Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Yves Saint Laurent – L’Homme Parfum Intense, czyli epicki przerost formy nad treścią…

$
0
0

Jako wampir (mam światłowstręt, jestem nocnym markiem i najlepiej funkcjonuję nocą), posiadam wybitnie przerośnięte “trójki“, czosnek mi szkodzi (choć uwielbiam) i jestem uczulony na srebro… ponadto panicznie boję się kontaktu z wodą święconą w kropielnicy (zarazki i bakterie coli) i mam zaniżoną ciepłotę ciała – co poniekąd tłumaczy, dlaczego zapachy w wersji EdP tak słabo na mnie pachną… jak przystało na “ssacza” temperatura mojej skóry jest zbyt niska, przez co przeciętne EdP (dużo bardziej skoncentrowane niż EdT) nie dostaje dostatecznie dużo “mocy“, aby efektywnie podźwignąć się ze skóry… no ale żeby każde EdP (mające swój toaletowy odpowiednik) i nawet latem?…

Yves Saint Laurent - L'Homme Parfum Intense

W ciągu ostatnich lat (po wielu testach porównawczych) zaobserwowałem, że teoretycznie mocniejsze, trwalsze i bardziej “treściwe” wersje EdP w praktyce wypadają na skórze (w moim odczuciu) wyraźnie słabiej i pachną mniej interesująco (są uboższe) niż bukiety teoretycznie mniej stężonych wód toaletowych… nie ważne czy mowa o YLS Opium i La Nuit, Terre i Voyage Hermesa, Guerlain L’Instant, nowym Bentley’u, czy Pradzie Luna Rossa – za KAŻDYM razem wersja EdT wypada lepiej, barwniej, dźwięczniej, żywiej, pełniej i ciekawiej niż wersja perfumowana… nim w przypływie zniecierpliwienia zaatakujecie mnie osikowym kołkiem – przechodzę do meritum: L’Homme EdP, pomimo iż kompozycyjnie, prezentując się nader miernie, wtórnie i schematycznie – okazał się zapachem, który ów trend przełamał!… paradoksalnie Parfum Intense jest pierwszym EdP, które utrzymało się na mojej skórze dłużej (pachnąc przy tym obficiej) niż EdT:)

Co nowego i wartego uwagi pokazało YSL w nowym, nieco pretensjonalnie i wiele obiecująco nazwanym LPI?… ano nic, bo to wszystko to już było, a w dodatku wcześniej zaprezentowano to za znacznie niższą cenę… po zapachu z dopiskiem Intense i Parfum spodziewam się wyraźnie więcej, niż po zwykłym EdT - ze szczególnym naciskiem na konweniującą z szumną nazwą treścią… a zastałem monotonny, wtórny, powściągliwy, asekuracyjny i komercyjny do bólu zapach – w dodatku pozbawiony temperamentu i przez większość swego żywota, śmiertelnie nudny… zapach w rodzaju 3 x Z, ale nie zakuj, zdaj i zapomnij – lecz zaaplikuj, zmęcz i zapomnij… sam nie wierzę, że przechodzi mi to przez gardło, ale L’Homme EdT wypada mimo wszystko zgrabniej i bardziej finezyjnie, niż bardziej dosadnie wyartykułowane i bardzo solidne jakościowo Parfum Intense

reklama Yves Saint Laurent - L'Homme Parfum Intense

Ha!, pewnie powiecie, że “źle noszę” (parafraza słynnego zwrotu Steva Jobsa “źle trzymacie”, w kontekście niedziałającej poprawnie anteny iPhona 4), dlatego test postanowiłem powtórzyć z udziałem kolegi, o jak najbardziej prawidłowej ciepłocie ciała – ale poza powtórką ze wspomnianej monotonii, nie doświadczyłem eksplozji domniemanego bogactwa treści tego pachnidła… no dobra, trochę przesadziłem z tą niewyczuwalnością i kiepską projekcją LPI – zapach czuć całkiem wyraźnie przez wiele godzin (zanika stopniowo dopiero po kilkunastu godzinach!), ale wciąż nie jest to “dzieło” godne swej szumnej, iście megalomańskiej nazwy… owszem jest bardziej esencjonalny (treściwy), wręcz oleisty w porównaniu z L’Homme – co więcej pachnie naprawdę przyjemnie (jest słodki i słitaśny), ale pod względem charyzmy i złożoności aranżacji (w kontekście nazwy i koncentracji), to takie Seicento z oponkami jak od roweru górskiego i z naklejką Rally Sport na zderzaku…

W fazie środkowej objawia nawet lekko pikantnego pazura w postaci “muszkatowegodzięgla (pięknie zestrojonego z pieprzem i kadzidłem w Casbah Pigueta)… niestety ten intrygujący i wybitnie ożywiający brzmienie detal, nie wytrzymuje próby czasu i wraz z jego zanikiem – zapach wraca na utarte tory swej monotonnej, monolitycznej słodyczy, urozmaiconej jedynie subtelnym dodatkiem niezbyt czytelnego wątku drzewnego… zupełnie jakbym wąchał Joop! Homme w 6-8 godzin od aplikacji i dopiero po około 10 godzinach (trwała bestia), zapach redukuje się do delikatnej, balsamiczno ambrowej słodyczy, która pachnie naprawdę wytwornie i pociągająco… szkoda, że nie wcześniej, bo detal ten prezentuje się naprawdę uroczo…

Yves Saint Laurent L'Homme Parfum Intense

Parfum Intense w znacznym stopniu zachował stylistykę L’Homme, ale szare mydło z odrobiną nudnej i karmelowej tonki i rozlazłego (a przy tym upierdliwie słodkiego), wyraźnie “kwiatowegokwiatu pomarańczy stanowiące istotę bukietu Parfum Intense wypada tak blado, wtórnie i nieprzekonywająco – iż klasyczny L’Homme to przy nim wybitne czysta awangarda i wirtuozeria w kreacji… LPI da się lubić, broni się też parametrami – ale w kontekście swej nazwy i koncentracji, wybitnie nie zasługuje na swoją szumną nazwę… w fazie schyłkowej, przez wiele godzin pachnie jak zramolały Le Male, draśnięty słodkością bijącą od Custo Man, L’Homme, Joop! Homme i odrobinę owocowym polotem Paco Black XS (subtelnie owocowo przyprawowa słodycz)… niby fajnie, tyle że uzyskany efekt jest mało przekonywujący i zawiewa od niego wtórnością jak stąd do Pasa Kuipera… cóż z tego, że po kilkunastu godzinach robi się diabelnie przyjemny dla nosa, skoro to równie urocze co kameralne stadium poprzedza prawdziwa orgia nudy i powtórek?… no ale w sumie to “przedłużenieYSL L’Homme, więc jego asekuracyjna powściągliwość nie powinna nikogo dziwić… na dobrą sprawę ta wersja wypada jak zwykłe L’Homme EdT, na kimś kto właśnie wyszedł z domu i w dodatku ma bardzo “ciężki” palec… ;)

reasumując: jak mawiali bracia sarmaci “nihil novi“, czyli prawie to samo, choć zauważanie mocniejsze – ale w tej samej mało widowiskowej, ultra zachowawczej i oklepanej formie… trwałość bardzo dobra, projekcja całkiem niezła, a ortodoksyjni fani L’Homme będą zachwyceni, ale szczerze?… osobiście kupiłbym zwykłego L’Homme EdT i zaoszczędzone dublony roztrwoniłbym na inne uciechy – no chyba, że lubicie powtórki…

przypomina mi: klan YSL L’Homme i Joop! Homme w bardziej kwiatowej wersji light…Yves Saint Laurent - L'Homme Parfum Intense EdP

2013

Anne Flipo i Dominique Ropion

Głowa: cytryna, bergamotka, czarny pieprz,
Serce: dzięgiel, kwiat pomarańczy,
Baza: nuty drzewne, szara ambra,


Tagged: bergamotka, blog o perfumach, cytryna, czarny pieprz, dzięgiel, kwiat pomarańczy, L'Homme Parfum Intense, nuty drzewne, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum..., szara ambra, YSL, Yves Saint Laurent, zapach podobny do L'Homme

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427