Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Gucci by Gucci – Pour Homme, czyli ten ostatni wśród pierwszych…

$
0
0

Prawie już zapomniałem o Gucci by Gucci Pour Homme, ale skoro swego czasu ochłonąłem z oburzenia i porwałem się (z całkiem zresztą pozytywnym skutkiem) na jego wersję Sport – wypadałoby zmierzyć się z tzw. zapachem środka… swoistym pomostem łączącym wielkie perfumiarstwo, z którego ongiś słynął dom mody Gucci - a synonimem tandety i badziewia, z którego obecnie słyną ich wypusty… poprzeczkę, którą niesamowicie wysoko ustawiły Envy, Gucci PH i Gucci PH II ciężko przeskoczyć – więc trudno oczekiwać, że zapach skomponowany przez szwajcarskiego potentata chemicznego, dostarczającego komponenty do produkcji perfum, przebije genialne działo Michela Almairaca… to niewykonalne, ale bardzo trudno to zrozumieć fanatykowi Gucci Pour Homme, jakim wciąż jestem…

Gucci by Gucci - Pour Homme

Pozornie zapach nie jest zanadto odległy od Gucci Pour Homme II - powiem więcej, całkiem zgrabnie emuluje jego finezyjną, fiołkowo herbacianą stylistykę… pozornie, bo czuć w nim niestety syntetyczną chemię i tę swoistą miałkość oraz beznamiętną nonszalancję, cechującą aranżacje stricte komercyjne (zaaranżowane z myślą o masowym podboju rynku)… owszem flakon ma przepiękny, ale odnoszę wrażenie, że o ile Gucci PH był ozdobą swego flakonu, to tu jest na odwrót i piękna flaszka protezuje pewne niedociągnięcia i niedobór wysokiej jakości składników w aranżacji… wprawdzie GbG to jeszcze nie zwrot (tudzież odwrót) o 180°, jaki reprezentuje sobą Guilty – ale jest to zmiana kursu przynajmniej o solidne 90°…

reklama Gucci by Gucci - Pour Homme

Owszem jest lekki, niewinny i zwiewny, ale jak na rasowe Pour Homme nowej generacji przystało – brakuje mu charyzmy, szyku i klasy, którą emanowały wcześniejsze kompozycje Gucci, wylansowane jeszcze za czasów panowania Toma Forda… w porównaniu z wcześniejszymi konceptami, od GbG bije pustka i mam na myśli zarówno niedobór budujących bukiet akcentów oraz powściągliwość, z jaką je przedstawiono… niestety Tomek poszedł na swoje, a jego miejsce zajęła Frida Giannini, kobieta z ambicjami, ale z zupełnie innym (rasowo komercyjnym) podejściem do prowadzenia biznesu… nie będę się teraz o tym rozwodził, ale gołym nosem widać, że Frida ma zupełnie inne wyczucie, nazwijmy to smaku, jeśli chodzi o dobór sygnowanego marką Gucci repertuaru… kwestię jakości pozwolę sobie litościwie przemilczeć, bo nie kopie się leżącego…

Gucci by Gucci - PH

Sięgając po GbG zapomnijcie o potężnej projekcji, zniewalającym i wysmakowanym brzmieniu i przede wszystkim tytanicznej trwałości… to bardzo lekki i dyskretny zapach, któremu daleko do napuszonej, monumentalnej ekspozycji jego poprzednika (Gucci Pour Homme)… czuć w GbG wianuszek znajomych, standardowych nut, mamy więc odrobinę ugrzecznionych cytrusów, legendarnego już fiołka i cyprys (ten ostatni szczególne uroczy w GbG Sport) i kropelkę jaśminu, przydającemu wydelikaconemu brzmieniu nieco głębi i nośności w akordzie serca… a wszystko to na wyraz lekkie, kameralne i wyraźnie przyciszone… zapach chwilami dosłownie szepcze, co niestety odbija się na nikłej nośności i trwałości kompozycji – więc 2,3 godzinki i jest po wszystkim… szczerze powiedziawszy, bardziej mi to pachnie na aranżację skrojoną pod gusta amerykańskie, niźli europejskie – a widząc boom na ten brand za oceanem, taktyka odniosła skutek… osoby znające stylistykę marki sprzed panowania Gianinni poczują niedosyt, wręcz zawód ze strony tych perfum – ale jeśli ktoś szuka powściągliwego, asekuracyjnego, acz niebanalnego casualowca – to Gucci by Gucci Sport jest ostatnim godnym polecenia zapachem w portfolio marki…

Gucci by Gucci - Pour Homme reklama

Gucci by Gucci Pour Homme jest przyjemny, ale tylko przyjemny – więc w zestawieniu z podobnie brzmiącą konkurencją, acz obdarzoną potężniejszą projekcją i nieporównywalnie lepszą trwałością – w ogólnym rozrachunku wypada co najwyżej przeciętnie… przebieg tych perfum jest tak bardzo standardowy i przewidywalny, że mógłby stanowić olfaktoryczny wzorzec metra… w otwarciu cytrusy, w sercu zielenina (z wyczuwalnym, acz oficjalnie nieujętym na pierwszym planie kardamonem i geranium) i cichutkie „drewno” w finiszu… za wyjątkiem najokazalszego i najobfitszego w niuanse akordu serca, zapach wybrzmiewa bez przekonania… na upartego można by to podciągnąć pod wysmakowaną finezję – bo choć jest to zapach wysoce komercyjny, trudno zarzucić mu tanią ordynarność…

Gucci by Gucci Pour Homme

Tym co naprawdę mnie uwiodło w tych perfumach (i powstrzymało przed rozniesieniem ich na strzępy), to prześliczne, miękkie, głębokie acz finezyjne (niemal tłuste, a wiecie co za tym stoi) drzewno balsamiczne zwieńczenie… jest tak ujmujące i udane, że z łatwością równoważy syntetyczny i beznamiętny start oraz zachowawczy krój kompozycji… jest w finalnym brzmieniu GbG niewymownie urocza drzewna lekkość, pieszczotliwość i gracja, która z łatwością wprawia w błogostan – zupełnie jakby w to śliczne zwieńczenie wpleciono magię ISO… ale balsamiczne żywice (bezimienne, bo to bardziej efekt, niż konkretny składnik) ujęto nie w formie dymu, a granulek… dopełnia je odrobina cedru i kaszmeranu, więc schyłek choć skromny i delikatny, o dziwo nie jest bezpłciowy…

Gucci by Gucci Pour Homme reklama

Pomimo iż czuć, że to zapach ewidentnie komercyjny, lekkość i finezja akordu bazowego, czyni Gucci by Gucci Pour Homme na swój sposób uroczym, choć krótkotrwałym zjawiskiem… zapach nie wnosi sobą absolutnie nic nowego, gdyż konkurencja od Lacoste, Bossa i Armaniego pachnie bardzo podobnie i w dodatku donośniej… ale subtelność i w efekcie polot, z jakim skrojono zwieńczenie jego ortodoksyjnie mainstreamowych szat, zasługuje na umiarkowane uznanie – choć jego parametry techniczne, a zwłaszcza projekcja zawodzą… Gucci by Gucci to ekspoze rozpoczynające erę Fridy – zapach łącznik, którym Gucci żegna się ze swą wysmakowaną stylistyką i zapowiada nadchodzącą rewolucję w aranżacji ich pachnideł, a którą postrzegam jako katastrofę i blamaż… no ale skoro ludzie wciąż kupują ich urodziwe flakony i słupki pną się w górę, to znaczy że Gucci dobrze wyczuło nadchodzącą koniunkturę… nastały czasy gdzie liczy się wyłącznie kult marki – a przymioty związane z istotą zagadnienia (zawartość tych urodziwych flakonów), odgrywają coraz bardziej marginalną rolę…

GbG - Pour Homme

W ogólnym rozrachunku jestem na nie… owszem GbG jest przyjemny, lekki i subtelny, na swój sposób finezyjny – ale nie mam złudzeń, że ta lekkość ma na celu ukrycie niedociągnięć, miałkiego i wysoce syntetycznego rodowodu tych perfum… brak im charyzmy i czegokolwiek ponadprzeciętnego, a z pary bliźniąt GbG, to wersja Sport jest zdecydowanie tą lepszą (Odynie, sam nie wierzę, że to napisałem)… na rynku jest masa tak pachnących perfum i jeśli miałbym wydać pieniądze na niezobowiązującego casualowca, o wysoce stereotypowym brzmieniu – wydałbym je na coś co pachnie z przekonaniem i bardziej swoiście…Gucci by Gucci - Pour Homme EdT

2008

Givaudan (szwajcarski koncern chemiczny, dostarczające składniki min. dla branży perfumeryjnej)

Głowa: bergamotka, cyprys, fiołek,
Serce: tytoń, jaśmin,
Baza: paczula, olibanum, żywica bursztynowa, żywica elemi, skóra,


Tagged: bergamotka, blog o perfumach, cedr, cyprys, fiołek, geranium, Gucci, Gucci by Gucci - Pour Homme, jaśmin, kardamon, o perfumach, Olibanum, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum..., skóra, tytoń, żywica bursztynowa, żywica elemi

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427