Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

paranoje i kurioza, czyli jak bardzo IFRA i UE troszczą się o nasze bezpieczeństwo i zdrowie…

$
0
0

Miarka absurdu się przebrała, więc postanowiłem za przykładem Wiedźmy i Sabbath zabrać głos w sprawie, która dotyczy nas wszystkich… jak wiecie śmiertelnym wrogiem perfum i perfumomaniakówreformulacje (ostatnimi czasy coraz liczniejsze) i tym razem nie wynikające bynajmniej z chęci przyoszczędzenia lub uproszczenia sobie życia przez producentów perfum, lecz ich kata IFRĘ (Międzynarodowe Stowarzyszenie Substancji Zapachowych), wspomaganą dzielnie przez lobbystów z UE (i zapewne paru koncernów wytwarzających syntetyczne składniki perfum)… chociaż z drugiej strony, producentom perfum jest poniekąd na rękę, by kosztowne i kłopotliwe pod względem zachowania powtarzalności brzmienia składniki pochodzenia naturalnego – zastąpić tanią i łatwą w pozyskiwaniu chemią… w końcu to biznes, a tu liczą się przede wszystkim oszczędności, przekładające się na wymierne zyski… w efekcie producent zarobi więcej, ale nie łudźmy się, że w zamian otrzymamy produkt tańszy i co ważniejsze wciąż pachnący tak, jakim go stworzono…

IFRA uroiła sobie (kolejny raz), że niektóre składniki pochodzenia naturalnego, zawarte w recepturach perfum mogą “potencjalnie uczulać” i jest to wskaźnik oscylujący w granicach 1-3% populacji – czyli tak na dobrą sprawę w granicach błędu statystycznego… w dodatku wyniki i wnioski ich badań są na tyle umowne i hipotetyczne, że dają się bez trudu podważyć… osobiście uważam, że czynnikiem daleko bardziej alergizującym i uczulającym jest nie śladowa ilość, przykładowo mchu dębowego w perfumach, które na siebie aplikujemy – lecz toksyczne, nafaszerowane agresywną chemią środowisko, w którym przyszło nam żyć… toksyczna woda i powietrze, modyfikowana, przetwarzana i faszerowana chemią żywność, tony zawierających całą tablicę Mendelejewa kosmetyków i detergentów, które stosujemy na co dzień, jakoś nie budzi zastrzeżeń bojowników o nasze zdrowie – podobnie papierosy, których daleko bardziej niekorzystny wpływ na nasze zdrowie jest bezsporny, ale w przypływie zakłamanej hipokryzji (i wsparciu ponad 80% akcyzy, spływającej szerokim potokiem do Unijnych budżetów) wciąż są dostępne bez ograniczeń dla każdego… paranoja, hipokryzja i szczyt zakłamania!…

Troskliwa, dbająca o nasze zdrowie IFRA ubzdurała sobie, że zakaże stosowania (lub drastycznego zmniejszenia dopuszczalnego stężenia) w produkcji większości od stuleci znanych składników (planowane jest skasowanie min. jaśminu, róży, bobu tonka i sandałowca!) i chce zastąpić je jedynie słusznymi chemicznymi odpowiednikami… wyobrażacie sobie perfumy, w których złożone i przebogate, jakże ściśle zależne od miejsca pozyskania brzmienie róży zastępuje się chemią?… ale może niech wpierw IFRA udowodni zarówno szkodliwość kwestionowanych składników, jak i zbawienny oraz w 100% obojętny wpływ tej “bezpiecznej” chemii na nasze organizmy – a potem niech forsuje kretyńskie nowelizacje, w rodzaju najświeższej perełki UE, zakazującej stosowania naturalnego dymu wędzarniczego, przez zastąpienie go chemiczną bejcą (koloryzującą i nadającą jedzeniu smak wędzenia), która bynajmniej nie działa konserwująco (wydłużając jej przydatność do spożycia) na żywność, jak naturalne i znane ludzkości od tysięcy lat wędzenie!…

Nie mam nic przeciw chemii w perfumach, jako dopełnienie i urozmaicenie bukietu – ale nie popadajmy w skrajności, bo w nadmiarze wszystko szkodzi, nawet woda… a niby skąd się wzięła alergia na wodę? (wodę!)… istnienie tego rodzaju alergii jedynie dowodzi, że w pewnych okolicznościach nawet podstawowy budulec naszych organizmów może uczulać – ponieważ zawarte w nim niepożądane wtrącenia (chlor, fluor, metale, pestycydy, etc.) mogą stać się przysłowiową kroplą przepełniającą kielich goryczy (tolerancję naszych organizmów na wszechobecną we wszystkim chemię) i katalizatorem dowolnej alergii… a czego spożywamy więcej, olejku jaśminowego zawartego w paru psikach perfum – czy wchłaniając poprzez skórę podczas kąpieli, mycia, picia i wizyty na basenie wody?…

Chciałbym by IFRA przedstawiła naukowe, a nie urojone i hipotetyczne dowody (które uwzględniając destruktywny wpływ środowiska, w którym żyjemy), ponad wszelką wątpliwość wykazały, że uczuli mnie właśnie olejek sandałowy,albo tonka – a nie kilogramy chemii, które mój organizm wchłania rok do roku, ze źródeł których bynajmniej szanowne instytucje nie kwestionują… no ale lepiej zwalić winę na niewielką manufakturę produkującą olejki perfumeryjne naturalnego pochodzenia – niż potężny koncern, dysponujący całym tabunem prawników i wpływowych lobbistów… chciałbym zaznaczyć, że nierzadko to wielkie koncerny zlecają i opłacają wątpliwe merytorycznie badania – mające udowodnić, że ich produkty są absolutnie zdrowe… dla przykładu, informuję, że wielkie koncerny tytoniowe do tej pory idą w zaparte, że ich wyroby nie uzależniają… ;)

Chyba nie muszę Wam mówić jak destrukcyjny wpływ na branżę perfumeryjną i w efekcie na kompozycie, które znamy i kochamy (takimi jakimi są) mają podobne zabiegi/cięcia… większość znanych nam formuł pójdzie pod nóż i niech nikt mi nie mówi, że bez straty dla brzmienia i parametrów kompozycji… jeśli UE tak bardzo troszczy się o nasze zdrowie, to proponuję by w pierwszej kolejności zabrali się za nieuczciwych producentów żywności (której spożywamy niewspółmiernie więcej i nie zawsze świadomi jej częściowo utajnionego składu) nagminnie i na potęgę faszerowanej konserwantami, GMO, MOM’em (brojlery pędzone na antybiotykach i sterydach), wszechobecnymi wypełniaczami z soi i kukurydzy, stosowania tłuszczy trans w branży gastronomicznej (oraz nazywania masłem coś co nie powstało wyłącznie z mleka krowiego, bo owe 82% tłuszczu, równie dobrze może oznaczać utwardzony olej palmowy) – i nagle okaże się, że ilość uczuleń i otyłość w społeczeństwie samoczynnie ulegnie zauważalnej redukcji (normalnie czary!)… czemu UE tego nie robi, zakazując oszukiwania i trucia konsumentów?… bo branża perfumeryjna jest zbyt mała i nie potrafi się bronić, więc łatwo ją stłamsić obostrzeniami – gdy za wielkimi producentami żywności (której spożywamy niewspółmiernie więcej) stoją potężne pieniądze i lobbing koniunkturalnych polityków… nie bez znaczenia jest też interes koncernów farmaceutycznych, którym bardziej zależy by nas leczyć, niż wyleczyć… tylko dlaczego znów przychody mniejszości mają być okupione zdrowiem większości?…

Proszę, nagłośnijcie tę sprawę w kręgach znajomych, piszcie do swoich posłów, nagłaśniajcie tę kwestię na fejsie, blogach, forach i mediach, do których macie dostęp – nadajcie tej z pozoru błahej sprawie jak największy rozgłos i szum medialny… niech to nie przejdzie cichaczem i bez protestu, jak miała zostać przeforsowana ACTA – postawmy na swoim i walczmy o swoje, póki jeszcze jest na to czas… konsultacje społecznie w tej sprawie trwają do 14 maja 2014 roku i mamy szansę cofnąć wyrok śmierci – wydany przez bezdusznego, biurokratycznego molocha i zdecydowanie zanadto panoszącą się ze swoim “voodooIFRĘ, zachowując to co kochamy i jest dla nas ważne… wprawdzie ostatni wpis na Grain de Musc nieco mnie uspokoił, ale proponuję nie zasypiać gruszek w popiele…


Tagged: blog o perfumach, fala reformulacji, IFRA zakazuje kolejnych składników perfum, kolejne cięcia IFRA, kolejne skłądniki perfum idą pod nóż, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum..., reformulacje perfum

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Latest Images

Trending Articles