Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Bruno Banani – Absolute Man, czyli zbudujmy sobie Frankensteina…

$
0
0

Nowy Bruno Banani Absolute Man pachnie jakby stworzono go z premedytacją, ale z tego co się mniej lub bardziej przypadkowo nawinęło… zupełnie jakby wzięto do ręki wyniki ankiety konsumenckiej: “jaki jest twój ulubiony składnik perfum, albo zapach” – a potem uśredniono typowania respondentów i zestawiając je z tym co się obecnie najlepiej sprzedaje – zbudowano kompozycję będącą tego fizycznym ucieleśnieniem… chyba nie muszę pisać, że wyszło im to równie groteskowo, szkaradnie i pokracznie, co zbudowanie olfaktorycznego Frakensteina z części innych zapachów… Absolute Man jest nieudolnym powieleniem pewnego chwytliwego i dość często powielanego standardu – czyli wyrazistym, przyprawowo aromatycznym zapachem, obficie ociekającym frywolną tonkową słodyczą… “pęknięty złoty flakon” za inwencję i wykonanie Bruno Banani ma już w zasadzie w kieszeni…

Bruno Banani - Absolute Man

Zapach sili się na przyprawowy (choć w sposób wysoce niezdefiniowany), a w stadium początkowym wręcz drażni i irytuje swą nadpobudliwą, chaotyczną i napastliwą pikantną naturą… zapachów pachnących w ten sposób są na rynku dziesiątki, ale ten nie wyróżnia się niczym szczególnym… ot kolejny klon, swoiste quasimodo – nieudolnie naśladujące określony, oklepany kanon zapachowy… gdy już się rozkręci, pachnie jakby V&R Spicebomb, Armani Code Ultimate, Paco One Milion, zmieszano z Playboyem Vip, Oriflame Sir Avebury i Str8 oraz klasycznym Armani Code i Bang! Jacobsa… w fazie dojrzalej zapach zaczyna przypominać z kolei dziwną hybrydę udającą Chanel Allure zmieszane z Essential Angel Schlesser i Black Sun Salvador Dali

Bruno Banani - Absolute Man reklama

Teoretycznie brzmi to “fajnie” i całkiem sympatycznie, ale w praktyce wypada nudnie, wtórnie i dusząco – zupełnie jakby kompozycję namieszano nie na “wyczucie” i “smak“, lecz łopatologicznie, dokładnie tak jak napisano w hipotetycznym przepisie na komercyjny sukces… prawdopodobnie zapach miał pachnieć na podobieństwo bardzo klasycznego (fiołkowego) Hommage od Lalique, tudzież Sir Avebury od Oriflame, z być może lekkim zacięciem w stronę czegoś wieczorowo klubowego – ale niestety klasą, wyrafinowaniem i finezją bukietu nie sięga im nawet do pięt… nawet dość agresywnie zabiegający o atencję pikantny wątek pieprzu nie przekonuje swym “aktorstwem” (a pieprz trudno schrzanić) – choć i tak wypada o niebo lepiej, niż wplecione w otwarcie “cytrusy“, niemiłosiernie syntetyczne, tanie i bezkształtne… rozczarowanie brzmieniem jest tym większe, że skoro Oriflame udało się za ~50 zł osiągnąć względną sugestywność i wierność brzmienia Sir Avebury – co najmniej podobnego poziomu należy oczekiwać po Bruno Banani, skoro za swój “absolutnie pochyły flakon” krzyczą ponad stówkę…

Bruno Banani Absolute Man

Wprawdzie zapach nie jest tak ordynarny jak Eros od Versace, ani inwazyjny i dobitny jak One Milion – ale pachnie na tyle do nich podobnie, że można śmiało uznać Absolute Man za ich tańszą, acz zauważalnie mniej trwałą i “gromowładną” alternatywę… coś za coś, a jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach… Absolutny bardzo sili się na udawanie potężnego (absolutnego), męskiego pachnidła – ale dyskredytuje go bijąca od niego taniość, siermiężność wykonania i syntetyczność naprawdę podłej jakości składników… Paco i wspomniany Eros pachną przynajmniej potężnie i zamaszyście oraz nie przebierają w środkach, którymi nader wyraziście szturmują otoczenie – gdy Bruno bardzo szybko traci swój początkowy, podkręcony pieprzem impet  i szybciutko stacza się do roli “czegoś” konającego podbitą zwietrzałym pieprzem, rozmytą tonką i anemicznym drewienkiem w tle…

reasumując: to co najbardziej uderza to dysproporcja pomiędzy osiąganą jakością a ceną… zapach jest okrutnie wtórny i oklepany, ma naprawdę baaaardzo przeciętne parametry trwałości i projekcji – a za te pieniądze można nabyć wspomnianego Sir Avebury, który pachnie w moim odczuciu o niebo lepiej i mniej schematycznie… osobiście wolałbym dołożyć te kilkadziesiąt złotych, kupić Armaniego Code Ultimate, Black Soul Imperiale, Lalique Hommage, albo nawet Paco Intense i cieszyć się ich jakością – albo gdy priorytetem jest cena, pozostać przy budżetowym Playboyu albo Str8 (nie pomnę którym)… zdecydowanie nie polecam…

przypomina mi: zbyt wiele by wymieniać, ale i tak żadnego z “dawców” nie emuluje poprawnie…Bruno Banani - Absolute Man EdT

2014

Głowa: grejpfrut, mandarynka, czarny pieprz,
Serce: liść fiołka, konwalia,
Baza: fasolka tonka, wanilia, ambra, nuty drzewne,


Tagged: ambra, bardzo słaby i syntetyczny zapach, blog o perfumach, Bruno Banani - Absolute Man, czarny pieprz, fasolka tonka, grejpfrut, konwalia, liść fiołka, mandarynka, nieudolna kopia rynkowych szlagierów, nuty drzewne, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum..., słabiutka kopia Erosa i One Milion, wanilia

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Trending Articles