Pachnących niespodzianek od Lalique ciąg dalszy… od kilku dni mam przyjemność delektować się ciepłym zapachem skóry, stylizowanej na zapachowe wspomnienie o Rosji… nieco rzewnej, przaśnej i sielskiej, ale też butnej i temperamentnej, jak gorąca krew kozaków i prostych żołnierzy z carskiego zaciągu – którzy obozując wieczorami pod gołym niebem, przy wielkich ogniskach, grają na bałałajkach, tańczą, piją gorzałkę i śpiewają swe tęskne pieśni… od tamtych czasów niewiele się zmieniło, Matuszka Rasija to wciąż kraina kontrastów – a sami Rosjanie, to wciąż prości i poczciwi ludzie, o czystych, gorących sercach i mocnych głowach… kto choć raz doświadczył ich gościnności i poznał romantyczne, ckliwe dusze ludzi zamieszkujących te ziemie – w lot zrozumie dlaczego Rosja jest Rosją i zawsze nią będzie…
Wybaczcie, że trochę odpłynę od wątku przewodniego, ale choć Polska zawsze miała z Rosją na pieńku, a nasza wspólna historia nie wygląda różowo – bynajmniej nie postrzegam tej nacji jako bandy nieokrzesanych barbarzyńców, ciemiężycieli i prostaków o kiczowatym guście… Rosja to piękny kraj i wspaniali ludzie (zwłaszcza ci mieszkający poza Moskwą i St. Petersburgiem), mają tylko pecha do swych przywódców… To kraj, który ma wszystko (kopaliny i surowce naturalne), bezkresne przestrzenie i niesamowicie zróżnicowane krajobrazy i z łatwością mógłby stać się potęgą gospodarczą… ale niestety od wieków aspiracje rządzących tym narodem patriarchów, oscylują głównie wokół tworzenia potęgi militarnej, ale jak mawiał Platon, “jeśli chcesz pokoju, szykuj się na wojnę“… Iwan Groźny, Piotr Wielki i Katarzyna Wielka, niczym nasi Chrobry, Jagiełło i Kazimierz Wielki – zastali Rosję/Polskę drewnianą, a doprowadzili swe kraje do rozkwitu… i sądzę, że gdyby nie dwie wyniszczające wojny i pechowo wdrożony socjalizm (w dużym uproszczeniu), Rosja byłaby supermocarstwem po dziś dzień… na Rosji połamali sobie zęby Hitler i Bonaparte, ale czy można podbić i ukorzyć kraj – gdzie ludzie kochają swą ziemię bardziej, niż własne życie?…
Ale zostawiając politykę, jak pachnie Rosja?… przez swoją wielokulturowość i przepastne terytorium, oprócz dość tradycyjnego wianuszka ziół i przypraw, ociera się nawet o elementy orientu (południowe rubieże), akcenty skórzane, szlachetne żywice i drewno - na co wpływ ma religia, oraz skomplikowane uwarunkowania klimatyczne, kulturowe i historyczne… To wszystko tworzy bogatą, epicką wręcz mieszankę zapachów, pozyskiwanych głównie od natury, której centralnym elementem wydaje się być skóra… to z niej szyto kubraki, kaftany (pomijam wszechobecne futra i charakterystyczne futrzane czapy), płaszcze i buty, a nawet elementy zbroi, których specyficzną woń (uspokajam, że nie chodzi o przepocone onuce), opiewał L.T. Piver w Cuir de Russie (obecnie Cuir), a z wizytą na carskim dworze gościł Ambre Russe od Parfum d’Empire… to bogate, upojne i bardzo aromatyczne, w sumie ciężkie mieszanki – oparte na przyprawach korzennych, słodkich miodach, wysokoprocentowych napitkach i wonnych skórach we wszystkich możliwych ujęciach tej nuty… nieco ostre i przez to na tyle specyficzne, by rzeczywiście skojarzyć je z siermiężną wonią dawnych radzieckich perfum a’la “nawalony ruski” – ale i gwarną, sielską i skorą do biesiady, niczym romantyczna dusza Rosjanina…
Ta świeca pachnie skórą w bardzo obszernym spektrum jej brzmienia… skórą miękką, licowaną, słodką i upojną oraz jej ostrzejszym, surowszym i bardziej animalnym obliczem… są tu tu jej akcenty wytworne, ocierające się o wyszukany luksus, wygodę oraz bardziej przaśne, dzikie i naturalne… są tu i mięciutkie rękawiczki carycy i ostra woń, grubych, końskich uprzęży… stapiają się ze sobą, łączą, wypełniając szczelnie powietrze swą ciepłą, bursztynowo miodową barwą – uszlachetnioną przez szafran i delikatną słodycz… zdecydowanie nie jest to skąpana w drewnie i drogocennych żywicach, prawosławna cerkiew – ani bogato zdobione wnętrze siedziby kresowego Bojara, gdzie drewniane ściany i podłogi zdobią liczne skóry i drogocenne arrasy… chwilami daje się poczuć pędzącego na spienionym koniu jeźdźca, odzianego w skórzany żupan i ciżmy z miękkiej skórki o długiej cholewce… mknie bez wytchnienia, zostawiając za sobą, to tumany stepowego piachu – to przez gęsto zalesioną, pachnącą mchem i drzewami dzicz – gdzie końskie kopyta orzą błotnisty, grząski dukt… jeździec spina konia i przytrzymując swą futrzaną czapę – przeskakuje bystry strumień lub uchyla się gibko, przed co niższymi gałęziami drzew…
Ukazano tu skórę w jej naturalnej postaci, odzierając ją z akcentów kojarzonych z luksusowym wykończeniem mebli zdobiących nobliwe gabinety… dzięki temu, choć chwilami przaśna, wciąż jest żywa i swoista… Moscow Russie pachnie skórą wyraźnie podbitą szafranem – ale szczerze powiedziawszy, drewna w tej świecy nie zwietrzyłem… stylistycznie, przypomina wręcz do złudzenia Rasasi La Yuqawam Tobacco Blaze, tyle, że mniej tytoniowy, a bardziej skórzany i jeszcze bardziej szafranowy… chwilami nuta szafranu (którego osobiście użyłbym mniej i niekoniecznie w kompozycji opiewającej Rosję) staje się tak mocno wyczuwalna, że aż dominuje i przesyca sobą kompozycję zapachową… gdy wybrzmiewająca cyklicznie szafranowa serenada milknie – świeca zaczyna na powrót wybrzmiewać bujną, skaczącą niczym amplituda equalizera nucie skórzanej…
Zapewne hojny dodatek szafranu ma za zadanie ożywiać i przełamywać monotonię skórzanego tematu przewodniego i zamiar ten powiódł się – bo choć wczoraj święcę tą paliłem bite osiem godzin, czułem ją przy każdym wdechu, nie czując się przy tym znużony… skórzano szafranowa świeca od Lalique jest bardzo oryginalną alternatywą, dla co bardziej tradycyjnych kompozycji zapachowych i bez problemu wypełniła swą wonią całe mieszkanie… w kwestii jakości, tradycyjnie nie ma do czego się przyczepić, bo to Lalique – ale dla formalności dodam, że nic nie kopci, spala się cicho i bardzo powoli… i co istotne, jej zapach wspaniale komponuje się z coraz bardziej zimową aurą za oknem, nie kojarzy się przy tym ze świętami – za to pięknie uwypukla swym brzmieniem ciepło i przytulność domowego zacisza…
2013
Skład: skóra, kwiat szafranu, czarny zamsz, szlachetne drewna,
Tagged: blog o perfumach, Cuir, czarny zamsz, kwiat szafranu, Lalique, Moscow Russie, nowa świeca zapachowa Lalique, o perfumach, opis perfum, pachnąca skórą świeca zapachowa, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum..., skóra, szafran, szlachetne drewna, świeca zapachowa na zimę, świeca zapachowa pachnąca skórą i szafranem
