Pojęcia nie mam po co Bvlgari wypuściło Man Black Cologne (EdT), skoro na rynku jest już pachnący niemal identycznie, Bvlgari Man In Black (EdT). To Cologne dodali chyba tylko po to by ludzie nie mylili Man Black z Man In Black. Wszak różnica w nazwie jest niewielka, oba flakony są czarne – no i najważniejsze, pachną bardzo podobnie. No dobrze, znam odpowiedź – dla kasy… Kolejną kontrowersją jest sensowność tworzenia EdT o mylącej nazwie Cologne (gdzie cologne określa również stopień koncentracji), gdy zapach ani formą, ani treścią i co najistotniejsze stopniem koncentracji, NIE JEST COLOGNE!. Ale jaki jest sens w rozmienianiu się na drobne i robieniu klona EdT z nazwą Cologne, gdzie nazwa przeczy segmentacji, a i bukiet nie ma nic wspólnego z wodą kolońską?. Tu najbardziej prawdopodobną przyczyną, jest potrzeba wygenerowania choćby sztucznego ruchu w temacie modnych nowości – wszak lud domaga się igrzysk (niekończącego się wysypu nowości, nawet jeśli te nic nowego nie wnoszą).
Jak dotąd nie można było mieć do Bvlgari pretensji, że robili coś na pokaz, pół gwizdka lub na odczepnego, ale niestety to już czas przeszły… Man In Black pachnie przepięknie, no i zupełnie przypadkiem pachnie w najmodniejszej (wciąż) tonacji balsamiczno kadzidlanego słodziaka. Zresztą podobnie pachnie mające nie tak dawno temu Bvlgari Aqua Amara, w świetle którego Man Black Cologne wypada jeszcze bardziej wtórnie i blado. Na nasze nieszczęście, takie kompozycje świetnie się sprzedają i jeszcze długo będą – więc Bvlgari zaczęło po prostu bezczelnie odcinać kupony od niesłabnącej koniunktury. Receptę na sukces mają wyśmienitą, wszak Man In Black pachnie zacnie i chwytliwie, więc czemu nie zmodyfikować nieznacznie receptury, nazwy oraz odświeżyć dla lepszego odróżnienia flakonu* i voila!
*taki błąd z niemal identycznym flakonem i brzmieniem, popełnił klika lat temu Paco Rabanne – wypuszczając 1 Milion Intense w niemal identycznie wyglądającym flakonie – przez co większość klientów nawet nie zarejestrowała, że na półkach stoi flakon z nowością i zapach przeszedł zupełnie bez echa…
A cóż my tu mamy? Miękką, obłą, nieco wycofaną i wyraźnie rozwodnioną, balsamiczno drzewno przyprawową słodycz – wyrażoną, no właśnie i tu jest problem… Po wcześniejszym zapoznaniu się z wykazem nut, rzeczywiście można stwierdzić obecność kwiatu pomarańczy, jakiegoś alkoholu, tonki, ambry i bliżej nieokreślonych drewien – ale to wszystko jest tak rozmyte, tak nieczytelne i pozbawione wyrazistych krawędzi, iż zlewa się w bezkształtną i nieczytelną, słodkawo balsamiczną pulpę. W sumie mógłbym tu wypisać lub wymyślić na poczekaniu dowolne składniki, a i tak nie sposób ich obecności w bukiecie zweryfikować. To pachnie tak jakby wziąć kadzidlano balsamiczno irysowo czekoladowe Man In Black i rozcieńczyć je w proporcjach 2 do 1. Przy czym MiB wcale nie jest nie wiedzieć jaką siekierą, by trzeba było go rozcieńczać. Uzyskany tą drogą roztwór, wciąż przypomina kształtem pierwowzór, a jednocześnie staje się on pozbawionym wyrazu Man Black Cologne… Co bynajmniej nie oznacza, że zapach jest homeopatycznym placebo, co to to nie. To owszem pachnie, bardzo zresztą przyjemnie i całkiem donośnie – ale to wszystko już było, a w dodatku wcześniej wyrażono to pełniej i bardziej treściwie.
Nie powiem, ten zapach może się podobać, ale pod warunkiem, że przez ostatnie 10 lat siedzieliście zamknięci w jaskini, totalnie odizolowani od pachnącego świata. Tylko wtedy ten zapach zrobi na Was wrażenie i powiecie: tak, na to pachnidło chcę wydać moje ciężko zarobione dublony!. Ale jeśli znacie te wszystkie Man In Blacki, YSL L’Hommy i inne niezobowiązujące słodziaki, którymi producenci od lat bombardują rynek – wówczas będziecie rozczarowani, ponieważ trudno o bardziej wtórny i zarazem bardziej jałowy zapach, niż Man Black Cologne. Man In Black jest przyjemne, kształtne, pełne, otulające, ciepłe i na swój sposób bardzo ciekawe, zaś pachnące na pół gwizdka i wyraźnie słabszy Cologne – to stworzony na siłę, wbrew segmentacji i zdrowemu rozsądkowi wypełniacz oferty. Pewnie u Bvlgari pomyśleli, że ciemny lud i tak kupi, ale czy na pewno? W tej formie i brzmieniu, Man Black Cologne musi się zmierzyć nie tylko ze swoimi poprzednikami, ale i całym tabunem równie beznamiętnych i ocierających się o nijakość pachnideł, którymi rynek perfum jest obecnie dosłownie usr… eeee usiany. I szczerze wątpię, by akurat kompozycja od Bvlgari miała siłę przebicia, zdolną prześcignąć dużo bardziej znaną i pożądaną konkurencję, w wyścigu o portfel klienta… No a co z Man In Black i Aqua Amara? Udajemy że nie istnieją, a za pół roku któreś pójdzie pod nóż, bo nie sprzedaje się na oczekiwanym poziomie?
Wiem, że to wygląda jakbym wylał na ten zapach wiadro pomyj i w sumie niewiele piszę o jego brzmieniu – ale naprawdę nie chce mi się przepisywać recenzji Man In Black. Ale doprawdy trudno o bardziej niepotrzebny i bezsensowny zapach niż Man Black Cologne. W kontekście segmentacji i usytuowania w ofercie swego brandu, jest takim BMW X1 lub Mercedesem B klasą, wciśniętym na siłę do oferty, aby tylko było i wypełniło jakąś tam urojoną niszę. MBC nie wnosi sobą absolutnie nic, poza chaosem i rozdrobnieniem, w dotąd całkiem przejrzystej i komplementarnej ofercie marki. Aha, jest jeszcze Bvlgari Man Black Orient, będące po prostu zręcznie przemyconym do oferty oudowcem. Łudziłem się że jakimś cudem Bvlgari przespało lub zignorowało modę na oud (szczęśliwie przemijającą już oudomanię), ale chyba ocknęli się niczym niedźwiedź ze snu zimowego – prezentując w 2016 roku własne, totalnie innowacyjne i przełomowe, połączenie oudu, z uwaga różą!.
rok powstania: 2016
nos: (płakał, kopiując samego siebie) Alberto Morillas
projekcja: dobra
trwałość: dobra
Głowa: cytrusy, nuty zielone, rum,
Serce: tuberoza, kwiat pomarańczy,
Baza: drzewo sandałowe, ambra, piżmo, benzoes,
Tagged: Alberto Morillas, ambra, benzoes, blog o perfumach, Bvlgari, Bvlgari - Man Black Cologne, cytrusy, czekoladowo drzewno balsamiczny zapach na jesień, drzewo sandałowe, kwiat pomarańczy, najnowsze perfumy Bvlgari, nowy zapach od Bvlgari, nuty zielone, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy bardzo podobne do Bvlgari Man In Black, perfumy męskie, piżmo, recenzja perfum, recenzje perfum, rum, tuberoza
