Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Histoires de Parfums – Petroleum, czyli czart czarta, czartem pogania…

$
0
0

Są zakątki niszy tak awangardowe i egzotyczne, że nawet miłośnikom perfum trudno zaakceptować dziwność i ekscentryczną swawolę, jakiej dopuścił się ich kreator… i nie mam na myśli perfumowych freeków, pachnących ekskrementami, klejem biurowym, albo boczkiem, lecz perfumy w założeniu jak najbardziej użytkowe – tyle, że tak trudne w odbiorze, iż ich stosowanie w celu pozytywnego epatowania otoczenia, ociera się o granicę wyrachowanej perwersji, szoku i niebezpiecznie balansuje na granicy akceptacji… jeśli dotąd sądziliście, że Fumidus, Dhan Al Oudh Al Nokhba, Musc Ubar, Serge Noir, albo Complex to trudne i wymagające kompozycje – to do kompletu warto poznać równie nietuzinkowe Petroleum

Histoires de Parfums - Petroleum

Jeśli spróbować przyrównać rodzaje kompozycji perfumeryjnych do gatunków filmowych, świeżaki byłyby kinem familijnym, słodziaki komediami romantycznymi, zapachy orientalne to kino kostiumowe z elementami Bollywood, zapachy przyprawowe i drzewne to fantasy – zaś nisza to kino dokumentalne, a jej najbardziej ekstremalne odsłony to horrory… Petroleum jawi mi się jako post industrialna odsłona Mad Max’a, z elementami kina Gore… wbrew pozorom te perfumy wcale nie pachną ropą naftową, to raczej nieco bardziej animalna odsłona przepalonego, mineralnego oleju silnikowego, zmieszanego ze starym smarem… owszem przepracowany olej mineralny jest jak najbardziej pochodną ropy, ale jego woń jest pozbawiona charakterystycznego zapachu benzyny, albo nawet diesla

przepracowany olej

Petroleum ma bardzo monolityczny przebieg, niezbyt ostry i zdominowany przez mineralne aldehydy – zaś kompozycji, nawet w fazie otwarcia daleko do spektakularnej, krzykliwej i ostrej tonacji, z jaką wybrzmiewa preludium Fumidus’a czy Complex’aPetroleum pod tym względem jest zaskakująco ciche, choć jego aura wcale nie sprawia wrażenia przytulnej, miłej i przyjemnej… zapach jest zaskakujący, kompletnie odmienny od przyjętej nawet w niszy stylistyki – ale zupełnie wyzbyty agresji i jeśli mam być szczery, z wszystkich dotąd poznanych dziwolągów, oswojenie się z jego bukietem przyszło mi zaskakująco szybko i łatwo…

opuszczona fabryka

Paradoksalnie, to nie jest kwestia obycia, ani oswojenia z niszą, bo choć brzmienie Petroleum jest diametralnie odmienne od tego co znamy w perfumach – nie są to perfumy tak przytłaczające, barbarzyńskie i surowe, aby potrzebować niezliczonej ilości zbliżeń, w celu oswojenia się z ich szokującym bukietem… brzmienie Petroleum jest wręcz idealnie neutralne… perfekcyjnie wyważone pomiędzy ciepłem i chłodem, animalnością i syntetycznością… nawet oud, który w połączeniu z piżmem, cywetem i skórą pachnie mechanicznie i obco… tworzące tę aranżację nuty niemal pozbawiono życia, ich swoistości, ciepła i charyzmy – odrealniając i sprowadzając ich brzmienie do roli smaru technicznego, używanego przy konserwacji maszyn…

stara maszyna

Zapach sprawia wrażenie martwego, odartego z emocji i buntu cechującego nuty tworzące klimat tych perfum, a które znamy w ich naturalnej, zupełnie innej postaci… pomimo iż zapach pachnie w pewnym sensie swojsko – nie jest to przywodzący miłe skojarzenia zapach skórzanej kurtki, świeżo upranej koszuli, lecz robotniczej kamizelki z odblaskami… to zapach odzieży roboczej, utytłanej resztkami smarów i olejów, którymi konserwator przez lata serwisował linię produkcyjną w fabryce… kompozycja ożywia się dopiero w zaawansowanym stadium bazy, gdy w tle zaczyna majaczyć ledwie wyczuwalna nutka słodkawej ambry – choć jej tchnienie jest zbyt delikatne, aby pobudzić tę tkwiącą od lat w bezruchu machinę do życia…

stary zawór

Petroleum pachnie chemią techniczną, metalem, starymi powłokami malarskimi i rdzą, a jego delikatnie animalny charakter, to po prostu resztki potu i sebum osoby, która przez lata nosiła to ubranie – nim zapomniane zawisło w szafce obok kluczy, śrubokrętów i olejarki… pod tym względem jest to woń szczególna, gdyż pomijając Monocle Scent (CdG) Hinoki, 5 Elements Ramona Molvizara i Montale Greyland, próżno szukać w zasobach niszy perfum, lepiej oddających klimaty industrialne…  zapach cechuje dobra trwałość i bardzo umiarkowana projekcja – ale nie są to perfumy z którymi 99% społeczeństwa chciałaby obnosić się wśród ludzi…

konserwator maszyn

reasumując: bardzo specyficzne, swoiste i nietypowe perfumy, które z powodzeniem można zaliczyć do wąskiego grona najbardziej awangardowej sztuki niszowej… Petroleum to zapach dalece odmienny nawet od tego czym epatuje nisza, głównie za sprawą zupełnie nieswoiście wybrzmiewającego wianuszka nut, z których go sklecono na podobieństwo ikony przemysłu…

przypomina mi: absolutny precedens olfaktoryczny, a uzyskane za sprawą pozornie bardzo dobrze znanych składników jest odmienne i nowatorskie do tego stopnia, że trudno doszukiwać się w Petroleum podobieństwa do innych kompozycji – nawet terpentynowego Hinoki i wysoce mineralnych dzieł MolvizaraHistoires de Parfums - Petroleum EdP

2011

Gerald Ghislain

Głowa: bergamotka, agar, aldehydy,
Serce: ambra, róża,
Baza: piżmo, paczula, cywet, skóra,


Tagged: Agar, aldehydy, ambra, bardzo awangardowe perfumy, bergamotka, blog o perfumach, cywet, dziwne perfumy, ekstremalnie niszowe perfumy, industrialne perfumy, nietypowe perfumy, nisza, o perfumach, opis perfum, oryginalne perfumy, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy pachnące smarami i olejem, perfumy post apokaliptyczne, piżmo, róża, recenzja perfum, recenzje perfum..., skóra

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427