Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Givenchy – Gentlemen Only Casual Chic, czyli sztuka dla sztuki…

$
0
0

Są takie zapachy, których aż nie chce się opisywać i ten jest jednym z nich. Długa i pompatyczna nazwa, jak na zapach którego „niezobowiązujący szyk„, można by skwitować epitetem: śmiertelnie nudna kakofonia… Teoretycznie doświadczyłem tu swoistego naśladownictwa Shiseido Zen for Men White Heat Edition i Gucci Pour Homme II – ale w wysoce niezjadliwej interpretacji. Kontemplując najmłodsze dziecko Givenchy, zamiast zażywać niezobowiązującego szyku – można się co najwyżej nabawić stężenia pośmiertnego. Najnowszy Gentlemen ma wyjątkowo szkaradny i dość nośny początek, a później wcale nie jest lepiej… CC zaczyna dość klasycznie cytrusami i w ogóle lajtowo, ale przy tym, zapach jest mdły, zalatuje ni to melonem, ni to gruszką, skąpaną w niuansach ozonowo morskich i z dodatkiem pudrowo przyprawowych – a więc mieszanka zabójcza, zwłaszcza podczas upałów. A to tylko ulotne otwarcie, bo największy koszmar, objawił się wraz z nastaniem akordu serca. Aż przecierałem nos ze zdumienia, bo czytając o imbirze, jałowcu i kardamonie, nie spodziewałem się zastać tu ich sprofanowanych zwłok…

Givenchy - Gentlemen Only Casual Chic

Niby zapach nabiera tempa i rozmachu dzięki owocom i przyprawom (w tym cytrusami, o których wykaz nut nawet się nie zająknął), ale niemal natychmiast zaczyna z pod nich wyzierać akord mokrej szmaty (pierwsze skojarzenie). Swoją drogą jeśli naprawdę jest tu jałowiec, imbir i kardamon, to chciałbym powinszować autorowi inwencji, w sromotnym zrujnowaniu tych jakże wyrazistych i swoistych ingrediencji oraz uczynieniu ich kompletnie nieczytelnymi i niestrawnymi. Pomijając ich lakoniczność, nakładają się na siebie tak niefortunnie, iż tworzą wzajemnie się znoszącą kakofonię, zalatującą wspomnianą starą ścierą do garów. W pewnym momencie zapach zaczyna przypominać lekko herbacianą hybrydę Gucci PH2 i Shiseido Zen – ale ni to Gucci Pour Homme II, ni to Shiseido Zen, a już w szczególności nie Gentlemen Only… Swoją drogą z Gentlemen Only już jest wyborny casualowiec, więc po kiego grzyba tworzyć mu konkurencję, a w dodatku tak denną? Jak bardzo jest źle? Ano wyobraźcie sobie, że jedyne dwie nuty, których obecność wychwyciłem z bukietu, to cytrusy (o których wykaz nut nie wspomina) oraz ambroksan i koniec…

Givenchy - Gentlemen Only Casual Chic reklama 1

Cenię bukiet klasycznego Only, lubię też jego wersję Intense i choć Givenchy sili się tu na inwencję, prezentując coś zgoła innego – niestety z miernym i opłakanym skutkiem. Wyszło im coś herbaciano, melonowo, głogowego i przy tym skrajnie irytującego swym odrealnieniem oraz rozczarowującym, niespójnym i syntetycznym (po taniości) brzmieniem. Ponadto zapach nijak nie nawiązuje do protoplasty, by nie powiedzieć że kala dobre imię całej rodziny Only… Z czasem, gdy koszmar zamulającego otwarcia i kakofonicznego serca przeminie – CC robi się całkiem znośny, choć smętny jak francuskie kino obyczajowe. Dzięki homeopatycznemu dodatkowi soczystych cytrusów i przypraw (umownie), zapach jest przy tej całej lakoniczności i nieczytelności całkiem delikatny i świeży – czym bardzo poprawnie wstrzeliwuje się w konwencję niezobowiązującego świeżaka, choć czytelnością i naturalnością nut zapachowych nie grzeszy. Pewnie zagajacie teraz przymilnie: To o co ci chodzi spaślaku!?

– stworzyliby rasowy mainstream? – źle, napiszesz że banał i tandeta!

– stworzyli nie mainstream? – też źle, napiszesz że pretensjonalna kakofonia!, zdecyduj się!

Givenchy - Gentlemen Only Casual Chic reklama 2

OK, ale bynajmniej tu nie chodzi o mój domniemany PMS! (choć czuję się gruby i spuchnięty, więc niech mi ktoś kupi batonika i mnie przytuli). Z czasem (choć tylko na chwilkę) robią się z Casual Chic naprawdę przyjemne perfumy – tyle, że to ulotne stadium poprzedza zamulający akord otwarcia i chaotycznie nijaki akord serca – zajmujące lwią część i tak krótkiego żywota kompozycji. Wprawdzie zapach sili się na ultra poprawność polityczną i umiarkowaną projekcję – ale przy tym jest tak niespójny, dziwny i nienaturalnie utemperowany, iż zwykle najprzyjemniejsza i będąca wizytówką każdych perfum faza głowy, jest tu swoistą antyreklamą. Akord serca, zwykle emanujący pełną mocą i arsenałem nut, to coś co najchętniej bym wyciął, by darować sobie tortur związanych z obcowaniem z czymś tak paskudnym. Jaki jest sens porywać się na tak wyraziste i silne ingrediencje (domniemany imbir, jałowiec i kardamon), gdy chlasta się je, tnie i kastruje – byleby wcisnąć ich nieczytelne zwłoki, w przewidzianą amplitudę głośności i z definicji spolegliwą aurę bukietu?. To trochę tak, jakby kupić najlepszą wołowinę albo polędwicę, a potem zmielić ją w maszynce i użyć do zrobienia pasztetu…

Givenchy - Gentlemen Only Casual Chic reklama 4

Pseudo ozonowo morskie i przyprawowe niuanse kończą swój bieg wraz z akordem serca. Tu ich rolę przejmują nie wiele bardziej przekonywujące, ale lekko słodkawe i dość przyjemne akcenty piżmowo drzewne – notabene jedyna i najprzyjemniejsza faza tych perfum. Towarzyszy im blaknące echo wianuszka tytułowych „przypraw„, daleko bardziej strawnych, choć wciąż nienagannie nieczytelnych. W sumie można tu było wrzucić w charakterze wypełniacza każdego taniego, udającego drewno i ambrę syntetyka – a efekt wciąż byłby ten sam, czyli mizerny. Sam się dziwię jakim cudem to pachnie tak przyjemnie i lekko (pewnie ambroksan), skoro jakość i forma użytych do sklecenia tego bukietu składników, jest na tak żenująco niskim poziomie?. Ponieważ całość zaaranżowano z iście detergentowo massmarketowym zacięciem – zapach naprawdę nieźle wpisuje się w konwencję niezobowiązującego casualowca i w tej roli sprawuje się nieźle (o ile jesteś martwy i jest ci wszystko jedno).

Givenchy - Gentlemen Only Casual Chic reklama 3

Efekt końcowy to pewne podobieństwo do dojrzałej, purystyczno drzewnej fazy Avon Pure O2 – z tymże pamiętam, że za tego Avona liczyli sobie niecałe 30 zł za 75 ml i pachnie o wiele dłużej… Po kilku godzinach, gdy Casual Chic wysładza się i wreszcie pachnie przyjemnie, niestety jednocześnie przygotowuje się do „angielskiego” zejścia ze sceny, tfu! skóry. W tym stadium jest ciepły, słodki i przyjemnie drzewny, więc schyłek to zdecydowanie najmocniejsza strona tych perfum – choć niestety ulotna i poprzedzona kilkugodzinnym koszmarem. Nie dajcie się zwieść słitaśną kampanią reklamową, ani dobrą opinią serii OnlyCasual Chic nie mają z nią nic wspólnego…Givenchy - Gentlemen Only Casual Chic EdT

rok spłodzenia gniota: 2015

nos: nikt się nie przyznał

trwałość: słabowita, na poziomie najtańszego massmarketu

projekcja: na szczęście umiarkowana

Głowa: jałowiec, imbir, kardamon,
Serce: brzoza, cedr,
Baza: drzewo sandałowe, ambroksan,


Tagged: ambroksan, blog o perfumach, brzoza, cedr, drzewo sandałowe, Givenchy, Givenchy - Gentlemen Only Casual Chic, imbir, jałowiec, kardamon, nowy zapach z serii Only, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum..., strasznie smętny i nudny zapach, wyjątkowo nijakie i tandetne perfumy

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427