Szczerze napisawszy, seria Anthology duetu Dolce & Gabbana niespecjalnie mnie porwała… przelotny i niepełny rekonesans, którego dokonałem kilka lat temu, nie znalazł jak dotąd ujścia w postaci choćby wybiórczej recenzji, bo i o próbki niespecjalnie zabiegałem… ale, że ostatnio nawinęła mi się próbka La Force 11, więc postanowiłem dla formalności skrobnąć słówko…
Najbardziej zaintrygowały mnie zgrabne, minimalistyczne flakony, które swym stylem nawiązują do równie ascetycznych i zarazem wysmakowanych flaszek Chanel z kolekcji Les Exclusifs, włączając w to specyficzną manierę numeracji kolejnych dzieł (wyobraźcie sobie, jak bardzo rozczarował mnie zapach, skoro zwróciłem uwagę na flakon?)… męskość i “siła” tych perfum ociera się o ich metroseksualno hermafrodytyczny archetyp, równie umowny i naciągany jak skóra Madonny, po kolejnym liftingu… gdyby chcieć określić “samczość” tych perfum wedle skali 1-5 gdzie “dwójka” to Michelle Rodriguez (trzeba przyznać, że ma dziewczyna jaja), a “piątką” będącą wyidealizowanym wizerunkiem* cara Władimira – nasze La Force 11 byłoby “jedyneczką“, czyli emanacją męskości, bijącą od całego “męskiego” (z nazwy) boysbandu Nu’Est…
* ulokowanym gdzieś pomiędzy polowaniami z włócznią na mamuty, jazdą konną wierzchem, pilotowaniem myśliwca, szusowaniem na nartach wodnych i siłowaniem się z niedźwiedziem – oczywiście bez koszulki…
“chłopaki” z koreańskiej kapeli Nu’Est… mam nadzieję, że jakaś fanka nie wydrapie mi za to świętokradztwo oczu…
La Force 11 to delikatny, niemal tonkowo waniliowy, odrobinę pudrowy i subtelnie przyprawowy zapach… totalne zaprzeczenie rasowego killera, tudzież kapiącej od wyrazistych, samczo uchwyconych przypraw – z których słynie wylewny i dobitny orient oraz klasyczne europejskie perfumiarstwo… to raczej “ryż na mleku” z odrobiną przypraw (kardamon, cynamon) niż wyrazisty przyprawowiec… jego leciutkie oblicze jest dość zwarte, pyliste, suche i pudrowe, muśnięte subtelną słodyczą, ciepłe w brzmieniu i delikatne w odbiorze… może zbyt delikatne, bo pozbawiając je pazura – nie przejawiają jakiejkolwiek determinacji w walce o atencję, po prostu są i nic więcej… warto zauważyć, że pomimo swej delikatności i pozbawionej “jaj” umowności, są to perfumy dość eleganckie, by nie powiedzieć wytworne – ale ich lekka jak piórko fizjonomia, w bezpośrednim starciu z nawet najbardziej delikutaśnymi casualowcami, nie ma większych szans…
Dzięki lekkiemu, acz wyczuwalnemu i co więcej dominującemu brzmienie kardamonowi, w początkowej fazie te perfumy wybrzmiewają niemal w klimacie śródziemnomorskim – choć bardziej mam na myśli finezję, polot i zwiewność samego bukietu, niż klasyczne “włoskie” zacięcie… i bynajmniej nie sugeruję się rodowodem marki, lecz swoistym podobieństwem do Essenzy LB, Roadsterem Cartiera i Dolce ToG, choć wszystkie są od La Force 11 o niebo bardziej donośne i miażdżąco lepiej skrojone… wprawdzie gdzieś w tle przemyka odrobina papryczki pimento (tej samej, która podgrzewa atmosferę w Kenneth Cole Signature), ale jej bytność rozpływająca się w kojących objęciach heliotropu – to stanowczo zbyt mało, by tchnąć w te perfumy życie… to bardzo neutralne, przyjazne i całkiem przyjemne perfumy, ale na dłuższą metę nudzą… ich delikatna powierzchowność nie porwie, nie zaintryguje i raczej nie pozostawi na obliczu miniętej w korytarzu belli, maślanych oczu – ale jako totalnie niezobowiązujący “czasoumilacz“, da radę, o ile ktokolwiek zwróci na te perfumy uwagę…
reasumując: w sumie nic ciekawego, ot grzeczny, zachowawczy i niemal transparentny zapach, który nie ma nic wspólnego z tytułową “siłą“… projekcja umiarkowana, trwałość przeciętna – choć przy tak umiarkowanie ujętych składnikach, tytanicznej trwałości oczekiwać nie sposób…
przypomina mi: podobny do Escady Magnetism, z tym, że Escada to przy La Force 11 kipiący testosteronem samiec…
2009
Głowa: kardamon, cynamon, papryczka pimento,
Serce: gałka muszkatołowa, heliotrop, cyprys,
Baza: drzewo sandałowe, wanilia, kminek,
Tagged: Anthology, bardzo delikatne perfumy, blog o perfumach, cynamon, cyprys, Dolce & Gabbana, drzewo sandałowe, gałka muszkatołowa, heliotrop, kardamon, kminek, La Force 11, o perfumach, opis perfum, papryczka pimento, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum..., wanilia, zbyt delikatne perfumy
