Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Dsquared2 Wild, czyli współczesny archetyp dzikości…

$
0
0

Ilekroć obcuję z perfumami z dopiskiem „Wild„, odnoszę wrażenie, że więcej dziczy i szaleństwa doznam po zjedzeniu nieświeżych owoców morza i pełnej wrażeń nocy w ubikacji. Niby zwykła niestrawność, wywołana zjedzeniem czegoś nieświeżego (a niekoniecznie wyglądającego tak, jakby ktoś już to wcześniej zjadł) lub będącego efektem „sprzątania lodówki” – a jednak zapewnia więcej wrażeń niż tego rodzaju perfumy. Nie jeden producent porwał się na sygnowanie czegoś dzikiego, ale obawiam się, że pomijając aspekt marketingowy, z mizernym skutkiem. Weźmy na ten przykład Joop! Homme Wild, który również jest niezbyt świeżym zlepkiem różnych stylów i smaków, czyli innymi słowy mówiąc – odgrzewanym kotletem. Czy w przypadku nowego Dsquared2 Wild, mój sceptycyzm okazał się uzasadniony?

Dsquared2 Wild

Otwarcie ma świeże, pikantne i żywiczne, naprawdę przyjemne i zarazem niebanalne. Aż świdruje i kręci w nosie, zupełnie jakby doprawiono je drobno mielonym pieprzem. Efektem jest intrygująco zniewalająca hybryda, pomiędzy pierwszą Bottegą Venetą (lotna żywiczność), a Bang! Marca Jacobsa (pieprzna ostrość) – tyle, że dużo wykwintniejsza i mniej nachalna w epatowaniu swym wybujałym bukietem, o finezji gazu pieprzowego (piję do Bang!). Jest tu wspomniana w nawie dzikość, ale weźcie poprawkę, iż to tylko ulotna faza otwarcia. Globalne D2 konsekwentnie trzyma się tu stylistyki, zadanej wraz z nastaniem serii He Wood, ale w ostatecznym rozrachunku, te perfumy nie wnoszą nic nowego. Powiedziałbym, że nowatorskie pod paroma względami He Wood mają więcej uroku i charyzmy, niż zapięty w uprząż do sado maso Wild. Zapach nie jest zły, ale w moim odczuciu przestrzelili z przerostem ideologii nad treścią. Gdyby okrzyknięto te perfumy mianem któregoś z kolei pomiotu He Wood, nie czepiałbym się – ale ponieważ ochrzcili je mianem Dzikich, wypadałoby dać klientom choćby namiastkę np. Kenzo Jungle. Zapach o tej nazwie powinien mieć jaja, pobudzać, a nawet irytować swym nieposkromionym i zadziornym bukietem. Powinien ściągać i przykuwać uwagę otoczenia, ale nic takiego nie ma tu miejsca.

Dsquared2 Wild promocja

Na samym początku Wild rzeczywiście jest świeży, drzewny, surowy i nieco drapieżny, tematycznie osadzono go w purystyczno drzewnej stylistyce wcześniejszych wypustów od D2 – aczkolwiek później, z „dzikością” zapach ma niewiele wspólnego. Interesująca i charyzmatyczna jest tylko jego pierwsza, najbardziej żywa faza – bo im dłużej gości na skórze, tym staje się bardziej przyziemny i zatraca się w nijakości przesuszonych drewien. Szkoda, bo początek ma naprawdę „kozacki” i w tej formie, z powodzeniem broni swej tytułowej dzikości. Aż się prosi, by ten kipiący żywiczną świeżością i pikanterią akord, zagościł na skórze dłużej. W fazie dojrzałej, czuć całkiem nieźle oprawione drewno – ale takie drewno znajdziecie w co drugim mainstreamowym casualowcu. W akordzie bazowym, bliżej mu do beznamiętności nowego Jimmy Choo i nowomodnych wypustów w rodzaju Mercedes Benz – silących się na skrajnie poprawny politycznie (nijaki), drzewny minimalizm. Akord dojrzały nie ma nic wspólnego z towarzyszącą otwarciu, kipiącą dzikością – chociaż trzeba sprawiedliwie zaznaczyć, że kompozycja, choć prosta, trzyma względny poziom i nie jest to marazm pokroju wyżej wymienionych.

Dsquared2 Wild reklama

Moje wątpliwości budzi składnik „esencja ziemi” (WTF?), ale nie takie banialuki producenci wypisują w wykazie nut, by zachęcić ludzi do zakupu… Z czystej przekory i złośliwości, chciałbym dodać od siebie, że jest tu również „aromat gwieździstego nieba” i „wyciąg ze wschodzącego słońca” – choć w sumie nie powinienem odwalać brudnej roboty, za kreatywnych marketingowców. Spoglądając na flaszkę, sugestywnie okręconą paskami (zapewne symulującymi rzemyki uprzęży lub prymitywną zbroję), podświadomie spodziewam się ostrych klimatów i narowistości w brzmieniu. Wyłączając górnolotne, acz ulotne otwarcie – widzę tylko szumną nazwę, ale niewiele za nią. Szkoda, bo można było te całkiem nieźle spreparowane klimaty drzewno żywiczne, doprawić na wyjściu jakąś ostrą przyprawą lub piżmem i naprawdę wydobyć z tego stadium choć odrobinę dzikości.

promocja Dsquared2 Wild

Na skórze jest zbyt grzeczny, wtórny, przewidywalny i w zasadzie niewiele się tu dzieje – słowem gdyby zabrać ten sugestywny flakon, nie odróżnicie fazy dojrzałej tych perfum od pierwszego z brzegu, grzeczniutkiego mainstreamu. Nie wiem co mam myśleć o tych perfumach. Zaczynają ciekawie, ale kończą wtórnie i w sumie nijako. Z kolei ideologia, którą do nich doprawiono sprawia, że w bezpośrednim kontakcie zapach wiele traci, bo oczekujemy czegoś zgoła innego. A to nie są złe perfumy, tylko padły ofiarą dorobionej do nich propagandy. Zapach jest dość przyjemny i bardzo poprawnie osadzony w klimatach drzewnego puryzmu i tego będę się trzymał. Wild zadowoli kogoś niezbyt wymagającego i niespecjalnie oblatanego w perfumeryjnych zasobach, ale jeśli szukacie czegoś więcej niż stonowanego, nowomodnego minimalizmu w drzewnym wydaniu – poczujecie niedosyt. Jeśli naprawdę lubicie lekko zaaranżowany drzewny puryzm, pozostańcie przy He Wood i jego kuzynach.

reklama Dsquared2 Wild

I jeszcze słówko o kampanii tych perfum. Nie należę do osób pruderyjnych, wszak kampania Bang! Jacobsa, ani YSL M7 nie pogwałciły mych odczuć estetycznych – ale to zdjęcie modela, z niemalże wyskakującym z gaci „pindolem„, uważam za żenujące i tanie. Wyłączając dzikość obyczaju, co ten pan o wymuskanym i idealnie wydepilowanym ciele mają wspólnego z tytułową dzikością? Mi to bardziej wygląda jak reklama występu chippendales’ów, albo agencji dla samotnych czterdziestolatek – niż kampania promocyjna, ponoć męskich perfum. Ten zapach nie jest aż tak słaby, by trzeba było zniżać się do tak prymitywnego chwytu, aby go sprzedać. Czy następny level, to kolo z „wackiem” w całej okazałości? Wiem, że sex i golizna najlepiej sprzedaje dobra wszelakie (goła pani reklamująca ogumienie samochodowe, budę z kebabem i leki na potencję) – ale czy tylko ja uważam, że w tym przypadku dosłownie podtarto się tzw. wyczuciem dobrego smaku?Dsquared2 Wild EdT

rok powstania: 2014

projekcja: umiarkowana

trwałość: dobra

Skład: żywice, opoponaks, labdanum, cyprys, źywica bursztynowa, esencja ziemi (da faq?), dziurawiec , santolina oraz podążając za fantazją autora: pierdy jednorożca, aromat gwieździstego nieba, wyciąg ze wschodzącego słońca i ekstrakt z perlistego uśmiechu aniołka… ponoć to ostatnie paniom usuwa cellulit, a panom co nieco wydłuża… :)


Tagged: blog o perfumach, cyprys, Dsquared2 Wild, dziurawiec, esencja ziemi, labdanum, o perfumach, opis perfum, opoponaks, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, przerost formy nad treścią, recenzja perfum, recenzje perfum..., santolina, tandetna kampania reklamowa, żywica bursztynowa, żywice

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427