierdyliona oudowców np. Montale, to zbłądziliście. Zapach epatujący tym jakże dumnym i ekskluzywnym Premiere Lux Oud, to mieszanina Iceberg Eau de Iceberg Oud z Ginestet Le Boise (samo otwarcie) oraz suchych i ołówkowych Próchnik Grom, XoXove Pour Homme i Avon Classic w jednym. Jest to kompozycja zacna, męska i niebanalna i jeszcze do niedawna mogąca na upartego oblecieć, za namiastkę legendarnego Gucci Pour Homme. Ale teraz gdy ów Gucci Pour Homme został wskrzeszony przez Bentleya w kompozycji Absolute (a więc powrócił oryginał) – szukanie doń porównań i analogii, straciło sens…
Tym niemniej są to naprawdę niezłe perfumy, podobnie zresztą jak opisywany niedawno Avon Classic, będący trzecim chronologicznie wcieleniem kompozycji jaką znajdziecie na rynku, również pod szyldami XoXoba Pour Homme i Próchnik Grom. Tyle że konia z rzędem temu, kto mi wskaże paluszkiem, gdzie w tym wszystkim jest ów tytułowy oud? Założę się, że nawet sprzęt NASA, do wykrywania czarnych dziur wykazałby (hipotetycznie) jakieś pojedyncze molekuły agaru – to są one tak syntetycznie i małostkowo ujęte, są tak suche, purystyczne, pochlastane i odrealnione od swego jakże charakterystycznego brzmienia – iż prościej stwierdzić, że poza nazwą, z oudem ten zapach nie ma nic wspólnego… Co więcej Premiere Luxe Oud ma też niewiele wspólnego z orientem, oryginalnością oraz ekskluzywnym brzmieniem, gdyż jak wymieniłem już na wstępie – zapach przypomina co najmniej kilka innych i starszych kompozycji…
Owszem Premiere Luxe Oud jest ładny i robi wrażenie swym purystycznym, suchym i drzewno ołówkowym krojem, ale po cholerę dorobili mu ideologię oudowca? Te perfumy nie mają nic wspólnego z oudem i za to „nadużycie” należy się Avon’owi spory minus. Co więcej zapach zbyt mocno przypomina inne perfumy ten marki, a mianowicie Avon Classic, którego niedawno opisałem – a który również pachnie uderzająco podobnie do wspomnianych Próchnik Grom i XoXoba Pour Homme, a więc dostajemy klon wcześniejszego klona, tyle że z bajerancką i przekłamaną nazwą… A więc jeśli szukacie luksusowego oudu (bądź w ogóle oudu), to w tych perfumach go nie świadczycie, podobnie jak bezprecedensowej oryginalności. Ale jeśli szukacie niebanalnego, dyskretnego, nowoczesnego, niewątpliwie męskiego i eleganckiego „drewniaka” o suchym i piżmowo pylistym zacięciu – to w tej roli Premiere Luxe Oud spisuje się wyśmienicie.
rok powstania: 2016
nos: Yves Cassar
projekcja: dobra
trwałość: dostateczna
Głowa: czarny pieprz, imbir, lawenda,
Serce: paczula, agar, drzewo gwajakowe,
Baza: ambra, drzewo sandałowe, piżmo,
Tagged: Agar, ambra, Avon - Premiere Luxe Oud, blog o perfumach, czarny pieprz, drzewo gwajakowe, drzewo sandałowe, imbir, lawenda, nowe perfumy Avon, o perfumach, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy podobne do Avon Classic i Xoxoba Pour Homme i Próchnik Grom, piżmo, recenzja perfum, recenzje perfum
