To niesamowite jaką ewolucję przeszło brzmienie Cerruti 1881 Men (ich klasyczne fougere, z 1990 roku) w porównaniu do wersji Bella Notte Man, przedstawione rok temu przez Crespa. Marka wprawdzie powstała dopiero w 1967 roku – ale przyznacie, że 1881 w nazwie (cokolwiek znaczy) brzmi dumnie i nobliwie. To może być data, albo np. wzrost założyciela marki, wyrażony w milimetrach – nieważne. Ważne, że w oczach klientów brand uchodzi za zaprawiony w swym fachu – choć tak na marginesie, mogliby się w końcu zdecydować, czy oznaczać swe perfumy Man, albo Men. Bella Notte (franc. Piękna Noc), to tzw. zapach wytrych, rozpinacz staników, archetyp Romy* i sponiewieracz niewieścich serc. Jest na rynku kilka męskich perfum, które z łatwością przyprawiają płeć piękną o szybsze bicie serca i śmiem twierdzić, że ten ma wszelkie zadatki, aby stać się jednym z nich.
*w latach 90-tych Laura Biagiotti Roma + Boguś Linda = pisk i kisiel w majtach, jak przy dzisiejszym pojawieniu się „zespołu” One Direction…
Ten zapach to prawdopodobnie odpowiedź na modły tych wszystkich, którzy mieli ju serdecznie dość hegemonii słodziaków pokroju L’Homme, służących głównie do robienia dobrego wrażenia na płci piękniejszej*. Bella Notte Man rzeczywiście przypomina ciepły powiew wiatru, w gorącą noc (a zwłaszcza na perfumeryjnych półkach z nowościami) i zarazem stanowi przykład, że zapach związany z nocą – wcale nie musi być nudnym i niejakim koszmarkiem, pokroju Midnight in Paris od Van Ceef & Arpels. To również przykład, że nikt nie przebije Włochów, w sygnowaniu wyrafinowanych, wykwintnych i zniewalająco uwodzicielskich casualowców (że wspomnę tylko o Romie Laury Biagiotti, Valentino Uomo, Bvlgari z serii Man, Prada Amber oraz Dolce & Gabbana The One Gentleman, pierworodna Bottega Veneta, Gucci Pour Homme, Envy i Armani Diamonds for Men). Celowo nie wymieniem tu marek niszowych – ale trzeba im sprawiedliwie oddać, że mają uzasadnione powody do dumy.
*za wyjątkiem Holandii, Anglii i Niemiec, gdzie za płeć piękniejszą uchodzą mężczyźni… :)
Teoretycznie są to perfumy wieczorowe – jak najbardziej i to pełną gębą!. Ale ich największym atutem jest to, że jak na nowoczesny i dość ostry zapach wieczorowy – wcale nie pachną wulgarnie, ani tandetnie. W fazie początkowej są wręcz prześliczne, delikatne i prawdziwie słitaśne – ale gdy już się rozkręcą, zdecydowanie nie brakuje im głębi, mocy i nośności. Co więcej, latem ich sążnisty bukiet potrafi nieźle obić kichawę – dlatego wstrzymywałem się z publikacją wpisu, aż uda mi się je sprawdzić w temperaturze około ~20 stopni (czyli dziś). Wyobraźcie sobie pachnidło będące niejednoznaczną hybrydą, aż czterech różnych zapachów. W dodatku bardzo dobrych zapachów, a mianowicie Azzaro Visit, Bentley Intense, Bvlgari Man In Black oraz Balmain Carbone. Najbardziej zadziwiające jest, że w ich subtelnym i lekko słodkim otwarciu, wyraźnie czuć jagody. Ten arcy delikatny niuans ożywia i przydaje apetycznej owocowej soczystości, poważnemu – wybitnie męskiemu i dość monolitycznemu wianuszkowi przypraw, a stanowiącemu filar kompozycji. Zupełnie jak śliwka, która jakże zręcznie ożywia brzmienie Tumulte od Christiana Lacroix, czy przysłowiowe wisienki w Burberry London.
Było mi autentycznie przykro, gdy ten apetyczny owocowy detal po kilku minutach przeminął – zostawiając mnie sam na sam z ciepłym, głębokim, pikantnym i korzennym sercem, złamanym bliżej nieokreśloną nutą alkoholową. Ni to koniak ni to rum, ale wybornie podkreśla męski, wytworny i wykwintny wydźwięk kompozycji. Wprawdzie nie miałem ochoty wbić się w smoking, jak przy Tobacco Vanille od Toma Forda, ale wyraźnie powiało poważną i bardzo zdecydowaną aranżacją na wieczór. Na pierwszym planie czuć suchy i pylisty muszkat, głębokie i przydymione kadzidło, pikantny kardamon i pieprz oraz przydające wytrawności jagody jałowca. Wprawdzie nie jest go wiele i na dobre uaktywnia się dopiero w fazie schyłkowej, ale jest tu też zręcznie dopełniające tło ISO E Super – nadające temu suchemu monolitowi, odrobinę miękkich i otulających obłości.
W fazie dojrzałej zapach wciąż jest wybitnie przyprawowy, pikantno korzenny, suchy i pylisty, ale dzięki magii ISO i miękkim akcentom kadzidlano drzewnym – staje się subtelnie słodki, otulający i tak intrygująco kuszący, że aż chce się doń przytulić. Otwarcie było najbardziej chwytliwą i ckliwą fazą, zaś serce najintensywniejszą i najbardziej wyrazistą w epatowaniu wianuszkiem swych totemicznych przypraw. W akordzie bazy kompozycja uspakaja się i wycisza o dobrą oktawę, głównie za sprawą zmniejszenia emisji nadrzędnego wątku przyprawowego. Tu już nie jest tak sucho, pyliście i aromatycznie, bukiet wyraźnie złagodniał, nabrał pewnej ogłady – choć nie zatracił zadanego uprzednio charakteru na rzecz niemrawych drewienek. Wciąż wyraźnie czuć tu muszkat i pieprz, które równoważy miękka i coraz mniej słodka nuta drzewno kadzidlana. Zapach choć początkowo miotał się od Bvlgari Man in Black, Lacroix Tumulte i Bentleya Intense, aż po Balmain Carbone, Marc Jacobs Bang!, Azzaro Vizit i Piver Epices – zatrzymał się gdzieś po środku i tkwił w tej fazie przez dobrą dniówkę.
Od razu mówię, to nie są oryginalne perfumy, ponieważ Bella Notte Man przypomina co najmniej kilka innych kompozycji, choć jednocześnie pachnie zadziwiająco pełnie i zarazem zniewalająco zadziornie. Oczywiście biorę poprawkę na magię ISO, którego obecności nie sposób nie zauważyć (choćby po długo utrzymującym się śladzie na skórze). Tym niemniej całość pachnie bardzo spójnie, intrygująco, długo, intensywnie i z łatwością odcina się na tle dość oklepanej konkurencji. I jeszcze coś, gdyby dodać doń bardziej rozwinięty wątek korzenny (przyznam, że ja tu wspomnianego cynamonu nie czuję), byłby z tych perfum całkiem niezły zamiennik dla nieodżałowanego Gucci Pour Homme. Zważywszy na wszechstronność, złożoność i niebanalność konceptu (pomimo tak wielu konotacji i zapożyczeń) oraz nienaganne parametry jakościowe – jest to jedna z lepszych”wieczorowych” premier ostatnimi laty i zapach na którym warto zawiesić nos.
rok powstania: 2014
nos: Olivier Cresp
projekcja: doskonała
trwałość: bardzo dobra
Głowa: lima, cytron, cytryna,
Serce: pieprz syczuański, kardamon, kolendra, gałka muszkatołowa, cynamon, jałowiec, jaśmin,
Baza: cedr, paczula, wanilia, piżmo,
Tagged: blog o perfumach, cedr, Cerruti 1881 - Bella Notte Man, cynamon, cytron, cytryna, gałka muszkatołowa, jałowiec, jaśmin, kardamon, kolendra, lima, o perfumach, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, pieprz syczuański, pikantny zapach na wieczór, piżmo, recenzja perfum, recenzje perfum..., wanilia, zapach podobny do Azzaro Visit Balmain Carbone Piver Epices Bvlgari Man in Black i Bentley Intense
