Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

z cyklu nie wytrzymałem – nowy Guerlain Shalimar Souffle de Parfum…

$
0
0

Jak tak dalej pójdzie, to z tego „nie wytrzymałem„, wyjdzie całkiem nowy cykl. :)

Tak wiem, co rusz powtarzam, że nie zajmuję się perfumami damskimi (a to drugi wpis z rzędu) – ale w obliczu takiej żenady, nie mogłem przejść obojętnie… Wąchaliście Shalimara Souffle? Ostatnio Guerlain często mnie irytuje i rozczarowuje swym planowanym uwstecznieniem (męska seria Ideal) – ale tym razem po prostu mnie wku…..! Wprawdzie klasyczny Shalimar wciąż jest produkowany i ma się świetnie (obok Samsary, to jeden z ich wiodących klasyków), ale wczoraj miałem nieprzyjemność poznać nowego Shalimara (no nie tak nowego, bo z 2014 roku) Souffle i aż się we mnie zagotowało… Klasyczny Shalimar EdP postrzegam jako zapach kultowy i bardzo bliski memu sercu. Mniejsza o szczegóły, ale to jeden z zapachów mego dzieciństwa – podobnie zawsze odwracam nos, czując Gucci Rush 1 i 2, które nieodmiennie kojarzę ze swoją największą miłością…

Guerlain Shalimaroto kultowy klasyk, Guerlain Shalimar, który pomimo pierdyliona reformulacji, wciąż pachnie wybornie…

Wyobraźcie sobie, że ktoś pochlastał Chanel No 5, Opium, Tresora, albo inną, a Waszą ulubioną ikonę perfumiarstwa – tylko po to, by spodobał się, powiedzmy młodym dziewczynom… Ja nie mówię o reformulacji, a drastycznej zmianie formuły – celem gruntownego odświeżenia/przebudowania konceptu, acz przy zachowaniu jego rozpoznawalnej nazwy (odcinanie kuponów). Chodzi o stworzenie wybitnie populistycznego gniota, po który chętnie sięgnie dziewczyna wciąż mająca na ścianie pokoju plakat np. Justina Biebera, Edwarda Pattisona lub One Direction. Coś tak banalnego, infantylnego i słitaśnego, że aż napisze na fejsie LOL, z pierdylionem serduszek… Przeżyłem szok, bo właśnie coś takiego zrobiło Guerlain, wypuszczając Shalimara Souffle… Trudno o większy policzek i splunięcie w twarz klientkom, bo równie dobrze mogli im powiedzieć „jesteście stare, grube i niemodne” – a Guerlain właśnie coś takiego im zakomunikował… Oczywiście nie wprost, wszak to tylko niewinny flankier, ale zupełnie przypadkiem nazwali go imieniem kultowego klasyka. Przy okazji depcząc i niwecząc własny dorobek, tradycję i klasę z której słyną od przeszło 100 lat!. Guerlain wychowało na swych produktach całe pokolenia elegantek, ucząc je stylu, dobrego smaku i przywiązując do bezkompromisowej jakości, z którą brand się utożsamiał – więc skąd ten zwrot o 180 stopni?. (To jest ten moment gdy stateczne damy powinny przewracać oczami i udawać omdlenie). :D

Guerlain Shalimar Soufflea oto jego flankier, Guerlain Shalimar Souffle, który nie ma nic wspólnego z Shalimarem, ani jakością Guerlain

Sto lat nieposzlakowanej reputacji, szyku i ponadczasowej elegancji, którymi powycierał sobie mordy i buty, „kreatywny” dział marketingu – właśnie poszło się paść na tę samą łąkę, na której pasą się jałówki od YSL i Gucci… Ale tak to jest, gdy którymś ikonicznym brandem, zaczynają zarządzać księgowi… Ja rozumiem, że Guerlain walczy o każdego klienta, próbuje się przypodobać młodym (kampania tych perfum sugeruje to wprost), odświeżyć lub odmłodzić markę i tym samym powalczyć o klienta w innych segmentach* – ale problem polega na tym, że nie da się tego dokonać perfumami pachnącymi jak masówka pokroju Mexx, Selena Gomez, czy Hannah Montana. To znaczy da się, ale tworzy się i lansuje nowe linie – ale na Odyna!, nie podpina się pod świętość i ikonę jaką jest marka Shalimar, poprzez spłodzenie badziewnego w formie i treści flankiera, który przy okazji kaleczy i profanuje oryginał! Taaaaak, wiem Shalimar to oldskul, podobnie jak Samsara i klasyczna piątka od Chanel – to nie jest zapach dla każdego, a zwłaszcza młodej dziewczyny (ale co kto lubi). Ale mi nie chodzi nawet o płytkość Souffle i rażącą rozbieżność z klasykiem – a jego tragiczną jakość wykonania… To po prostu nie pachnie… może jestem starym i tendencyjnym grzybem, ale prędzej obejrzę się za kobietą pachnącą nienagannie skrojonym klasykiem, niż kobietą pachnącą niezobowiązującą i nijaką masówką… Owszem Shalimar kojarzy mi się raczej z kobietą dojrzałą niż podlotkiem – ale przede wszystkim kojarzę ten zapach z elegancją i jakością, czego nie mogę powiedzieć o Suflecie

*to tak, jakby Rolls Royce, Bentley, albo Aston Martin, nagle stwierdziło że pora powalczyć o segment rodzinnych kombi i zrobili własną wersję Passata 1,9 TDI, albo małych dostawczaków pokroju Citroen Berlingo… No niby można, ale czy aby warto?

Guerlain Shalimar Souffle rreklamawiek dziewczyny na zdjęciu sugeruje przekrój wiekowy grupy docelowej, ale nazwa też wiele sugeruje…

Wprawdzie dla odróżnienia zapakowano te siuśki w niebieskie szkiełko, ale te perfumy to parodia i antyreklama Shalimara, w każdym aspekcie!. Ponoć jest to EdP, ale znika ze skóry szybciej niż najpodlejsze perfumy po kilka złotych. Podobnie jest z nośnością, równie rachityczną – że o brzmieniu nijak nie konweniującym z Shalimarem nie wspomnę… Gdybym sam sobie nie zaaplikował tych perfum z testera – nie uwierzyłbym, że mowa o perfumach z Shalimar w nazwie!. Guerlainowa jest tylko cena i logo, niestety to drugie dewaluuje szybciej, niż się Guerlain wydaje… Pozycję i reputację ikony buduje się dekadami, a traci w mgnieniu oka – ale to już problem kolejnego zarządu… Być może demonizuję, wszak klasyczny Shalimar i Samsara wciąż są produkowane, ale jeśli Guerlain ma sygnować swoim logo flankiery tego sortu – to lepiej niech sobie darują i przerzucą się na produkcję saletry amonowej. Sorki za tego offtopa, ale musiałem sobie ulżyć…

Guerlain Shalimar Souffle box


Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Latest Images

Trending Articles