Wąchając Pure Tonka, odniosłem wrażenie, że Thierry Mugler się kończy… To znaczy sam Thierry ma się nieźle i życzę mu zdrowia z całego serca – ale kończą mu się pomysły na nowe zapachy, a te wypuszcza ostatnio na rynek, z częstotliwością strzelającego kałasznikowa. To fajnie że wychodzą nowości, choć osobiście wolałbym by miały premierę ździebko rzadziej, ale coś sobą wnosiły – albowiem w obecnej formie, nowości Muglera zaczynają zjadać własny ogon. I żeby była jasność, nie chodzi mi o ich wspólne podobieństwo, wręcz przeciwnie, cieszę się że Mugler wypracował własny niepowtarzalny styl/sznyt w kreacji. To budujące, że już na pierwszego niucha można wyczuć iż coś jest od Muglera, tak jak spoglądając na atrapę chłodnicy VW od razu wiadomo co to za marka – ale Thierry zaczął się ostatnio powtarzać, a to już mi się nie podoba…
Znając zamiłowanie Muglera do sygnowania wyrazistych, mocnych, zwaliście słodkich i chwilami przytłaczająco masywnych pachnideł – słysząc nazwę Pure Tonka, autentycznie zacząłem się bać… Bo jeśli Jacques Huclier (nadworny perfumiarz Muglera i autor większości X*Men’ów) potraktował temat dosłownie, to będzie przed czym czuć trwogę… Jednak na szczęście w nieszczęściu, skończyło się na zagrywce czysto tabloidowej – czyli szumna nazwa/ nagłówek, która ma przyciągnąć uwagę i na tym koniec… W zasadzie Pure Tonka nie wniosła nic nowego, obijając się i miotając wokół Muglerowej klasyki, osnutej na nieśmiertelnym u Muglera połączeniu kawy, karmelu i czekolady i The End…
Tak, jestem zniesmaczony i zawiedziony, bo po bądź co bądź solidnej (zarówno w formie jak i treści) marce jaką jest Thierry Mugler, nie spodziewałem się takiego pójścia na łatwiznę. Owszem Pure Tonka jest śliczne, apetyczne, przytulaśne, słitaśne i nic tylko tarzać się w tym zapachu – skoro to wszystko już było/jest… Jedyną różnicą jaką zauważyłem, jest to że bukiet jest jakby ździebko lżejszy niż u klasycznego A*Mena i dodano doń lukrecji – przez co zapach chwilami mocno przypomina Muglerowego B*Mena i stylistykę znaną z męskich kompozycji od Lolity Lempickiej, z Illusions Noires Au Masculin na czele. Słodkie kakao, odrobina rozpuszczalnej neski, kropelka lukrecji oraz miękka i niezbyt przytłaczająca karmelowo waniliowa słodycz i to wszystko… Aż tyle i tylko tyle i czuć to dopiero w fazie dojrzałej, bo na pierwszego niucha jest to zwykły, nieodmiennie apetyczny A*Men z kameralną domieszką lukrecji*… No jest ładny i bajecznie przyjemny, ale czy zasługuje na swą szumną i jakże wymowną nazwę?
*chociaż odnoszę wrażenie, że ktoś po prostu wymieszał w odpowiednich proporcjach A*Mena z B*Menem i wypuścił takiego mixa jako nowość…
Próżno w tym pachnidle szukać tonkowego armageddonu, porównywalnego z choćby monumentalnie tonkowym Pour Homme od Jacquesa Bogarta… Ba, próżno tu szukać analogii do choćby zwykłej tonki, gdyż zapach w niewielkim stopniu odbiega od regularnego A*Mena… Zupełnie jakby komuś zależało wyłącznie na wykreowaniu szumu medialnego lub spłodzenia nowości za wszelką cenę. Zwłaszcza, że przecież nie tak dawno swą premierę miał rewolucyjny i bardzo udany Ultra Zest (czyli da się), więc co się stało?.
Z drugiej strony w dzisiejszych czasach, zdominowanych przez kompozycje coraz to bardziej zdawkowe i przesycone ideą minimalizmu – pojawienie się zapachu jeszcze cięższego niż A*Men, byłoby rynkowym samobójstwem. Moim zdaniem u Muglera doszli do wniosku, że sukcesu i brzmienia klasycznego A*Mena i tak nie prześcigną – zresztą po co zmieniać coś, co już jest wyśmienite? Najprościej jest wziąć coś co i tak się świetnie sprzedaje, dać nową nazwę i gotowe… Porsche co roku pokazuje kolejną generację 911, po jeszcze bardziej umownym lifcie – więc czemu nie sprzedawać tą metodą perfum? O pardon, przecież liczne każdego roku premiery JPG Le Male w pierdylionie „nowych” odsłon – są najlepszym przykładem, że to działa…
rok powstania: 2016
nos: Jacques Huclier
projekcja: dobra
trwałość: bardzo dobra
Głowa: mięta,
Serce: lawenda,
Baza: fasolka tonka, kawa, wanilia, paczula, lukrecja, kakao,
Tagged: blog o perfumach, fasolka tonka, kakao, kawa, lawenda, lukrecja, mięta, najnowsze perfumy Thierry Mugler, o perfumach, opis perfum, paczula, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy podobne do A*Men, perfumy podobne do B*Men, recenzja perfum, recenzje perfum, Thierry Mugler A*Men Pure Tonka, wanilia
