Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Bentley – Azure, czyli zaskakująco zwyczajny błękit…

$
0
0

Miałem spory problem z tymi perfumami, a mówiąc wprost – mordowałem się z poświęconym im wpisem, przeszło trzy tygodnie… Azure (to również kabriolet w ofercie Bentleya) jest tak drastycznie odmienny od wcześniejszych zapachów Bentleya, iż aby móc obiektywnie ocenić ten zapach, musiałem zapomnieć o całym dotychczasowym bagażu doświadczeń z tą marką… w międzyczasie zużyłem 5 próbek z mocnym postanowieniem drążenia tematu tak długo, aż dojrzę w niebieskim Bentleyu przewagę cech pozytywnych – albo ostatecznie znienawidzę te perfumy i wracając do pierwotnego zamiaru, sromotnie je zjadę… logo Bentley i wcześniej odpowiednio wysoko ustawiona poprzeczka sprawiły, że w pierwszym kontakcie bukiet Azure wydawał mi się tak chybiony i schematyczny, że wręcz irytujący swą kompletnie niepasującą do portfolio marki (notabene bardzo wąskiego), stylistyką…

Bentley - Azure

W ubiegłym roku marka zaskoczyła (i zawstydziła inne moto marki) nadzwyczaj wysokim poziomem i jakością swoich dwóch premierowych kompozycji (Bentley for Men i perfumowana wersja Intense), zresztą bardzo ciepło przyjętych przez rynek… zachęceni sukcesem, prawdopodobnie chcieliby za pomocą Azure powalczyć o klientów w znacznie łatwiejszej i bardziej dochodowej kategorii zapachowej, jaką niewątpliwie są świeżaki… ale w końcu to Bentley, pomyślałem – więc jeśli zaczną „chałturzyć„, to zrobią to z klasą i polotem, porównywalną do finezji z jaką zaprojektowano kuper, ważącego niemal tyle co pałac Buckingham, Bentleya Mulsanne*… podejrzewam, że gdyby Bentley szył ciuchy i nagle postanowił oferować swej nobliwej klienteli jeansy – to i tak za ich krój odpowiadałby jakiś znany i utalentowany projektant (tu wstawcie sobie jakieś znane nazwisko)… gdyby zamienić perfumy na ubrania, to wcześniejsze kompozycje Bentleya byłyby świetnie skrojonymi garniturami – gdy Azure jest właśnie takim blue jeansem na co dzień, tyle że jakością bijącym na głowę ciuszki konkurencji…

*ale jeśli posiadacie przed domem co najmniej 12 metrowej średnicy fontannę lub fronton wsparty na kolumnach jońskich, wcale nie wydaje się ciężki, ani oczojebny…

Bentley - Azure kabrioletBentley Azure, czyli wiktoriańska katedra na kołach…

Brzmienie Azure, było dla mnie szokiem… a gdy już się z niego otrząsnąłem, stwierdziłem, że oto wącham kwintesencję letniego, ozonowo zielonego świeżaka, okraszonego subtelną nutą kwiatową… warto zaznaczyć, że Azure rewolucją bynajmniej nie jest, bo takich zapachów są na rynku dziesiątki (krój zbliżony do mniej lub bardziej usportowionych casualowców od Bossa (zwłaszcza Element i Energise), Armaniego Code Sport, Chanel Allure Sport), są już tak oklepane, że trudno doszukać się w każdym kolejnym, czegokolwiek swoistego i ciekawego… szczególnie, że większość tego rodzaju kompozycji reprezentuje sobą tak żenująco niski poziom jakościowy, że osobiście byłbym skłonny w ogóle zrezygnować z noszenia takich perfum – i ze względu na lepszą trwałość i projekcję, pozostać przy kompozycji zapachowej mojego proszku do prania… obwąchałem się tego rodzaju „dzieł” sporo, ale tę wyróżnia fakt, że producent naprawdę solidnie przyłożył się do strony technicznej kompozycji…

reklama Bentley - Azure

Na pierwszy niuch, Azure niewiele różni od podobnych doń kompozycji, ale jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach… pomimo iż pozornie zawiewa od tych perfum wtórnym i dość pospolitym krojem – tę zwyczajność zatuszowano ponadprzeciętną, wręcz napastliwą wyrazistością i czystością brzmienia… porównując przystępne brzmienie Azure, do równie przystępnej „średniej rynkowej” – uczyniono to z naprawdę godną pozazdroszczenia i rzadko spotykaną w tej klasie dbałością o jakość i detale… najbardziej rzucającą się w nozdrza cechą Azure jest ponadprzeciętna wyrazistość i nośność bijąca od nosiciela tych perfum, na metry… zapach dosłownie przeszywa powietrze swą rozpasaną, wręcz kopiącą po nosie, intensywną świeżością – przez co nie sposób nazwać tych perfum mianem nudnych i bezpłciowych, a zignorowanie ich jest po prostu niemożliwe… Bentleyowy Błękit od samego początku jest wściekle donośny i kipi roślinno zieloną jaskrawością (dodatkowo wyśrubowaną przez zręcznie wpleciony w bukiet kwiat) oraz lekko pikantną wytrawnością za sprawą szałwii muszkatołowej i kolendry… wprawdzie to nie ta tonacja, ale jest równie inwazyjny co Joop Homme, Terre Hermesa, Le Male i Just Cavalli – a przecież to nie zawiesisty killer, tudzież upierdliwie słodki słodziak na wieczór, a letni świeżak… owszem, ma się ważenie, że Azure waży milion ton, ale pomimo swej siły rażenia, nie jest tak ordynarny i tandetny jak wspomniany Cavalli

Bentley Azure

Pierwsza refleksja i zarazem przestroga, jest następująca: przy Azure trzeba uważać z atomizerem, ze względu na jego bujną, wręcz morderczą projekcję… zapach jest tak intensywny i nośny, że trzeba się bardzo pilnować z ilością zaaplikowanych chmurek… w razie przedawkowania, raz, że wykończymy sobą otoczenie – a po drugie zapach jest tak mocny, że zmęczy również nosiciela… Azure nie jest zapachem przesadnie złożonym ani wysublimowanym, to stosunkowo proste i uniwersalne brzmienie, acz o narowistej naturze… intensywnie zielone cytrusy oraz wyrazista, nadpobudliwa ziołowa zielenina, już na etapie otwarcia informują, że nie mamy do czynienia z ugrzecznionym banałem dla mas… a wspomnianą zieloną wyrazistość dopełnia czyste i żwawe, połyskujące, jaskrawe, skrzące się i bijące ciepłem geranium, które przepięknie zwieńcza sobą otwarcie i okazały akord serca, czyniąc je bujniejszymi niż są w istocie… to niemal cytrusowe geranium podbija i świdruje pięciolinię kompozycji swym sopranem z takim wdziękiem, pasją i lekkością, że mało kto się połapie iż szczyt piramidy zapachowej okupuje tu kwiat (a konkretnie jego liście)… bez tego jakże wdzięcznego geranium, masywne i władcze serce Azure byłoby ciężkie i przytłaczające niczym głaz obdarzony finezją dryfującego swobodnie lodowca… niby detal ale diametralnie zmieniający środek ciężkości całej kompozycji, czyniąc ją lżejszą, przyjaźniejszą i przede wszystkim strawną…

Bentley Continental GTBentley Continental GT, z którym brzmienie Azure bardziej koresponduje, ale GT wyglądałoby na flakonie co najmniej dziwnie…

Strawną dlatego, iż trzon kompozycji budują aromatyczne zioła, których przesyt, przez wzgląd na donośność i siłę rażenia kompozycji, byłby nie do zniesienia, bez zdejmującego część ciężaru geranium… nawet wyczuwalne dopiero w fazie schyłkowej pimento (rodzaj papryczki stosowanej w perfumiarstwie) nie dał rady przełamać ciężaru lawendy, kolendry i zwalistej szałwii… przypominam, że mowa o kompozycji tak przez swą nośność ciężkiej, że nawet wyczuwalne w otwarciu liście fiołka i herbata, warzą niemal tonę na pojedynczy listek…  dopiero godzinę, półtorej od aplikacji brzmienie łagodnieje na tyle by, po około 5 godzinach ukazać swe spokojne, nieco bardziej dystyngowane oblicze… Azure to rasowy świeżak (z nutką sportową), ale o dziwo posiadający czytelną, stonowaną bazę, opartą na nutach drzewno piżmowych, z ledwie zaakcentowaną, niemal zupełnie wyblakłą słodyczą w tle… spójrzcie na fotkę samochodu na samej górze (Bentley Azure), może i posiada zwalistą i pretensjonalną bryłę nadwozia – ale to bez wątpienia Bentley… o przejaskrawionym bukiecie Azure EdT ciężko powiedzieć to samo (ewentualnie w rachubę wchodzi usportowiony Continental GT), ale pomimo zupełnie odmiennej i nowoczesnej stylistyki – zachował rozmach, charyzmę i jakość, z której słynie ta marka i ma szansę spodobać się tym, dla których bezmianie premierowych kompozycji Bentleya wydało się zbyt nobliwe, klasyczne, poważne i eleganckie…Bentley - Azure EdT

2014

Głowa: ananas, liść fiołka, tangerynka, bergamotka,
Serce: papryka, lawenda, herbata, szałwia muszkatołowa,
Baza: drzewo kaszmirowe, fasolka tonka,


Tagged: ananas, Bentley Azure, Bentley Continental GT, bergamotka, blog o perfumach, drzewo kaszmirowe, fasolka tonka, herbata, lawenda, liść fiołka, nowe perfumy Bentleya, o perfumach, opis perfum, papryka, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum..., szałwia muszkatołowa, tangerynka

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427