Kiedy w ubiegłym roku, Viktoria znów do mnie napisała – pytając, czy może mi podesłać próbkę swoich najnowszych perfum, nie wahałem się ani chwili. Wciąż mam w pamięci (oraz szufladzie) próbkę jej premierowego Hedonist – do którego lubię wracać, kontemplując go z nadgarstka. Wprawdzie to damskie perfumy, a tych z definicji nie opisuję, ale… Po pierwsze Minya jest bardzo zdolną, młodą perfumiarką i bardzo mi się podoba jej podejście do komponowania. Świeże, bezpośrednie, pozbawione niszowego zadęcia i stroniące od dorabiania szumnej ideologii. Jakość i nowatorstwo bijące od jej perfum, mówią dużo więcej niż najbardziej wydumany PR. A po drugie, Hedonist Cassis są wprost prześliczne… Muszę przyznać, że Viktoria znów mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła, raz że urodą samej kompozycji – ale przede wszystkim świeżością i oryginalnością samego konceptu.
Pomyślelibyście, że można połączyć ze sobą różę i czarną porzeczkę?. Żałuję, naprawdę żałuję że nie możecie tego powąchać, bo efekt końcowy ich mariażu dosłownie zapiera dech. Tak świeży, rześki, lekki i soczysty, że aż rozkoszny i apetyczny!. Na upartego i wyjąwszy różę, jest nieco podobny do męskiego Paco Rabanne Black XS – zresztą poziomka, porzeczka, whatever – mam na myśli wrażenie. Ale Hedonist Cassis to przy nim eksplozja soczystej, zielonej świeżości – zupełnie jak przy wrzuceniu do ust i łapczywym pogryzieniu pełnej garści Skittlesów. Skalę tej świeżości można zestawić jedynie z perfumami aranżowanymi na wybitnie japońską modłę – choć brzmienie Cassis, jest jak najbardziej swojskie i europejskie. W początkowej fazie, można od tych perfum dostać ślinotoku, głównie za sprawą porażająco sugestywnego brzmienia porzeczki i pełnokrwistej, pachnącej słońcem, róży bułgarskiej. Wierzcie mi, mało jest zapachów, które mogłyby lepiej zilustrować, jak pachnie ta róża…
Aż trudno uwierzyć, że sercem tych wdzięcznych i jakże prostych perfum, jest wzniosła, dostojna, ciężka i upojna róża – przy czym zaserwowana w zaskakująco przystępnym, wręcz niewinnym wydaniu. Przystrojono ją aromatycznymi, świeżo zerwanymi liśćmi i owocami porzeczki tak zręcznie, iż jej potęga ledwo przebija się przez aromat tego porzeczkowego krzaczka. Ale róża i porzeczka to nie wszystko, bo pomiędzy ewidentnie upchnięto jakiegoś cytrusa, a konkretnie yuzu. To niesamowicie nośne i po prostu hipnotyzujące pachnidło, które już minimalnej aplikacji, zagłusza swym sopranem wszystko wokół siebie.
Viktoria Minya, pochodzi z Węgier, ale na co dzień tworzy i mieszka w Paryżu.
Połączenie słonecznej, majestatycznej, wytwornej i okazałej róży, o mięsistych i zamszowych płatkach, z lekkością, świeżością, soczystością i czystością porzeczki – wpierw zapiera dech, a potem przywodzi na myśl wspomnienie ogrodu podczas upalnego lata. Jest tak gorąco, że nawet owadom nie chce się latać. W głębi ogrodu, rośnie kilka krzaczków czarnej porzeczki. Wystarczy podejść i zerwać dorodne, kiście dojrzałych owoców i po chwili palce i dłonie zaczynają intensywnie pachnieć rozgarnianymi słońcem liśćmi i kulkami obrywanych palcami owoców. Ich woń miesza się z zapachem kwitnących nieopodal krzewów różanych, których upojna woń unosi się leniwie nad obsypaną kwieciem rabatą.
Jak na pachnidło w koncentracji EdP i przy tym diabelnie nośne i intensywne, zapach nie powala trwałością. To znaczy na upartego dociąga do 16 godzin – ale mowa tu o wodzeniu nosem po skórze, w poszukiwaniu zapachu. Nuty owocowe zwykle szybciutko czmychają ze skóry, za to róża należy do wyjątkowo trwałych, wręcz upierdliwie trwałych ingrediencji, ale nie tu. W nieco ponad 2 godziny od aplikacji, eksplozja spontanicznej, żywej świeżości, która pogrążyła me nozdrza w konsternacji i głębokim błogostanie – zaczyna z wolna ustępować, a zapach uspokaja się i wycisza. Już nie pląsa wartko po skórze – teraz dla odmiany się po niej ściele, coraz bardziej niemrawo i kojąco. Radosne, kipiące owocową rześkością szpileczki, kłują nozdrza coraz rzadziej, a kompozycja przygasa i wycisza się – odsłaniając swe dużo spokojniejsze, stateczniejsze oblicze. Zupełnie jakby początkowy optymizm i serdeczność kompozycji, dojrzała z wiekiem – acz wciąż nie jest to klasyczne ujęcie róży. Oj ciężko przypiąć i przyrównać to pachnidło, do czegokolwiek już istniejącego – bo nawet epickie Sa Majeste La Rose Lutensa, chadza w odmiennej tonacji. Te perfumy to naprawdę precedens, jeśli chodzi o aranżację bukietu i artykulację nut.
Róża w roli głównej i w sercu kompozycji, powinna w teorii dominować, by nie powiedzieć – terroryzować kompozycję, ale nic z tych rzeczy. Viktoria okiełznała i utemperowała jej nośność oraz despotyczne zapędy – ściszając ją do poziomu, który pięknie konweniuje z subtelnym i delikatnym tłem akordu bazy. A tu pojawia się, miękka, obła i wysoce umowna słodycz, nieznacznie tylko podkreślona paczulą i drewnem cedrowym. Cassis, choć również nosi nazwę Hedonist, jest jest kompletnym przeciwieństwem premierowego Hedonisty, choć wspomniana słodycz, to również zdaje się miód, a konkretnie biały (skrystalizowany, satynowy, wyzbyty swej ostrości). Ten miód dla odmiany jest bardzo lekki i powściągliwy, robi wszystko, by nie przydać kompozycji dodatkowej i zbędnej masywności. Dzięki temu, Hedonist Cassis, choć nośny jak diabli i bezsprzecznie różany, da się nosić również latem – bez ryzyka, że ktoś popełni przez te perfumy seppuku. Im dalej w las, tym ciszej, w końcu po około 6 godzinach od aplikacji – zapach zaczyna szeptać i kwili niemrawo, zupełnie jakby się wyprztykał z energii. Szczerze powiedziawszy liczyłem na dłuższą i bardziej okazałą ekspozycję – ale biorę poprawkę, że latem, dyskrecja i powściągliwość tych perfum, będzie ich niewątpliwym atutem.
rok powstania: 2015
nos: Viktoria Minya
trwałość: dobra
projekcja: tytaniczna, z czasem dostateczna
Głowa: zielona trawa,
Serce: liść czarnej porzeczki, róża bułgarska,
Baza: cedr,
Tagged: blog o perfumach, cedr, Hedonist, liść czarnej porzeczki, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy z nutą świeżej czarnej porzeczki i róży bułgarskiej, róża bułgarska, róża i czarna porzeczka, różane perfumy na lato, recenzja perfum, recenzje perfum..., soczyście świeże i rześkie perfumy porzeczkowo różane, Viktoria Minya, Viktoria Minya - Hedonist Cassis, zielona trawa
