Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Paco Rabanne – 1 Million Cologne, czyli perfumiarz płakał jak to komponował…

$
0
0

Ktoś kiedyś napisał, że jeśli chce się przeżyć nieliniowe i wielowątkowe RPG, pełne NPC, zaskakujących zwrotów akcji i z dużą dozą czynników losowych – trzeba pójść załatwić jakąś sprawę, w polskim urzędzie… :) Sorki nie mogłem się powstrzymać od zacytowania tego suchara, ale jakże pięknie obrazuje on specyfikę rodzimej biurokracji. Analogicznie (i mniej hermetycznie) można odnieść powyższą sytuację do próby kupienia perfum, bazując na doradztwie większości konsultantek i posiłkując się runami, tfu etykietami na samych flakonach. Na półkach aż roi się od świeżutkich Cologne, Intese, Extreme i Parfum, tyle że ich nazwy mają niewiele wspólnego z zawartością tak oznaczonych flakonów. Oczywiście nie wszystkie konsultantki są niekompetentne, a nazwy perfum wprowadzają w błąd, ale w dzisiejszych czasach coraz trudniej kupić zapach, sugerując się tylko deklaracją producenta.

Paco Rabanne - 1 Million Cologne

Demonizuję? No to wyobraźcie sobie sytuację, że idziecie do spożywczaka i wrzucacie do koszyczka masło, kawę i ser np. gouda. W końcu ich etykiety nie budzą złudzeń, co do zawartości. Jednak po rozpakowaniu okazuje się, że zamiast masła był smalec, kawę udaje kakao, a ser gouda to paprykarz szczeciński… Już pomijam sytuację, że u nas „masło” to najczęściej tłuszcze roślinne – masło jedynie emulujące, a ser to produkt sero podobny, zaś wędliny to w zasadzie solanka i sojowe zagęstniki. Chodzi mi o niezgodność zadeklarowanego opisu z samym produktem (rodzaj asortymentu). Normalnie poszlibyście do sklepu z awanturą i obsługa bez szemrania wymieni Wam takiego bubla na produkt bez wad lub przeprosi i zaproponuje zwrot gotówki, ale nie w przypadku perfum. Mam wrażenie, że producenci perfum żyją w rzeczywistości alternatywnej i zdają się nie widzieć problemu w tym, że serwują klientom zapachy nie mające nic wspólnego z tym, co deklarują w nazwie. Owszem zapach jest stosunkowo lekki jak na 1 Million i w ogóle, ale określanie go per „cologne” to spore nadużycie – podobnie jak nominowanie Stalina do pokojowej nagrody Nobla

Paco Rabanne - 1 Million Cologne reklamatło zdjęcia reklamowego zdradza, że tak naprawdę jest to zapach wodny…

Pomijając powyższe, Paco Cologne to sam w sobie, gniot nad gnioty. Zapach był ewidentnie i z premedytacją inspirowany YSL L’Homme, a ponadto aż zionie od niego tanią i ordynarną chemią. Wyobraźcie sobie najgorsze, najpodlejsze i najbardziej denne mainstreamowe perfumy, pokroju Gucci Guilty, Jimmy Choo, Kenzo L’eau Intense, czy najnowszy YSL Silver Kouros (notabene tego samego duetu perfumiarzy) i związaną z nimi miałkość formy. I wyobraźcie sobie, że ta miałkość pachnie początkowo do złudzenia, jak klasyczny YSL L’Homme. Pytanie brzmi, czy rozglądając się za czymś kolońskim (dość specyficzny rodzaj perfum), szukacie niezobowiązującego i dość smętnego casualowca jakim niewątpliwie jest ulubieniec większości pań, L’Homme? Nie wątpię, że część klientów złowionych na nowość od Paco Rabanne będzie zachwycona, wszak L’Homme sprzedaje się wyśmienicie – ale po pierwsze jest to ordynarna zrzynka z YSL, a po drugie producent robi ludziom mętlik w głowach. Jak nauczyć się rozróżniania brzmień i charakterów poszczególnych rodzajów kompozycji, co by móc trafnie dobierać je na różne okazje i pory roku (lub po prostu wyłuszczyć czego się szuka), skoro ktoś kawę nazywa herbatą?

Paco Rabanne - 1 Million Cologne bokiemoto Cologne, które jak na ironię oferuje się w konwencji EdT…

Ufff, ciśnienie trochę mi zeszło, więc pora pochylić się nad tym cudem kopiowania… Nowy Paco Rabanne 1 Million Cologne nie wnosi sobą nic nowego, bo stylistyka L’Homme jest już wszystkim doskonale znana, a niektórym te „ciepłe kluchy” zdążyły się już przejeść – głównie przez ich beznamiętność i śmiertelnie nudną poprawność polityczną. Zapach jest na swój sposób przyjemny i swoisty (stylistyka L’Homme, z lekkim przechyłem w stronę klimatów marynistycznych), ale wąchany w pierdylionie łudząco podobnych do siebie wersji – zdąży znużyć i zmęczyć nawet najgorliwszych miłośników gatunku. Reszta nie zwróci nawet na te perfumy uwagi, bo po pierwsze są niemiłosiernie wtórne i nudne, a po drugie nie mają zbyt wiele wspólnego z tytułowym 1 Milion, więc ciężko te perfumy zapamiętać. Trzon kompozycji stanowi, a jakże rozmemłana, rozwodniona, mdląca i lekko glonowata tonka, z której wypłukano większość słodyczy i dla niepoznaki smagnięto ją odrobiną arcy syntetycznych nut wodnych i w ilości homeopatycznej, ziołowych. Cologne to pseudo purystyczny casualowiec, który do stylistyki kolońskiej i z związanej z nią świeżości, nawiązuje wyłącznie nazwą (w dodatku chybioną).

kot z filmu Miśten zapach przypomina trochę tego kota z filmu Miś, który miał udawać zająca, zresztą równie przekonywająco…

Z czasem, gdy ta rachityczna tonka już przebrzmi, zapach staje się hmmm sprany. Na skórze zostają jałowe i nieco piżmowe akcenty wodne, poprzetykane purystyczną świeżością wysuszonej na wiór zieleniny niewiadomego pochodzenia. Istotę oryginalnego 1 Milion stanowiła sążnista, głęboka i upojna słodycz oraz bogaty, iście barokowy wianuszek aromatycznych niuansów przyprawowych. Tu tego nie ma, więc ani to 1 Milion, ani tym bardziej Cologne – ponieważ wątek cytrusowy, jakże specyficzny dla tego rodzaju aranżacji, praktycznie tu nie istnieje. To wrażenie nijakości podczas obcowania z tym zapachem, pogłębia (co niestety czuć) użycie najtańszych i najpodlejszych jakościowo składników. A więc znów mamy do czynienia z triumfem księgowości i marketingu, nad sztuką perfumeryjną… Perfumiarze prawdopodobnie płakali jak to komponowali… Paco Cologne, to ten rodzaj perfum, o których chce się jak najszybciej zapomnieć. Nie przychodzi to trudno, bo jałowy, wtórny, nudny, beznamiętny i nijaki krój bukietu nijak nie chce zapaść w pamięci. Nie polecam, a wręcz przestrzegam przed zakupem tych perfum. Jeśli jakimś cudem zapach przypadnie Wam do gustu – kupcie YSL L’Homme, bo przynajmniej dacie zarobić marce, która to brzmienie wylansowała.Paco Rabanne - 1 Million Cologne EdT

rok powstania: 2015

nosy: Olivier Pescheux i Michel Girard

projekcja: bardzo dobra

trwałość: dobra

Głowa: mandarynka, cytrusy, nuty morskie, kardamon,
Serce: róża, jagody jałowca,
Baza: paczula, skóra, fasolka tonka,


Tagged: 1 Million, beznadziejne perfumy, blog o perfumach, cytrusy, fasolka tonka, jagody jałowca, kardamon, mandarynka, najnowszy Paco Rabanne, nuty morskie, o perfumach, One Million, opis perfum, Paco Rabanne - 1 Million Cologne, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, róża, recenzja perfum, recenzje perfum..., skóra, tragedia, zapach podobny do YSL L'Homme

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427