Montale, to firma mająca w ofercie dwa miliony perfum, w tym milion oudowych – ale większość z nich, pachnie na jedno kopyto… No dobra, oudowych jest ich tylko 37, ale ten nad urodzaj sprawia, że w chwilę po aplikacji wszystkie pachną tak podobnie, więc rozróżnić je nie sposób. Tyle że Kabul Aoud nie jest kolejnym, 38 klonem agaru z różą, róży z agarem, piżma z różą i róży z oudem oraz piżmem. Kabul wyraźnie odstaje (na plus), wybijając się wysoko ponad Montale’ową sztampę – ale oryginalnym też bym go nie nazwał…
Jak zrobić zawoalowaną kopię Black Afgano, nie używając przy tym słów Black i Afganistan i jednocześnie zasugerować, że są doń podobne? Afganistan jednoznacznie kojarzy się klientom z kultowym Black Afgano od Nasomatto – więc czemu nie nazwać perfum Kabul, od nazwy stolicy Afganistanu? Jednostki myślące i tak się domyślą o co chodzi – a Montale odcina się w ten sposób od zarzutów o perfidne naśladownictwo. Przynajmniej w teorii, bo kto powącha Kabul Aoud i zna Black Afgano, w lot połapie się czym jest Kabul w istocie…
Zapachów podobnych do Black Afgano jest kilka, min. któryś damski Maria Lux (ale nie pomnę który), Yas Perfumes Al Malaki i właśnie Montale Kabul Aoud. Wszystkie zaciągają tym specyficznym, rozluźniającym – mdląco słodkim, oleistym i zarazem dymnym niuansem, którym epatuje Czarny Afgańczyk. Wprawdzie mój stosunek do tych perfum jest wysoce ambiwalentny (nie lubię nakręcania sobie koniunktury, poprzez konotacje narkotykowe), ale nie sposób im odmówić specyficznego uroku. Montale już raz mi podpadło, wypuszczając w 2008 roku klona Terre d’Hermes (2006) pod szyldem Red Vetiver. Widać na tamtym incydencie się nie skończyło, bo w 2011 światło dzienne ujrzał Kabul Aoud – będący zmodyfikowaną wariacją na temat Black Afgano z 2009 roku. Cóż za kreatywność, z tym że przeliczając cenę za mililitry Nasomatto (~600 zł za 30 ml) i Montale (~350 zł za 100 ml) – ten drugi jest całkiem mocną i ciekawą alternatywą Black Afgano, również pod względem jakości (trwałość, składniki).
Nie twierdzę, że są identyczne, nic z tych rzeczy. Kabul Aoud jest pachnidłem nieco bardziej złożonym i donośniejszym niż Afgańczyk – ale podobieństwo (zwłaszcza początkowe) jest bardziej niż powierzchowne. Z drugiej strony zapach przypomina mi też Black Oud od LM Parfums, Bois Noir od Pigueta i Arabian Nights od Del Pozo – czyli jakby nie patrzeć, same tłuste i szlachetne wspaniałości. Jego bukiet wzbogacono drewnem oudowym, gwajakowym i sandałowym (ukazanym nader wzniośle, wykwintnie i szlachetnie) oraz przecudnej urody wianuszkiem nie mniej urodziwie ukazanych żywic. Jest tu kadzidło, mirra, labdanum, galbanum i prawdopodobnie coś jeszcze – ale niknie w bogactwie nakładających się i wzajemnie znoszących ingrediencji. Jest tu naprawdę gęsto, bogato i kunsztownie – iście na arabską modłę. Pomimo podobieństwa do powyższych (acz biorę poprawkę iż czasem nieuniknionego, choćby przez ograniczony wianuszek nut zapachowych), zapach jest naprawdę śliczny, po prostu zniewalający…
Spodziewałem się, że będzie to kompozycja surowa, ostra, zadziorna i narowista – niczym Cuir Mauresque i Muscs Koublai Khan od Lutensa (wiecie, twardo brzmiąca i wiele sugerująca nazwa Kabul), ale nic z tych rzeczy. Ten Kabul jest spokojny i bezpieczny, ciepły i upojny jak gorąca arabska noc. Cudownej urody drewna i żywice (w jakby miodowej oprawie), dopełniają tu równie pięknie i finezyjnie ukazane przyprawy (kmin, szafran, muszkat), przez co bukiet jawi się jako iście przepyszny – acz nie przytłaczający, wybitnie drzewny i żywiczny orient. To ten rodzaj perfum, w których człek aż chce się pławić, ocierać o nie i adorować ich wzniosłe, kunsztowne piękno. Zwłaszcza, że w dwie godziny od aplikacji podobieństwo do Black Afgano zanika i zapach płynnie przechodzi w fazę Bois Noir Pigueta – jednych z lepszych drzewno orientalnych perfum, jakie znam. Wysmakowany i wyrafinowany bukiet pieści i cieszy nozdrza przez długie godziny – podobnie bujna, acz nieprzytłaczająca projekcja. Za stosunkowo nieduże pieniądze możecie mieć namiastkę kilku, naprawdę świetnych i dużo droższych perfum, w jednym flakonie.
rok powstania: 2011
projekcja: okazała
trwałość: wybitna
Głowa: mirra, cedr, tymianek,
Serce: labdanum, paczula, róża, kawa, nostrzyk,
Baza: drzewo gwajakowe, piżmo, agar,
Tagged: Afganistan, Agar, arabskie perfumy, blog o perfumach, cedr, drzewo gwajakowe, Kabul, kawa, labdanum, mirra, Montale Kabul Aoud, nostrzyk, o perfumach, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, piżmo, róża, recenzja perfum, recenzje perfum..., tymianek, zapach podobny do Black Afgano i Black Oud LM Parfums i Bois Noir Piguet i Arabian Night J. Del Pozo
