Quantcast
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Armani – Acqua di Gio Profumo, czyli delikatniejsza wersja teoretycznie słabszego klasyka…

Osobiście uważam klasyczne Acqua di Gio (choć za nim nie przepadam), za niedościgniony archetyp (w kontekście ponadczasowego świeżaka) męskości, charyzmy i trwałości oraz tytanicznej projekcji, z którym może konkurować jedynie klasyczne Bvlgari Aqua i pierworodny Issey Miyake. Toteż strasznie się zdziwiłem, widząc czarny flakon i dopisek Profumo, ale wiecie – moda… Przecież mająca zaledwie kilka lat Essenza, to kapitalny zapach, którym pięknie odświeżono bukiet, tej liczącej już niemal 20 lat kompozycji. Co więcej osobiście uważam, że doskonały krój Essenzy przebił nawet oryginał, co w perfumiarstwie niezbyt często się zdarza. No cóż Alberto Morillas kolejny raz potwierdza, że jest mistrzem w swym fachu i wypada jedynie się od niego uczyć jak wybornie pogodzić tradycję (parametry i zgodność ze wzorcem) z nowoczesnością (populizmem i trendami).

Image may be NSFW.
Clik here to view.
Armani - Acqua di Gio Profumo

Odmłodzony, odświeżony, mniej ostry i napastliwy, wreszcie nieco bardziej na czasie niż zmurszały klasyk – ale wciąż piękny i wciąż ma jaja, choć z tym Profumo bym się zanadto nie rozpędzał. W końcu mowa o letnim, ozonowo morskim świeżaku, którego natywne parametry i tak zawstydzają nowożytną konkurencję, w całej rozciągłości. Intensyfikowanie jego JUŻ potężnego brzmienia, wydaje się zbędne i zakrawa pod zamach biologiczny na żywych organizmach, które mają go używać oraz ich otoczeniu. Kto będzie płacił odszkodowania, gdy te perfumy wybiją komuś zęby, albo uszkodzą wzrok? Mimo wszystko uważam, że akurat TYM perfumom, czysto populistyczny manewr migracji, do teoretycznie intensywniejszej kasty Perfum, paradoksalnie wyszedł na dobre. Piszę teoretycznie mocniejszej, bo w praktyce edycje perfumowane zawsze pachną delikatniej, płycej i bardziej powściągliwie oraz są mniej inwazyjne niż wody toaletowe. A w moim odczuciu i tym konkretnym przypadku, ta swoista „wada” (cecha) przyniosła pewne niezbywalne korzyści – zwłaszcza dla osób, które nie lubią wyciskać swoimi perfumami pryszczy, u przechodzących obok nastolatków.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
wet stones beach

Szczęśliwie owa intensyfikacja i migracja AdG do konwencji perfum, zgodnie z moimi podejrzeniami – ma bardziej charakter taktyczno wizerunkowy, niż rewolucyjny. Armani potrzebował modnej nowości, zgodnej z obecnie obowiązującym kanonem na wdrażanie Intense/Extreme/Parfum – czyli wzmacniania i intensyfikowania dobrze wszystkim znanych zapachów. Jedyna zauważalna na pierwszego niucha różnica, to że zapach jest bardziej dyskretny i powściągliwy w epatowaniu swym wybujałym (w wersji klasycznej) bukietem. Profumo jest bardziej taktowne, wstrzemięźliwe i oszczędne w projekcji, jest bardziej obłe, intymne i eleganckie – ale spokojnie (że sobie pozwolę zacytować reklamę), „zapach i smak, wciąż ten sam”. Zatem moja solucja i przewodnik dla kupujących, po rodzinie di Gio wygląda następująco:

– chcesz wersji o tytanicznej mocy, nośności i trwałości? – kup klasyczne EdT

– jesteś zmęczony lub przytłoczony powyższym i chciałbyś delikatnej modyfikacji? – kup Essenzę

– chcesz pachnieć AdG, ale nieco delikatniej i bardziej elegancko? – kup wersję Profumo

Image may be NSFW.
Clik here to view.
Armani - Acqua di Gio Profumo reklama

Klasyk jest bardziej chropowaty, ostrzejszy, bardziej morski i nośny niż wersja perfumowana i wypada to jasno zaznaczyć. Klasyczne AdG, jak przystało na kompozycję starej daty, ma wielkie owłosione jaja, beka i wyskoczy z Tobą „na solo„, gdy go szturchniesz przy barze – gdy wersja perfumowana jest wyczuwalnie dyskretniejsza, gładsza i bardziej ją ucywilizowano. Zapach zdecydowanie goli lub skraca owłosienie na swych atrybutach męskości i wysławia się nieco kulturalniej, jest też dużo spokojniejszy – ale gdy podasz mu grabę na przywitanie, wciąż zmiażdży Ci palce swym stalowym, męskim uściskiem. Profumo nieznacznie utemperowano poprzez ucywilizowanie i przytemperowanie brzmienia, nieznacznie je zagęszczono – ale to wciąż stare dobre AdG, choć wyraźnie lżejsze. No nie czuję tu miażdżącej różnicy, ale i nie zostałem przytłoczony odmiennością i niekonsekwencją w kreacji. Zastałem tu coś, co od zawsze było i na szczęście wciąż jest nienagannie samcze.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
stone and leaves

Oba zaczynają całkiem podobnie, z tym że EdT w akordzie serca bardziej się wyostrza i stroszy swe wytrawne, morskie piórka – gdy zawartość czarnego flakonu tężeje i obniża amplitudę bukietu o co najmniej dwie oktawy w dół. Najbardziej wyczuwalną różnicą jest większa zieloność (ziołowość) i otulająca balsamiczność, kosztem słonawej morskiej bryzy. Zapach sprawia dzięki temu wrażenie bardziej esencjonalnego i stonowanego, jest bardziej zawiesisty, spokojniejszy i znacznie mniej natarczywy (mniej szorstkości i ostrych akcentów morskich + zdecydowanie powściągliwsza projekcja) – ale to naturalna konsekwencja zwiększenia koncentracji u każdych jednych perfum, niż grzebanie w recepturze. A więc bez obaw, zapachu nie zrujnowano, a jedynie umiejętnie go zintensyfikowano. Uważam też, że niepotrzebnie wprowadzono nim ten zamęt, ale rozumiecie, marketing…

Image may be NSFW.
Clik here to view.
reklama Armani - Acqua di Gio Profumo

Nie chcę się rozpisywać nad przebiegiem samego bukietu, bo zapach znają chyba wszyscy – a jeśli nie, to wystarczy przeczytać mój wcześniejszy wpis dotyczący klasyka. O tym, że naprawdę niewiele się nie zmieniło, niech przeświadczy fakt, że w Profumo wciąż znajdziecie kwiaty. Nie są oczywiste, przemycono je dyskretnie do bukietu, jak miano w zwyczaju w czasach, gdy swą premierę miało EdT. Tu też są, wzbogacając elegancki i ponadczasowo piękny bukiet Acqua di Gio, podkręcając subtelnie stanowiące trzon kompozycji zioła i akcenty ozonowo morskie. To wciąż kapitalny i bardzo treściwy zapach, z tym że wersja Profumo, dzięki tej swoistej gęstości i bijącej od tej odsłony elegancji – nada się również na bardziej oficjalną okazję i zapewniam, że nikomu nie będzie przeszkadzać fakt iż w zamyśle i genezie, jest to letni świeżak. Świeżak, który choć lekko zmodyfikowany – wciąż jest sobą, czyli Acqua di Gio. A jeśli dodać, że wciąż ma godziwą projekcję oraz imponującą trwałość – klaruje się z tego obraz pachnidła wybitnego. Wybitnego, ponieważ Morillas wydobył w nim głębię Perfum, nie kalając przy tym ducha pierwowzoru.

p.s. obok Diora Homme Parfum i perfumowanego Fahrenheita, to jeden  nielicznych przykładów naprawdę udanej i godnej (noszenia nazwy własnej i Parfum) konwersji do kasty perfum.Image may be NSFW.
Clik here to view.
Armani - Acqua di Gio Profumo EdT

rok powstania: 2015

nos: Alberto Morillas

projekcja: dobra

trwałość: bardzo dobra

Głowa: bergamotka, nuty morskie,
Serce: geranium, rozmaryn, szałwia,
Baza: paczula, kadzidło,


Tagged: Acqua di Gio, Alberto Morillas, Armani - Acqua di Gio Profumo, bergamotka, blog o perfumach, geranium, Giorgio Armani, kadzidło, nuty morskie, o perfumach, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy podobne do Acqua di Gio, recenzja perfum, recenzje perfum..., rozmaryn, szałwia, udana konwersja edt do perfum, świeżak na lato w wersji perfumowanej Image may be NSFW.
Clik here to view.

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427