Nie planowałem opisywać tych perfum, poniekąd przez niechęć do osoby ich twórcy – ale uznałem, że moje własne animozje, nie powinny przekładać się na chłodną ocenę czyjegoś talentu. A Stereo Love autorstwa Kacpra Kafla, zrobiło na mnie tak pozytywne wrażenie, swą prostotą, świeżością i naturalnością, iż z prawdziwą przyjemnością je Wam przybliżę. Tym bardziej, że zapach opiewa jeden z moich ulubionych wiosennych kwiatów, narcyza.
Kocham wiosnę, to moja ulubiona pora roku, gdy to co umierało na mych oczach jesienią (moja druga ulubiona pora roku) już za kilka tygodni powróci – w niekończącym się cyklu odradzania się przyrody. A jak wiosna, to i wiosenne kwiaty, a więc pora na min. narcyza i żonkila – choć poza kolorem nie mam pojęcia czym się różnią, bo oba pachną dla mnie identycznie. No dobrze, mam pojęcie, bo szybki research pozwolił mi ustalić, że żonkil to po prostu żółty narcyz, tadaaaam! Zatem każdy żonkil jest narcyzem – ale nie każdy narcyz jest żonkilem, jak powiedziałby klasyk. Wprost ubóstwiam ich (żonkil, narcyz) słodkawy, upajający, lekko goździkowy zapach (niektóre azalie/ rododendrony też pachną mi jak goździk), który wdycham wiosną tak intensywnie, że nierzadko wciągam nozdrzami płatki kwiatu. Narcyz to bez wątpienia jeden z moich ulubionych kwiatów, obok maciejki, heliotropu, fiołka, konwalii, bzu, goździka i kwitnącej wiśni. Niestety woń tych kwiatów jest równie delikatna co ulotna i już po zaledwie kilku minutach łapczywego wdychania ich upajającej woni, przestaję ją czuć – a i czasu na ich kontemplację jest bardzo niewiele…
Pomijając przekwitanie, czemu tak się dzieje? Niestety ma tu zastosowanie bezwzględny mechanizm adaptacji naszego powonienia, które z czasem zaczyna świadomie ignorować pewne wonie/bodźce – by receptory zapachowe mogły na powrót skupić się na odbiorze i analizie woni tła, czyli wychwytywaniu potencjalnych zagrożeń. Nasze powonienie i sterujące nim reguły, nie zmieniły się zbyt wiele od czasów praczłowieka, a przypominam, że podstawową funkcjonalnością naszego powonienia jest nie wąchanie kwiatków – a ostrzeganie nas przed niebezpieczeństwem, np. tygrys szablozębny, pożar, czy już bardziej współcześnie – zepsute mleko, pukający do drzwi Świadkowie Jehowy, albo inkasent z Provident’a. Notabene ten właśnie mechanizm sprawia, że z czasem przyzwyczajamy się do stale używanych zapachów i w efekcie zaczynamy je coraz słabiej i krócej czuć. Ludzie nieświadomi tego mechanizmu, aplikują na siebie coraz więcej ulubionych perfum – robiąc z siebie postrach otoczenia, które dosłownie zamęczają nieznośnym odorem perfum, którymi się zlewają… znacie to skądś?
Wprawdzie autor deklaruje nieco bogatszy wykaz użytych nut, ale w praktyce Stereo Love to monoscent, czyli perfumy wybrzmiewające / poświęcone – jednej jedynej nucie zapachowej, w tym przypadku narcyzowi. W każdym razie narcyz gra tu tak bardzo pierwsze skrzypce, iż obecności porzeczki, sandałowca ani ambry nie stwierdziłem i bynajmniej wcale nie postrzegam tego za wadę. Ale Stereo Love daje mi coś, czego nie dała mi żywa roślina – a mianowicie pozwala mi się w nieskończoność reaplikować i przez wiele godzin pławić, w coraz to nowych wazonach z narcyzami. Stereo Love pachnie o wiele bardziej intensywnie, niż pojedynczy kwiat i choć jego najbardziej spektakularna i porażająco autentyczna faza, wybrzmiewająca wonią żywych i świeżych kwiatów, trwa nieco ponad dwie godziny – to z dojrzałym i pod koniec już niemalże przekwitłym kwiatem, możemy obcować przez dalsze kilka godzin . Te perfumy to prawdziwe naręcza narcyzów, wąchane jakby z rabaty – na której dopiero co zakwitły, w setkach lub tysiącach sztuk.
Ale to nie koniec niespodzianek, bo jak na niemalże perfekcyjnie sklecony monoscent przystało – pachnie on przerażająco autentycznie, wiernie i tak bardzo przekonywająco, że gdy zamknę oczy – widzę i czuję żywy kwiat, a więc moje szapo ba dla autora, za idealne dobranie proporcji gotowego roztworu. Jeśli miałbym ocenić, kto lepiej przedstawił tytułowego narcyza: amator z polski, czy arcy utalentowany profesjonalista – to śmiem twierdzić, że stawiający swe pierwsze kroki w perfumiarstwie nastolatek, przedstawił narcyza dużo bardziej autentycznego i daleko bardziej strawnego dla otoczenia, niż jego zimna i skrajnie wyobcowana podobizna z Hermesa Eau de Narcisse Bleu… Wiem to zabrzmiało jak świętokradztwo, ale po prostu narcyz w wydaniu KK pachnie o niebo lepiej i wierniej – niż jego odsłona, autorstwa niekwestionowanego geniusza minimalizmu, Jeana Claudea Elleny. Być może to po prostu łut szczęścia, czy kwestia przyjętej konwencji – ale dla mnie liczy się efekt końcowy, a ten jest fenomenalny…
Niedowiarkom polecam zamówić próbkę i sprawdzić samemu, autora kompozycji znajdziecie na Facebooku… A wracając do Stereo Love, gotowa mikstura pachnie dokładnie jak żywy, wiosenny, wąchany prosto ze zroszonej wiosennym deszczem rabaty, narcyz i tym mnie ten zapach kupił… Wprawdzie jego świeżość z czasem zaczyna kuleć, ale nim to nastąpi, mamy przed sobą około 2-3 godzin dzikiej narcyzowej orgii – a po niej kolejną, tyle że już w towarzystwie dojrzałej, wręcz przekwitłej (i nie mniej autentycznej) fazy życia tego kwiatu. Narcyzowej orgii trwającej grubo ponad 8 godzin, podczas której możemy się bezwstydnie pławić w jego całej okazałości – bez ryzyka, iż nasze zachłanne nozdrza poszarpią jego delikatne płatki i co najważniejsze, możemy to robić na okrągło, przez calutki rok…
p.s. Edziu dziękuję Ci za możliwość uszczknięcia próbki z Twojego flakonu…
rok powstania: 2015
nos: Kacper Kafel
projekcja: dobra
trwałość: w teorii dobra, ale ze względu na delikatność i ulotność opiewanej nuty w naturze, bardzo dobra!
Głowa: liść i owoc czarnej porzeczki, łodyga narcyza
Serce: narcyz z rodzaju poeticus
Baza: ambra, deski jodłowo-sandałowe (pisownia oryginalna)
użyte zdjęcia pochodzą ze strony http://drscent.blogspot.com/
Tagged: ambra, blog o perfumach, deski jodłowo-sandałowe, diabelnie autentyczny zapach narcyza i żonkila, Kacper Kafel, liść i owoc czarnej porzeczki, narcyz i żonkil w perfumach, narcyz z rodzaju poeticus, niesamowicie autentyczny zapach wiosennego narcyza, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy pachnące jak autentyczny narcyz, perfumy pachnące wiosennym kwiatem, recenzja perfum, recenzje perfum, Stereo love, zapach żonkila i narcyza, łodyga narcyza
