Dotąd nie pokusiłem się o recenzję perfum, niezbyt znanej marki Police, gdyż specyficzna maniera, z którą je zaaranżowano, wybitnie kłóci się z moim odczuciem estetyki. Postrzegam je jako siermiężne, przejaskrawione, szorstkie i agresywne w brzmieniu – a ich wysoce specyficzna stylistyka, po prostu mnie mierzi. Pachną trochę tak, jakby ktoś wziął damskie, mocno pudrowo, kwiatowo, szminkowe perfumy i na siłę przerobił je na kompozycję męską – z niestety, dość opłakanym skutkiem. Cóż ja poradzę, że obcowanie z perfumami Made in Police, przywodzi mi na myśl odczucia związane z drapaniem paznokciami lub kredą po tablicy – w połączeniu z wdychaniem zapachu mokrej podłogi, umytej z dodatkiem Lizolu…
Oczywiście to tylko moje subiektywne odczucie, którego nie musicie podzielać – podobnie jak ja, męczyć się z recenzją czegoś co mnie odrzuca. Tyle, że Sinner (ang. grzesznik) choć bardzo w stylu Police, pachnie bardzo podobnie do innych perfum, w przynajmniej dwóch odsłonach. Pierwszą jest opisywany przeze mnie dwa lata temu Jacques Battini – De L’ambre Shadow, a drugim i bardziej znanym, Christopher Columbus – Columbus 1492. Przy czym to Columbusa biorę za protoplastę tego dość specyficznego brzmienia, którym prawdopodobnie zainspirowali się twórcy obu późniejszych kompozycji. Krzyś Kolumb anno 1492 to bardzo specyficzny zapach, monstrualna, niemalże Wagnerowa aria na rozmaryn i sandałowiec, o mocy rażenia zdolnej zakrzywiać tor lotu zakcelerowanych cząsteczek, we Wielkim Zderzaczu Hadronów. A teraz wyobraźcie sobie (ci z Was, którzy zapach znają) brzmienie tych perfum, ale o oktawę niżej i przy niemal bezstratnym zachowaniu parametrów trwałości i projekcji… brzmi kusząco?
Mam nadzieję, bo jak się okazuje Krzysio Kolumb ma całkiem sporą rzeszę fanów, a moja skrzynka mailowa od jakiegoś czasu donosi, co następuje:
– Ponoć Columbusa skasowali, prawda to?!
– I ponoć go zreformułowali, wiesz coś na ten temat?
– Gdzie dostać starą wersję i jak poznać, który jest który?
– A w tej perfumerii jeszcze go mają, ale nie wiedzą czy to stara czy nowa wersja!
– Zapach jest wycofany, ale na allegro ciągle go sprzedają, ale boję się kupić, bo podejrzanie tani!
– Czym się różnią te wersje w różnych flakonach (tu załącznik z pierdylionem linków ze zdjęciami), bo na każdej stronie mają inny flakon?
– A mógłbyś piracie kupić i sprawdzić jak pachnie wersja poreformulacyjna, bo moja flaszka pachnie 2 godziny i koniec? Czy kupiłem podróbkę?
– Piszesz że jest bardzo trwały, a to co kupiłem to jakieś popłuczyny, gdy u kumpla to pachnie godzinami!
Mógłbym, ale mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż bieganie po perfumeriach w poszukiwani testera zakwestionowanych przez kogoś perfum… wycofali? mówi się trudno… zreformuowali? j.w., ale nie widzę możliwości by to śledzić i weryfikować tak potężny rynek na bieżąco – zwłaszcza, że reformulacja to nie jest fakt, który producent ma ochotę podawać do publicznej wiadomości… Zresztą szkoda płakać nad rozlanym mlekiem, a ja nie jestem w stanie wejść w skórę każdego czytelnika, który opisuje mi swoje perypetie z zakupem tego zapachu… Nie jestem w stanie określić dlaczego to nie pachnie tak jak flaszka, którą ktoś właśnie wykończył lub poczuł na koledze i wskazać paluszkiem na perfumerię, która ma w ofercie starą (lepszą) wersję… Sorry nie jestem jasnowidzem i nie mam wpływu na to co i gdzie klikacie – bo i rzetelność oraz kompetencje samych perfumerii i sprzedawców, pozostawia w tym temacie wiele do życzenia. Ale jeśli tęsknicie za Columbusem (mam sprzeczne informacje, bo ponoć go skasowali, ale jednocześnie wciąż można go kupić w hurtowych ilościach) – choć czytelnicy donoszą, że z legendarną trwałością i potężną projekcją tego co aktualnie jest w ofercie, jest krucho…
Nie chcę zgadywać, dywagować, siać plotek, ani drążyć tematu, bo to i tak nic nie da. Jedyne co mogę zasugerować to zaopatrywać się u sprawdzonego sprzedawcy, który wie co sprzedaje lub rozejrzeć się za jakimś zamiennikiem. W temacie zamienników mamy więc taniutkiego i o całkiem niezgorszych parametrach De L’ambre Shadow oraz nieco droższą, ale dużo bardziej przypominającego Columbusa alternatywę, w postaci Grzesznego Policjanta. Osobiście za Columbusem nie przepadam, po prostu męczą mnie te perfumy, a w przypadku The Sinner, również przez długie godziny nie mogłem się doczekać, by zapach w końcu przestał pachnieć… To dowodzi, że jest trwały i jak się okazuje bardzo nośny, bo próbowałem go wczoraj „zabić” 8 chmurkami Encre Noire od Lalique – niestety bez powodzenia, więc jego projekcja jest bardziej niż dobra.
Mówiąc w skrócie, The Sinner to kardamon, rozmaryn, sandałowiec i nuty bursztynowo żywiczne, układające się na bardzo udane podobieństwo względem Columbusa i obdarzone jego parametrami (a przynajmniej w zestawieniu z wersją, z którą miałem styczność). Jeśli więc macie dylemat czy kupować Columbusa w ciemno, ryzykując zakup jakichś poreforulacyjnych siuśków niewiadomego pochodzenia – wpierw zamówicie próbkę, lub przespacerujcie się po drogeriach i sieciówkach w poszukiwaniu Sinner’a. To niezbyt popularna i chodliwa marka, więc nie wszędzie będzie osiągalny – ale sam zapach jest na tyle świeży (anno 2014), że wszędzie będzie dostępna jego premierowa wersja.
p.s. wprawdzie Police wspięło się na prawdziwe wyżyny kreatywności, prezentując flakon w kształcie kajdanek, ale mimo wszystko pewne podobieństwo (jego owal) do flakonu Krzysia Kolumba się uchowało… :)
rok powstania: 2014
trwałość: bardzo dobra
projekcja: bardzo dobra
Głowa: aromatyczne przyprawy, nuty ziołowe,
Serce: nuty drzewne,
Baza: żywica bursztynowa,
Tagged: aromatyczne przyprawy, blog o perfumach, nuty drzewne, nuty ziołowe, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy pachnące rozmarynem i sandałowcem, perfumy podobne do Christopher Columbus 1492, recenzja perfum, recenzje perfum..., zamiennik dla Columbusa, żywica bursztynowa
