Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Davidoff – Zino, czyli klasyk wiecznie młody…

$
0
0

Tak się jakoś utarło, że zapach z 1986 roku, koniecznie musi trącić zmurszałym Charltonem Hestonem, Clintem Eastwoodem, albo Charlesem Bronsonem. Oczyma wyobraźni widzimy stetryczałą mumię, w niemodnym garniturze z dzwonowatymi nogawkami, paskiem tuż pod klatą i szerokim krawatem – capiącą jakąś archaiczną wodą toaletową, której duszący bukiet spowija wszystko wokół, niczym smog nad Krakowem. Ale nie Zino, który jest powyższego totalnym zaprzeczeniem. I nie dla tego, że mam słabość i skrzywienie na punkcie wyrazistych kompozycji oldskulowych – ten zapach jest naprawdę śliczny i zarazem lekki. Zniewala swą delikatnością, charyzmą i polotem, a jednocześnie jest niezobowiązująco elegancki, jak na stylistycznego pociotka Kenzo Jungle i Dior Eau Sauvage przystało. I chyba tylko dzięki tej swojej lekkości, wciąż się uchował w ofercie – bez spłycających jego bukiet cięć, a które miałyby sprawić, by zapach dogonił modę na beznamiętność. Teoretycznie jest to oldskul, ale ponieważ nie epatuje latami 80-tymi w sensie dosłownym, niezbyt się zestarzał – i co istotne, nie kojarzy się (wyjąwszy otwarcie) z będącymi dziś passe, klasykami.

Davidoff - Zino

Wiele dobrego czytałem o tych perfumach, więc ucieszyłem się, gdy nadarzyła się sposobność do powąchania ich w naturze. Z początku sądziłem, że z moją próbką jest coś nie tak, bo od otwarcia towarzyszył mi dziwny – ni to spocony, ni to zatęchły (spleśniały) niuans, który skutecznie mącił kontemplację pachnidła. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to nie objaw zleżenia perfum, a efekt obcowania z naturalnym olejkiem paczulowym. Wspomniana paczula przeciska się i walczy o uwagę, już od pierwszych taktów kompozycji, a że ujęto ją w dość naturalnej (nieoswojonej) formie – stąd to wrażenie, które szczęśliwie po kilku minutach ustaje. Z początku zapach sprawia wrażenie narowistego i chaotycznego, ale wystarczy kilka minut, by z tej kakofonii wzajemnie przekrzykujących się ingrediencji, wyklarowała się czytelna i zniewalająco przyjemna melodia.

reklama Davidoff - Zino

Teoretycznie jest tu róża i drewno różane (aka. palisander, to bardziej składnik mistyczny, jak mandragora – i choć pachnie, nie jest to woń tożsama z różą), ale jak przystało na zapach męski z lat 80-tych, niemal w ogóle jej nie czuć, podobnie jak fiołka w Fahrenheicie. To nie róża (której tu osobiście nie czuję, ale geranium już jak najbardziej tak), a paczula i gęste cytrusy – przystrojone dźwięcznym geranium, stanowią tu oś kompozycji. A całość przyprószono odrobiną pylistej szałwii, suchej lawendy i dosłownie kroplą konwalii. Z tym że podkreślam, kwiaty stanowią tu niemal transparentne dopełnienie, a nie wyczuwalną oś kompozycji. Więc jeśli jesteś przewrażliwiony lub niezbyt przekonany co do swej seksualności, możesz spać spokojnie – albowiem nikt nie powie, że te perfumy są babskie lub zniewieściałe. To zdecydowanie męski zapach, acz niekoniecznie unoszący nogę, jak pies na widok hydrantu – więc spokojnie, włosy na klacie od niego nie rosną.

Davidoff - Zino box

Zapach jest bardzo treściwy, esencjonalny i odrobinę koloński, początkowo sporo tu cytrusów i geranium, które wkręcają silnik bukietu na najwyższe obroty, niczym turbosprężarka. Zino jest bardzo świeży (w sensie kolońskim, a więc sprawia wrażenie cytrusowego), soczysty i aż skrzy się drobinkami rozświetlającego bukiet geranium i konwalii – a jednocześnie jest ciepły i otulający, dzięki wyjątkowo przyjemnie zaserwowanych drewnach. W fazie dojrzałej prym wiedzie przepięknie i nieco piwnicznie (pleśniowo) ukazana paczula, która pięknie łączy się z nieco cofniętym, kwiatowo drzewnym dopełnieniem. I jak na ironię, zapach sprawia wrażenie cytrusowo kolońskiego, choć jest to kompozycja wybitnie drzewno kwiatowa. Z naciskiem na drewno (niezidentyfikowane), paczulę, geranium i wspomnianą kropelką konwalii, która nieustannie pobudza przygasający bukiet do życia.

Davidoff - Zino reklama

Gdy zapach już się uleży, jego amplituda zmienia się ze świeżej i kolońskiej na wybitnie drzewną. Co więcej Zino wciąż jest esencjonalny i treściwy, a przy tym zniewalająco piękny. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ma coś w sobie z Guerlain Vetiver, Terre d’Hermes i Kenzo Jungle. Z tym pierwszym łączy go równie zniewalający, lekki i szlachetny wątek drzewny, z drugim niemalże cytrusowe i diabelnie przestrzenne geranium, zaś z tym trzecim soczystość, tropikalna wilgoć i aromatyczna głębia emanująca od zadziwiająco pobudzającego bukietu tych perfum. To nie nudne, stonowane, minimalistyczne, suche i rachityczne drewienka, których doświadczamy we współczesnych wypustach – tutejsze drewno, dopełniane jaskrawymi dodatkami żyje i aż kipi. Powiem więcej, zapach jest równie żywotny i skrzący, co Terre D’Hermes i choć część z Was uzna to za świętokradztwo – w fazie dojrzałej Zino nawet przypomina wspomnianego Hermesa.

box Davidoff - Zino

Zino sprawia wrażenie zapachu bardzo wesołego, serdecznego i niezobowiązującego. Jak na blisko 30 lat, jest to niesamowicie lekka, przyjazna i wysoce strawna kompozycja. I raczej nie jest to zasługa reformulacji, gdyż zapach wciąż zachował ten specyficzny posmak i sznyt, w jakim aranżowano wówczas perfumy – a który jakże zgrabnie przemycono do próbki, którą niedawno kupiłem. To niesamowicie esencjonalne i treściwe pachnidło, a wciąż świeże, na czasie i diabelnie przyjemne. Jeśli więc macie więcej niż 20 lat i jesteście zmęczeni bezpłciowością oraz marazmem bijącym od współcześnie sygnowanych casualowców, a szukacie zapachu niebanalnego, z charakterem i zniewalająco przyjemnego – Zino będzie arcy ciekawą alternatywą. Zwłaszcza, że zapach ma nienaganną i niezbyt natarczywą projekcję oraz prawdziwie tytaniczną trwałość (na mnie doba, pomimo prysznica po drodze). Jak dla mnie, absolutny must have…Davidoff - Zino EdT

rok powstania: 1986

projekcja: nienaganna

trwałość: tytaniczna

Głowa: lawenda, szałwia muszkatołowa, bergamotka, brazylijskie drzewo różane,
Serce: jaśmin, konwalia, róża, geranium,
Baza: drzewo sandałowe, paczula, wanilia, cedr,


Tagged: bergamotka, blog o perfumach, brazylijskie drzewo różane, cedr, Davidoff Zino, drzewo sandałowe, geranium, jaśmin, klasyczne i niezobowiązujące perfumy, konwalia, lawenda, o perfumach, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, przepiękne perfumy, róża, recenzja perfum, recenzje perfum..., szałwia muszkatołowa, wanilia, śliczny klasyk

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Trending Articles


Sprawdź z którą postacią z anime dzielisz urodziny


MDM - Muzyka Dla Miasta (2009)


Częstotliwość 3.722MHz


POSZUKIWANY TOMASZ SKOWRON-ANGLIA


Ciasto 3 Bit


Kasowanie inspekcji Hyundai ix35


Steel Division 2 SPOLSZCZENIE


SZCZOTKOWANIE TWARZY NA SUCHO


Potrzebuje schemat budowy silnika YX140


Musierowicz Małgorzata - Kwiat kalafiora [audiobook PL]