Z nieba wciąż leje się absurdalny żar, więc gdy miarodajne testowanie perfum staje się niemożliwe, pora na temat zastępczy. W sumie sam nie wiem czy bardziej nie znoszę celebrytów, czy perfum celebryckich. Celebryta to teoretycznie osoba znana, no właśnie z czego? Zwykle nie kojarzymy jej z perfumami, a innym poletkiem na którym ścięci zasłużone triumfy. Ale w dzisiejszych czasach, celebryta to często osoba znana z tego, że jest znana – bo cóż wniosły Lindsey Lohan, Paris Hilton i Kim Kardashian, że tytułuje się je per celebrytkami? Jedna imprezuje i ćpa na umór, druga kala swoje rodowe nazwisko i trwoni fortunę, a trzecia powiększyła sobie pupę do rozmiarów balonu meteorologicznego – ale czy to powód do dumy i gloryfikacji kogoś takiego? Czy bycie żoną znanego piłkarza, albo prowadzenie szmirowatego programu w telewizji lub chałturka w niekończącej się telenoweli to takie halo, że muszę w kółko oglądać ich gęby, lansujące się w mediach? Czy skaczący do basenu rolnik, który wcześniej szukał żony to naprawdę celebryta? Srsly miałbym płacić za oglądanie takiego g…. abonament?
Pewnie pomyślicie że im zazdroszczę, ale nie. Każdy z nas przejawia nieco inny model postrzegania wielkości innych ludzi – a mi imponują zgoła inne przymioty i cechy, niż popularność i rozpoznawalność, zwłaszcza nakręcana mediami. Dla mnie miarą sukcesu i wartości drugiego człowieka jest nie częstotliwość brylowania na stołecznych salonach i ilość okładek w czasopismach, a to co ten ktoś dokonał. Mogę kogoś podziwiać, cenić i szanować za osiągnięcia na polu nauki, sportu czy sztuki – wreszcie mogę cenić kogoś za wybitny talent aktorski, wokalny czy instrumentalny, ale za co podziwiać Jessicę Simpson? Ustalmy wpierw, że celebryta to nie gwiazda. Gwiazdą jest (w mym mniemaniu) Krystyna Janda, ale już nie Małgosia Socha, czy Joasia Liszowska. Gwiazdą jest Justyna Steczkowska i Marek Kondrat, ale nie Maciej Musiał, czy Rafał Maserak – owszem każdy z nich jest popularny, ale to wciąż nie ta liga i kaliber gwiazdorstwa. Ubóstwiam, wielbię i adoruję Basię Kurdej Szatan* (swoją drogą powinno się ją uznać za skarb dziedzictwa narodowego i przynajmniej postawić jakiś pomnik), ale nie ośmieliłbym się porównać jej do Maryli Rodowicz, czy Beaty Kozidrak, tytułując ją per „gwiazda„.
*przeurocza i przesympatyczna blondynka z reklam sieci Play.
Jest tyle wielkich, naprawdę znanych i podziwianych nazwisk na firmamencie, ale zauważcie, że perfumy prawdziwych gwiazd to na rynku rzadkość – najczęściej spotykamy się z zapachami ludzi, którzy z perfumami, sztuką, a nawet modą* nie mają nic wspólnego. Celowo pominąłem w tym zestawieniu kilka nazwisk projektantów mody i Toma Forda, bo skoro min. Armani, Dior, Chanel i Versace uznaje się za pełnowartościowe marki perfumeryjne, zdecydowałem, że mniej i bardziej znanych projektantów, a mających w swym dorobku perfumy, nie powinienem umieszczać w niniejszym zestawieniu. Rasowe i profesjonalne perfumiarstwo oraz moda lubią i powinny iść w parze – więc nie będę ich rozdzielał, a zwłaszcza zrównywał ich dokonań, z celebryckim mięsem armatnim.
*sorry, ale dla mnie firmowanie swoim nazwiskiem czegoś, co zaprojektowała i uszyła firma trzecia, to nie moda (piję do kolekcji Beyonce i Seana Johna oraz majtek Britney Spears)
Perfumy celebryckie to głównie oferta dla pań, choć nawet na naszym rodzimym podwórku trafił się rodzynek w postaci Majdanowego Vabun, jak najbardziej dla panów – choć nie widzę, by mężczyźni bili się o ten zapach. To proste, kobiety są bardziej sentymentalne, a więc skłonniejsze do wydania pieniędzy na zapach celebrycki. Ktoś z czytających bloga Panów miałby ochotę używać perfum Kuby Wojewódzkiego, albo Borysa Szyca? Oczywiście zdarzają się chlubne wyjątki, jak perfumy Beckham’ów, a które trzymają naprawdę wysoki poziom – ale niestety większość to tylko populistycznie sklecona szmira i tandetna masówka – namieszana tak, by podobała się każdemu. To najzwyklejszy mainstream, ale dla odmiany okraszony nie logo znanego brandu, np. Gucci czy Hugo Boss, a znanym nazwiskiem. Swoje perfumy mają piosenkarki, aktorki, modelki i sportowcy, a także aspirujący celebryci, czyli osoby nie mogące pochwalić się niczym konkretnym w dorobku. Ale ponieważ wciąż znajdują się w blasku fleszy, brylują na salonach i chętnie pokazują się w mediach – ludzie o nich gadają (zresztą nie ważne co, byleby gadali). To chcąc nie chcąc przekłada się na popularność, rozpoznawalność i pieniądze – a stąd już tylko krok do wylansowania, teoretycznie własnych perfum. Tylko czekać na perfumy Ewy Chodakowskiej, BTW, ktoś jeszcze pamięta Kasię Cichopek, przez którą swego czasu bałem się otworzyć lodówkę?
perfumy piosenkarek:
Britney Spears
Christina Aguilera
Beyonce
Gwen Stefani
Rihanna
Celine Dion
Avril Lavigne
Justin Bieber
Mariah Carrey
Nicky Minaj
Katy Perry
Lady Gaga
Shakira
Madonna
One Direction
perfumy aktorek i aktorów:
Demi More
Antonio Banderas
Jennifer Aniston
Jennifer Lopez
Halle Berry
Elizabeth Taylor
perfumy sportsmenek i sportowców:
Gabriela Sabatini
Maria Sharapova
Radosław Majdan
David & Victoria Beckham
perfumy modelek:
Naomi Campbell
Heidi Klum
Kate Moss
Kimora Lee Simons
Eva Longoria
perfumy celebrytek i celebrytów, czyli osób znanych z tego że są znane:
Jessica Simpson
Sean John
Swarovski
Selena Gomez
Paris Hilton
Kim Kardashian
Co to są perfumy celebryckie? To perfumy firmowane/markowane/sygnowane nazwiskiem lub pseudonimem artystycznym jakiejś znanej/popularnej osoby. Nie ma tu znaczenia dziedzina i branża, w której dana postać się porusza, istotne jest tylko to, żeby była sławna. Na tyle sławna i rozpoznawalna, by ludzie interesowali się jej życiem, karierą, żyli plotkami dotyczącymi takiej osoby i to wystarczy, by przy udziale speców od wizerunku i marketingowców, stworzyć perfumy, pod którymi nasz celebryta/celebrytka złoży swój imienny podpis, że to niby jego. W większości przypadków rewelacje jakoby intensywnie uczestniczyła w tworzeniu ich specjalnej receptury, to bujdy – ale dla fanów nie ma to znaczenia, bo i tak pobiegną i kupią.
Nie będę się rozwodził nad przymiotami tych perfum, bo rzadko kiedy jest czym się zachwycać, wszak takie perfumy z założenia nie mają być wybitne – lecz mają być kolejnym suwenirem dla fanów, kolejnym źródełkiem na wyciągnięcie od nich pieniędzy. Sława i popularność nie trwa wiecznie, więc trzeba zawczasu zadbać o odcinanie kuponów od swojej popularności. Warto zaznaczyć, że „celebryta” ani „gwiazda” zwykle nie biorą czynnego udziału w komponowaniu swoich perfum, bo po pierwsze nie mają na to czasu, a po drugie wiedzy – zaś całość sprowadza się do zainkasowania okrągłej sumki, za użyczenie praw do swego wizerunku i nazwiska. Często premierze takich perfum towarzyszy szumna kampania promocja, gwiazda lata od miasta do miasta i zachwala, zupełnie jak podczas promocji najnowszej płyty czy filmu. Wszak zarabia na jednym i drugim, a w przypadku perfum nie musiała spędzić kilkuset godzin w studio nagraniowym, albo na planie filmowym. Jednym słowem mówiąc, łatwa kasa, bo celebryta ani się przy tym nie narobił, a zgarnął za to niezłą sumkę i jeśli jego umowa z producentem perfum była twardo negocjowana z kumatym impresario (lub celebryta jest naprawdę popularny), to będzie miał jeszcze procent od obrotu. Jeśli zapach przyjmie się/wstrzeli się w rynek, jest szansa na całą kolekcję perfum. Żeby sprawie dodać odrobinę wymownego smaczku, większość celebrytów (poza tourne promocyjnym i sytuacjami przewidzianymi kontraktem) nie używa tych swoich perfum… zgadnijcie dlaczego… :)
Czy warto wydawać na to pieniądze? W sumie to bez znaczenia co napisano na flakonie, wszak powinien liczyć się wyłącznie sam zapach, jego poziom, uroda i odczucia osoby która go nosi. Nie są to górnolotne kompozycje, bo i nie miały być takie, to kolejny wytwór marketingu, skorelowany tak, by wyciągnąć z czyjegoś portfela ekstra kasę. Ale podobnie jak w przypadku każdych innych perfum, jeśli komuś naprawdę się zapach podoba, to czemu miałby go nie używać? Zresztą prawdziwego fana nic nie odstraszy, a możliwość obcowania z produktem w jakimkolwiek stopniu związanym ze swoim idolem, to argument cięższy niż jakikolwiek racjonalny argument.
p.s. zdaję sobie sprawę, że pewnie nie wymieniłem wszystkiego i wszystkich, ale to powinno wystarczyć dla naświetlenia fenomenu perfum celebryckich.
Tagged: Antonio Banderas, Beyonce, blog o perfumach, Britney Spears, celebryta, Celine Dion, co to są perfumy celebryckie, David Beckham, Jennifer Anioston, Jennifer Lopez, Jessica Simpson, Justin Bieber, Kate Moss, Kim Kardashian, Naomi Campbell, o perfumach, opis perfum, Paris Hilton, perfumowy blog, perfumy, perfumy celebryty, perfumy i zapachy celebryckie, perfumy męskie, perfumy sygnowane nazwiskiem kogoś popularnego, recenzja perfum, recenzje perfum..., Sean John, Selena Gomez, znani ludzie i ich perfumy
