Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Thierry Mugler – A*Men Sunessence Edition Orage d’Ete, czyli kwintesencja kilku Muglerów…

$
0
0

Te perfumy są już niemal nieosiągalne i w sumie pisanie o nich nie ma większego sensu – jednak cieszę się, że dzięki uprzejmości Marka (pozdrawiam serdecznie) – dane było mi poznać bodaj najprzyjemniejszą odsłonę A*Mena ever… żałuję, bo ta edycja limitowana pachnie w moim odczuciu o niebo lepiej, kształtniej, pełniej i bardziej sugestywnie niż Pure Coffee, klasyczny A*Men i wybitnie paczulowa wersja Ice*Man wzięte razem do kupy… odnalazłem w tych perfumach najpełniejszą i najbardziej sugestywną jak dotąd kawę, przepiękną, kształtną, nieco czekoladową paczulę i niesamowicie przyjemne wypełnienie z lekkiego drewna i kameralnego, odrobinę piernikowego wianuszka przypraw… przy tym zapach nie jest tak słodki i inwazyjny jak klasyczny A*Men, jest lżejszy, ale zdecydowanie bardziej kawowy, zauważalnie od niego żwawszy i wciąż ciepły… co więcej “kawowe” honory czyni o niebo wierniej niż Pure Coffee we własnej osobie (choć wciąż nie jest to kawa jakiej szukam) – a już i tak pięknie wyartykułowaną w Ice*Manie paczulę wyżyłowano tu niemal do perfekcji… no i jak nie żałować i dociekać, że taka perełka jest już nieosiągalna?… mam na to swoją hipotezę:

Thierry Mugler - AMen Sunessence Edition Orage d`Ete

Wołoszański mode=ON

Było dość ciepłe lutowe popołudnie, gdy tuż po godzinie 15, w kancelarii gruppenfuhrera pirath’a zadzwonił telefon, tfu wróć, nie ta bajka… zastanawiałem się dlaczego ta jakże udana i wszechstronna edycja limitowana nie zagrzała miejsca na dłużej… odnoszę wrażenie, że to naprawdę dobrze (zbyt dobrze) skrojone pachnidło i prawdopodobnie dlatego musiało zniknąć… możliwe że właśnie te perfumy, pomimo iż tak urocze i wykwintne (zwłaszcza w kontekście i tak bardzo dobrych i swoistych stylistycznie dzieł Muglera) znikły z rynku, gdyż w jednej butelce łączyły sobą najlepsze przymioty w/w – gdyż z biznesowego punktu widzenia, lepiej wcisnąć klientowi po odrębnym flakonie na każdą okazję, niż jeden uniwersalny… owszem można refolmułować receptury, zaniżać jakość, aby wymusić szybsze zużycia flakonu – ale jak nakłonić klientów do kupowania konkretnej odsłony produktu, gdy inny produkt z własnej oferty je deklasuje?…

Thierry Mugler - AMen Sunessence Edition Orage d`Ete reklama

Owszem powiecie, że to kwestia gustu, że bredzę coś “o brzozie“, bo klasyczny A*Men jest the best – ale posłużę się przykładami z motoryzacji, iż ta teoria ma całkiem logiczne uzasadnienie… swego czasu Audi postanowiło wyprodukować szpanerską wyścigówkę (Audi R8), którą zapewne chciało złoić skórę Porsche i paru innym krnąbrnym markom, ale niestety coś poszło nie tak… w ich własnej ofercie była zakała, samochód wyglądający normalnie, wielokrotnie tańszy i posiadający niemal te same parametry osiągów – a oferujący nieporównywalnie większy komfort, ładowność i funkcjonalność… mowa oczywiście o modelu RS6 (dostępnym też w rodzinnej wersji kombi), którego produkcję zawieszano parokrotnie, by ostatecznie wznowić ją w 2013 roku… RS6-ka była na tyle dobra, że droższy i topowy model R8 po prostu się nie sprzedawał… klasyczny konflikt interesów, więc mniej trenderski RS6, musiał zniknąć z pola widzenia… o ile pamięć mnie nie myli, analogiczny precedens miał miejsce u Mercedesa, gdy okazało się, że klienci chętniej sięgają po model SL 65 Black, który przypadkiem wyszedł im szybszy, dwa razy tańszy i w efekcie sprzedaż topowego SLR McLaren’a tąpnęła…

Wołoszański mode=OFF

muglery

Podejrzewam, że podobna sytuacja mogła mieć w efekcie miejsce u Muglera – gdzie jeden zapach łączył w sobie najlepsze elementy kilku innych, zagrażając tym samym ich sprzedaży – gdy obecnie klienci stają przed pożądanym ekonomicznie dylematem A*Men czy Ice*Men?… a może wersja Pure Coffee, tudzież Pure Malt, albo Pure Shot?… każdy z nich ma niewątpliwie mocna atuty i paradoksalnie pomimo iż zaaranżowano je dość schematycznie i wtórnie – każdy broni się swoistym, niepowtarzalnym niuansem, a które łączy w sobie limitowany Sunessence Edition Orage d`Ete… naprawdę żałuję, że te perfumy wypadły z obrotu, bo byłby to pierwszy Mugler, którego bym sobie z premedytacją sprawił…

reasumując: wybaczcie, że darowałem sobie bardziej szczegółowy opis rozwoju ingrediencji, ale w obliczu niedostępności tych perfum na rynku, nie sposób tego zweryfikować – choć osobiście uważam tę wersję za najlepszego A*XXX z jakim dotąd miałem styczność… ale mam cichą nadzieję, że jeszcze wróci, choćby czasowo…Thierry Mugler - AMen Sunessence Edition Orage d`Ete edt

przypomina mi: klasycznego A*Mena, Ice*Mena, A*Mena Pure Coffee i drzewnego B*Mena

2010

Skład: nuty drzewne, paczula, kawa, przyprawy,


Tagged: blog o perfumach, czekoladowa paczula, edycja limitowana perfum Muglera, kawa, Mugler, najlepsza wersja A*Mena, nuty drzewne, o perfumach, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy z kawą i paczulą, przyprawy, recenzja perfum, recenzje perfum..., Thierry Mugler - A*Men Sunessence Edition Orage d'Ete

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Latest Images

Trending Articles