Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Gianfranco Ferre – In The Mood For Love Man, czyli prawie idealna kopia wszystkiego…

$
0
0

Czasem po prostu żałuję, że sięgnąłem po jakąś próbkę… zwłaszcza gdy trafił się zapach podobny do wszystkiego i za Chiny Ludowe nie wiem od czego zacząć… zazwyczaj jest tak, że wącham i niemal natychmiast notuję pierwsze spostrzeżenia, przelewanie myśli i skojarzeń na e-papier przychodzi łatwo, a zdania powstają same… gorzej jeśli kolejne już podejście nie wnosi przypływu weny – choć w głowie przewijają się liczne nazwy perfum, do których zapach w mniejszym lub większym stopniu nawiązuje… poniekąd dlatego odpuściłem sobie opisywanie licznych kompozycji oudowych, gdyż ich przesyt i wtórność tematyczna jaką sobą w większości reprezentują – w zasadzie uniemożliwia wskazanie ich indywidualnych i niepowtarzalnych cech, wyróżniających je na tle konkurencji…

star wars

Lubię być zaskakiwany, cenię różnorodność, świeżość i inwencję w perfumiarstwie – a tym czasem nowatorstwa z prawdziwego zdarzenia, mamy w mainstreamie coraz mniej… wprawdzie co roku powstaje wiele nowych kompozycji, ale odnoszę wrażenie, że im jest ich więcej – tym częściej zdarza się iż szumnie zapowiadana nowość przypomina coś, co funkcjonuje na rynku od lat…

a przyczyny takiego stanu rzeczy są dwie:

1. twórcom perfum nie tyleż kończą się pomysły, co obracając się w dość wąskim zakresie nut i gatunków – coraz trudniej przedstawić coś świeżego i jednocześnie na tyle komercyjnego, by osiągnęło sukces… stąd coraz częściej nowości wywołują u wąchających przemożne (mniej lub bardziej zamierzone) wrażenie deja vu, zwłaszcza gdy kompozycję oparto na jakimś specyficznym i charakterystycznym składniku… przy takim tłoku na rynku, podobieństwa są po prostu nieuniknione…

2. pracując pod presją wyników i trendów – najprościej jest zrobić coś wedle sprawdzonego i aktualnie pożądanego wzorca… to nie muszą być wyżyny perfumiarstwa – wystarczy, by zapach był przyjemny… powiecie, że się czepiam, mam wygórowane oczekiwania – ale tak naprawdę duszę współczesnego perfumiarstwa zabija nie zażarta konkurencja na rynku, a nijakość i wtórność…

reklama Gianfranco Ferre - In The Mood For Love Man

Półki perfumerii dosłownie uginają się pod natłokiem zapachów, które zaaranżowano wedle raptem kilku wzorców… gdyby nie podpisane przez konsultantkę blotery – większości ludzi, po wyjściu z perfumerii nie jest w stanie skojarzyć co przed chwilą wąchało… stylistycznie In The Mood For Love Man, to przyprawowo aromatyczny słodziak – zawieszony gdzieś pomiędzy Custo Barcelona Men, Ferragtamo Black i pour Homme, Roberto Cavalli Black, Salvador Dali Black Sun i Laguna Homme, Armani Mania i Code Ultimate, Boss Soul, Versace Dreamer, Bruno Banani Magic Men, John Varvatos Star USA, Cartier Eau de Cartier, Dolce & Gabbana pour Homme, Krizia Moods, Lanvin Avant Garde, JPG Le Male, etc…

stormtroopers

I co ja biedny żuczek mam teraz napisać?… że pachnie jak wszystko powyżej, z lekką odchyłką w tę lub tamtą stronę – choć większości z wymienionych, nie sięga swym uproszczonym i asekuracyjnym bukietem do pięt?… że pachnie dokładnie tak jak większość najlepiej rotującego mainstreamu, bo jest jednocześnie ostry i wyrazisty za sprawą ziół i przypraw – a jednocześnie uwodzicielsko słodki, za sprawą kwiatu pomarańczy, tonki i wanilii?… że otwiera się niesamowicie przyjemnym połączeniem cytrusów i słodyczy, czym bez wątpienia zjedna sobie serca potencjalnego nabywcy – by już po chwili oczarować go przebijającym się z głębi kwiatem pomarańczy, którego upojna słodycz równoważy nieco ostre połączenie lawendy, kardamonu i kolendry?… mamy więc trochę nieśmiertelnej klasyki, zgrabnie podkręconą waniliową tonką, a która przykryła szczelnie swą słodyczą niedomagania niezbyt porywającego drzewnego finiszu i to wszystko…

star wars stormtroopers

In The Mood For Love Man to przykład zapachu (niekoniecznie złego, choć przerażająco wtórnego), ale doskonale wstrzeliwującego się w klimat, który cieszy się największym wzięciem wśród kupujących… trochę wytrawnych, a przez to nadających męskości ziół i przypraw, złagodzonych przez uwodzicielską słodycz, która tak bardzo podoba się paniom… o dziwo zapach nie jest ordynarny, ani przesadnie wyzywający, dość dobrze zachowano w nim balans pomiędzy jednym i drugim żywiołem – lecz inwencją Olivier Polge się nie popisał, co w przypadku nazwiska tego kalibru (to w końcu syn Jacques’a), to niemal profanacja…

reasumując: przyjemna, choć bardzo wtórna i schematyczna wariacja, na temat nowoczesnej klasyki… zapach nie wniósł nic nowego, jego bardzo prosty bukiet nie powala precyzją, ani mnogością detali – przez co zapach wypada blado i w sumie massmarketowo, na tle zapachów do których nawiązuje… projekcja bardzo dobra, trwałość dobra…

przypomina mi: za długo by wymieniać, ale żadnej kompozycji do której pośrednio nawiązuje, nie przebił…Gianfranco Ferre - In The Mood For Love Man

2011

Olivier Polge

Głowa: lawenda, grejpfrut, pieprz,
Serce: kwiat afrykańskiej pomarańczy, kardamon, kolendra,
Baza: paczula, cedr Virginia, fasolka tonka,


Tagged: bardzo wtórny zapach, blog o perfumach, cedr Virginia, fasolka tonka, Gianfranco Ferre, grejpfrut, In The Mood For Love Man, kardamon, kolendra, kwiat afrykańskiej pomarańczy, lawenda, o perfumach, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, pieprz, recenzja perfum, recenzje perfum..., zapach pachnący jak kopia czegoś znanego, zapach podobny do wszystkiego

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427