No i Tommy doczekał się własnej zakładki na perfumomanii!. Bardzo lubię tę markę i mam sporo ubrań od Tommy’ego (bo szyje klasycznie i bez udziwnień), ale z jego perfumami zawsze było mi hmmmm,… nie po drodze. No dobra, nie owijając w bawełnę – nie bardzo było o czym pisać, bo poziom i styl kompozycji zapachowych Hilfilgera, oscyluje gdzieś pomiędzy Lacoste L 12.12. a CK z linii Summer 20xx, czyli bez rewelacji… Ale wszystko zmieniło się wczoraj, gdy wydobyłem z dna szuflady zmurszałą próbkę i powąchałem mającego premierę w ubiegłym roku TH Bold. Powitały mnie dźwięczne cytrusy, a chwilę później doznałem potężnego, wręcz monstrualnego dejavu!.
Po pierwsze zapach jest łudząco podobny do jednej z najlepszych wód kolońskich jakie nosi ziemia (tak dla formalności, za najlepsze w ogóle uważam ex aequo: Hermesy The Orange Verte Concentree i Eau de Gentiane Blanche). I nie chodzi o jakieś niszowe, oldskulowe i pretensjonalne pachnidło, które wedle legend snutych przez założycieli, powstaje wedle liczącej miliard lat receptury – a niepozorną, mainstreamową wodę, od średnio w ŚSK (Światowej Stolicy Kebaba) kojarzonego, Banana Republic. Moim niekwestionowanym numerem dwa, jest genialne Classic z 1995 roku, będące jedną z najpiękniejszych, najwdzięczniejszych i najtrwalszych wód kolońskich, jakie znam. Ok, dwa pierwsze epitety są subiektywne, więc dyskusyjne – ale ostatni parametr jest dość istotny i jak najbardziej miarodajny – gdyż klasyczne (cytrusowe) wody kolońskie, zwykle trwałością nie grzeszą. Godzinka, góra trzy i koniec, a niepozorne i taniutkie BR Classic rządzi na mojej skórze przeszło 12 godzin i to z godną naśladowania projekcją. Da się? Da się…
Po drugie jest po prostu śliczny i ze względu na rozpoznawalność marki Hilfiger – cieszę się, że ten cudowny bukiet będzie łatwiej i szerzej dostępny, niż mało znane i nieco zapomniane przez dystrybutorów oraz sieciówki, Banana Republic. Szkoda, bo ich Cordovana do tej pory nie mogę przeboleć, ale niestety jego zniewalające połączenie figi i cynamonu, średnio przypadło klientom do gustu. No dobrze, czyli umarł król – niech żyje król, bo oto dostajemy umownie odświeżoną i delikatnie unowocześnioną względem BR Classic – wariację na temat klasycznej wody kolońskiej, w opakowaniu które o dziwo nie przypomina butelek z czasów bitwy pod Waterloo*. Zapach jest porażająco świeży i aromatyczny, a przy tym lekki, niezobowiązujący i tak energetyzujący – jak tylko może pobudzać kipiąca cytrusami woda kolońska, zaaplikowana na świeżo ogoloną gębę, w rześki majowy poranek.
*Napoleon Bonaparte był tak wielkim miłośnikiem wody kolońskiej, że kazał swemu adiutantowi ją sobie aplikować, nawet na polu bitwy.
OK, zostawmy na chwilę BR Classic i poudawajmy, że TH Bold jest zupełnie nowym i bezprecedensowym pachnidłem. To co najbardziej porusza i zniewala w Boldzie, to jego energetyzująco orzeźwiające połączenie niesamowicie soczystych i rześkich cytrusów (bergamotka, mandarynka, cytryna, grejpfrut) z aromatycznymi, świeżo zerwanymi i zmiażdżonymi w kamiennym moździerzu ziołami i przyprawami (lawenda, rozmaryn, kardamon, jagody jałowca), które zgrabnie dopełniono nieznaczną, niemalże transparentną ilością przydających głębi drewien (zbyt lakoniczne by wskazać jakie) i kwiatów (jaśmin).
Ten zapach dosłownie kipi świeżością i to nawet kilka godzin od aplikacji. Zupełnie jakby ktoś przez cały czas odzierał ze skórki owoce cytrusowe, rozcierał w palcach zioła i młode pąki jałowca. Doprawdy nawet wśród wód kolońskich, mało która może pochwalić się podobną ekspresją i długotrwałą, na wskroś bijącą od bukietu świeżością. TH Bold to niesamowicie żywe i jak się okazuje, całkiem żywotne pachnidło – bez dwóch zdań kolońskie i przy tym naprawdę urocze. Jest więc szansa, że w tej nowoczesnej buteleczce z pożądanym logo, zapach porwie podstępem kolejne pokolenie młodych mężczyzn. To nie powinno być trudne, bo TH Bold to naprawdę przyjemne, lekkie i świeże perfumy, które pięknie korespondują z niezobowiązującym wizerunkiem Hilfilgera i średnią wiekową jego klienteli.
Tak naprawdę jedyny detal, który odróżnia BR Classic od TH Bold jest mandarynka, której u Tommy’ego jest w otwarciu odrobinkę więcej – za to jakby mniej tu aromatycznych ziół, ale też symbolicznie. Różnica jest tak bardzo subtelna, że miałem poważny dylemat, czy nie użyć epitetu „są identyczne„… Zupełnie jakby ktoś wziął fenomenalny, acz konający w niepamięci koncept BR Classic, nieznacznie go zmodyfikował i wypuścił pod własną/inną marką. No ale po co zmieniać coś, co pachnie doskonale? Oczywiście mam świadomość że wielu z Was, zwłaszcza młodym gniewnym, bez piwnego brzuszka, którzy z łatwością schylacie się, by zawiązać rozwiązaną sznurówkę – Classic może trącić starym, zramolałym dziadem, ale cóż siła stereotypu…
Zawsze powtarzam, że woda kolońska, wodzie kolońskiej nierówna. Ponadto do niektórych brzmień trzeba nie tyle przywyknąć, co dorosnąć i w pewnym wieku, gdy gusta się zmieniają – nawet ktoś obecnie rozmiłowany w świeżakach od CK i casualowcach od YSL – prędzej czy później doceni ponadczasową klasykę od Diora, Davidoffa i YSL. Dlatego nikogo nie będę na siłę przekonywał, bo prędzej czy później sami docenicie odświeżające piękno bukietu wody kolońskiej i wtedy warto sobie przypomnieć o TH Bold lub BR Classic (jeśli któraś wciąż będzie dostępna w sprzedaży)… Tu warto zaznaczyć że BR Classic jest wyśmienitym i dużo trwalszym zamiennikiem dla TH Bold’a, no i kosztuje kilka razy taniej. Ups, zdaje się niechcący strzeliłem Tommy’emu i pewnej sieciówce w stopę…
rok powstania: 2015
nos: anonimowy arcy talent w powielaniu😉
projekcja: bardzo dobra, później dobra
trwałość: dobra
Głowa: pomelo, bergamotka, tangerynka, czerwony grejpfrut,
Serce: kwiat mandarynki, lawenda, kardamon, jaśmin, boronia,
Baza: cedr, drzewo sandałowe, wetyweria, kwiat pomarańczy,
I na koniec ciekawostka: Nie raz wyśmiewałem deklarowane przez producentów wykazy nut, że są niepełne, niezobowiązujące i nierzadko zmyślone. Spójrzcie więc na wykaz składników obu pachnideł (Skład BR Classic: bergamotka, grejpfrut, klementynka i nuty zielone, wiciokrzew, jaśminowiec, imbir, nuty drzewne i piżmo) i powiedzcie, jak to możliwe – aby z dwóch tak skrajnie różnych palet składników, wyczarować niemal identyczne pachnidło. Cuda? raczej jeden lub obaj producenci konfabulują i tak naprawdę skład obu kompozycji wygląda jeszcze inaczej niż oficjalnie deklarują…
Tagged: Banana Republic Classic, bergamotka, blog o perfumach, boronia, cedr, czerwony grejpfrut, drzewo sandałowe, jaśmin, kardamon, kwiat mandarynki, kwiat pomarańczy, lawenda, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, pomelo, przepiękny i świeży zapach inspirowany klasyczną wodą kolońską, recenzja perfum, recenzje perfum, tangerynka, Tommy Hilfiger - TH Bold, wetyweria, woda kolońska
