Niniejszy szybki przelot, zamierzałem zamieścić już w niedzielę wieczorem – ale niestety przemokłem i przewiało mnie we Wrocku tak bardzo, że w efekcie dopadła mnie jakaś dżuma… Dziś wreszcie coś widzę, bo wczoraj oczka miałem napuchnięte jak bokser po 12 rundach – a nos jak Whitney Houston przed odwykiem kokainowym, więc średnio chciało mi się pisać… A jest o czym! Wypatrzyłem oczy do kości, ale w żadnej sieciówce nie znalazłem najnowszej Prady Homme. Szkoda, bo ze względu na nazwę i flakon, nie wygląda na kolejnego flankiera Luna Rossa, a coś zupełnie nowego. Ponadto za zapachem stoi Daniela Andrier, matka wszystkich Prad i nieziemskiej Bottegi Venety Pour Homme. Kolejną dobrą wiadomością miało się okazać wejście Abercrombie & Fitch do Douglasów, więc już zacierałem łapki, ciesząc się że dzięki konkurencji – niebotycznie napompowane przez prywatny import i spekulantów ceny Fierce, wreszcie spadną do akceptowalnego poziomu… Niestety, bo w praktyce chodzi o tylko jeden i zupełnie inny zapach – więc poza przeziębieniem, ten szybki przelot przyniósł niemal same rozczarowania…
wielki nieobecny dzisiejszego przelotu, ale mam nadzieję że na najbliższą koniunkcję planet, już będzie osiągalny na półkach…
Ale zacznijmy od rzeczy przyjemnych, czyli w Hebe znalazłem perfumy Adrenaline, Signature i Urban marki, uwaga AXE!. Wyglądają jak mniejsza forma dezodorantu, ale po ściągnięciu zatyczki, pojawia się klasyczny perfumeryjny atomizer i tadaaaam! To wody toaletowe o pojemności 100 ml i patrząc na epatujące z kartoników połączenia składników (oud i wanilia, czy tabaka i ambra), naprawdę zachęcają do testów skórnych. Niestety nie miałem czasu ani warunków na bardziej poważne testy, więc na razie wstrzymam się od oceny i uwag odnośnie realnej trwałości, ale na pewno do trojaczków AXE powrócę…
to nie dezodorant, to najprawdziwsze perfumy!
Kolejnym miejscem które odwiedziliśmy z Michałem (pozdrawiam Teziaka) była Sephora i tu przede wszystkim zwrócił moją uwagę nowy Paco Rabanne 1 Million Prive, który dosłownie mną pozamiatał… Jest prześliczny! i śmiem twierdzić, że jest to najbardziej wysmakowana, dojrzała, spektakularna, szlachetna i najbardziej dopieszczona ze wszystkich odsłon złotej sztaby i już kupiłem próbkę, by jak najszybciej zapoznać się z tym pachnidłem. Cieszę się, że tym razem zmienili kolor flakonu, by nie powtórzyć wtopy z 1 Million Intense, którego rynek po prostu przeoczył, ze względu na niemal identyczny flakon co u klasyka. Zapach otwiera się niesamowicie apetycznym, intrygującym połączeniem nut, układających się na podobieństwo moszczu winnego/ rosyjskiego szampana, a w chwilę później przypomina owocową gumę balonową – acz w niesamowicie wyrafinowanej i urodziwej odsłonie, więc już nie mogę się doczekać właściwych testów!.
przepiękny kolor i zapach, a więc Prive to niekwestionowana gwiazda tego szybkiego przelotu…
Tu również widziałem Eau de Nuit Oud czyli nowy, zapewne totalnie innowacyjny i przełomowy OUDOWY Armani! Nie wiem jak rynek przyjmie to pachnidło, ale ja mam ochotę wyskoczyć przez okno, albo zapaść na jakąś egzotyczną chorobę weneryczną – na samą myśl o testowaniu kolejnego oudowca… No ile można? cóż nowego pokażą? oud i róża? oud i miód? oud i przyprawy? oud i ambra? Ale jeszcze gorsze zdaje się być nowe Loewe Solo Cedro, które jest okropnie nudne i na dodatek w swej fazie dojrzałej, pachnie całkiem podobnie do Davidoffa Echo (nie wiem czy uznać to za zaletę, czy wadę), ale w ostatecznym rozrachunku, chyba wolałbym natrzeć się jakimś smarem na komary… Wiem! Bros na komary i kleszcze ma ciekawszą kompozycję zapachową i zdaje się trwalszą….
nowy przełomowy i rewolucyjny oudowiec na rynku…
Ostatnim miejscem które w niedzielę zwiedziliśmy, był Douglas – a tu w oczy rzucił mi się oryginalny (no dobra oczojebny i kiczowaty, ale spróbujcie go przeoczyć) flakon nowych perfum Azzaro Wanted. Flakon w formie magazynka na kule od rewolweru, sugeruje że zapach będzie dziki (jak dziki zachód), narowisty, nieokiełznany, być może ostry i nieokrzesany, a już na pewno nie dla grzecznych chłopców… Powiem tak, najciekawszą i jedyną rzeczą wywołującą jakiekolwiek emocje jest flakon tych perfum, a później jest już tylko gorzej. Wanted okazał się totalnie bezpłciowym i zatrważająco nijakim owocowym koszmarkiem i wolałbym już napisać recenzję włókniny ogrodniczej (przeciw chwastom) i elaborat dla Tygodnika Działkowca, o szkodliwym wpływie przekwaszonego torfu na sadzonki kalarepy, niż te perfumy… Zapewniam, że nawet artykuł o prawidłowym doborze i asortymencie dostępnych na rynku doniczek, jest dużo ciekawszą alternatywą niż tekst o Wanted…
flakon i kolor drewna jest przepiękny, więc szkoda że zawartość z nim nie konweniuje…
Tu również próbowano podsunąć mi bloter z najnowszym JPG Ultra Male Intense, ale wykonałem unik i uciekłem w popłochu – wszak by dogłębnie poznać liczną i rozległą ofertę flankierów Le Male, wystarczy powąchać jednego i styknie Trzeba przyznać, że JPG wie jak odcinać kupony od własnego sukcesu i jak zarobić na modzie i trendach. Obecnie producenci bombardują nas najmodniejszymi w tym i poprzednim sezonie rodzajem perfum – a mianowicie kompozycjami stylizowanymi na Extreme/Intense (analogicznie do trendu przerabiania klasyki na EdP i Parfum), a u JPG zrobili to tak sprytnie, że aż im to wybaczę…
Po pierwsze nie użyli słówka Intense/Extreme/Parfum, tylko Ultra, czym skutecznie odcięli się od zarzutu ślepego podążania za modą i trendami. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy miła pani konsultantka zaatakowała mnie bloterem z Ultra Male Intense… Wszak to Ultra Male jest gęściejszą, nieznacznie zmodyfikowaną i bardziej zintensyfikowaną wersją klasyka, więc po cholerę jego wersja Intense?. Zrobiłem mały reserch i coś mi się wydaje, że to chyba nadinterpretacja i samozwańcze oznaczenie, bo najstarsze encyklopedie perfum i internety milczą na temat premiery takowych perfum – więc sugeruję by Doglas, poprawił sobie błąd na stronie…
mimo wszystko najciekawszym elementem nowego Wanted, jest jego kiczowaty flakon…
I wreszcie gwóźdź programu, Abercrombie & Fitch!. Ucieszyłem się jak dziecko, gdy jeden z czytelników napisał mi w mailu (pozdrawiam serdecznie), że do rodzimych Douglasów wejdzie A&F, min. ze swoim nieziemskim Fierce!. Oczywiście wcześniej też był dostępny, ale nie widzę powodu dlaczego mam płacić około 500zł za 100 ml perfum, kosztujących oficjalnie w Stanach nieco ponad 350 zł – więc super!. Wreszcie skończy się krojenie klientów przez spekulantów, trudniących się prywatnym importem z nieznanego źródła i spadnie ryzyko kupienia podróbki. Ale niestety mojego ukochanego Fierce nie zastałem, bo owszem A&F wszedł do polskich Douglasów, ale nie z Fierce. To co stoi na półce, to jakiś wynalazek o nazwie First Instinct (notabene też reklamowane przez przytyranego faceta, którego jakaś laska mizia po klacie) ale w moim odczuciu ten zapach jest hmmmm… mocno nieciekawy i nie dorasta Fierce nawet do pięt…
niestety nie jest to Fierce i nie pachnie tak dobrze jak Fierce…
Tagged: blog o perfumach, jesienne nowości perfumeryjne, nowe perfumy Abercrombie & Fitch, nowe perfumy Armani Eau de Nuit Oud, nowe perfumy AXE, nowe perfumy Azzaro Wanted, nowe perfumy JPG Ultra Male Intense, nowe perfumy Loewe Cedre, nowe perfumy Paco Rabanne 1 Million Prive, nowe perfumy Prada Homme, nowości Douglas Sephora Hebe, perfumeryjne nowości, szybki przelot przez, Wrocław
