Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Nou – Oliban, czyli schizma w szeregach niszowo olibanowej inkwizycji…

$
0
0

Kto by pomyślał, że w zwykłej drogerii sieciowej i cenie ~40 zł, można trafić perfumy pachnące najprawdziwszym olibanum*? Ale, skoro dekadę temu arcy egzotyczny oud zawędrował do mainstreamu, to nie dziwota że jego los podzieli ortodoksyjnie niszowe olibanum… Jak na ironię, ingrediencja ongiś zarezerwowana wyłącznie dla bogów i po dziś dzień używana w obrządkach wielu religii – z czasem zawędrowała do zmanierowanej i lubujących się w woniach ekscentrycznych, niszy. A dzięki globalizacji, popularyzacji i powszednieniu perfum, to co kiedyś było domeną owej niszy – dziś trafiła pod strzechy zwykłych ludzi, w postaci perfum mainstreamowych, a wręcz massmarketowych!. Ale na szczęście nie jestem snobem i Was również o snobizm nie podejrzewam, więc skoro w cenie niecałych 40 zł, za 50 ml – możemy dostać coś co pachnie naprawdę dobrze i niszowo, to grzechem marnotrawstwa byłoby nie skorzystać. Kurcze, kto by pomyślał, że w świątyni drogeryjnego massmarketu, uświadczę klejnot pachnący niemal identycznie jak pretensjonalna, egzaltowana i ładnych kilkanaście razy droższa nisza!…

*oczywiście mowa o syntetycznym zamienniku, ale pachnącym zadziwiająco wiernie i sugestywnie.

Ale wpierw łyżka dziegciu. To co rzuca się w oczy od razu, to niewspółmiernie mała flaszka i jej stosunkowo nikła pojemność, w porównaniu do przepastnego i absurdalnie wielkiego kartonika – w którego czeluściach ukryto niewielki i poprzez powyższe, jeszcze bardziej niepozorny flakonik. Ja rozumiem, że kreatywność i cwaniactwo speców od marketingu przejawia różne formy – ale chciałem powinszować geniuszowi, który pomyślał sobie, że jeśli da duże opakowanie, to ludzie pomyślą sobie, że warto ten produkt kupić nie ze względu na zapach, a wielkość opakowania… Może to działa na nabywców chipsów (gigantyczna, napompowana powietrzem torebka, a w środku jeden ziemniaczek), czy czekoladek (kilkanaście podkładek i podwójne dno, próbujące wypełnić kartonik, z tymi trzema pralinami na krzyż) ale perfumy, srsly? Eee, jak bardzo trzeba mieć nafajdane fełbie, by pomyśleć że poza wytworzeniem zbędnych gabarytów – przekładających się jedynie na wygenerowanie wyższych kosztów transportu i składowania, to mogłoby zadziałać?…

Ale pomijając ten zgrzyt, same perfumy pachną zadziwiająco (wręcz podwójnie zadziwiająco, gdy wziąć poprawkę na cenę i nieznaną markę) dobrze!. Choć może ta nieznana marka to akurat atut, bo musieli się bardziej postarać, by powalczyć o klienta. Choć odnoszę wrażenie, że drugie męskie perfumy Nou, tj. Avery – to klon już przeze mnie opisywanych Amber Shadow marki Jacques Battini. Avery/Shadow są klasycznie sandałowe (niczym Columbus 1492) i co tu dużo mówić „chwytliwe„, więc będzie się podobał i co za tym idzie sprzedawał – zatem ich wybór pewnie nie był przypadkowy… Pewnie obaj „producenci„, wybrali ten sam zapach z katalogu gotowców i nie do końca świadomie lansują go pod dwoma szyldami. Perfum na rynku jest jak „mrówków„, to pewnie pomyśleli iż to mało prawdopodobne, że przy tym natłoku ktoś się połapie, że coś podobnego już istnieje… Swoją drogą ciekawe czy Montale, zlecając „skomponowanieRed Vetiver, też brało w swej krnąbrności poprawkę, że ich klienci mogli już spotkać Terre D’Hermes?… 😉

No dobrze, dość przynudzania, pora określić jak Oliban pachnie. Wprawdzie nie jest to olibanum pokroju tego, które uświęca absolutnie niezrównane Rock Crystal Oliviera Durbano, ale jeśli lubicie to chłodne i minimalistyczne ujęcie kadzidła, rodem z Heeley’owego Cardinal’a, to Nou Oliban jest właśnie dla Was! Oliban pachnie, a raczej opiewa legendarne olibanum, czyli kadzidło frankońskie – w tym samy stylu, sznycie i klimacie, co kultowe już CdG Avignon oraz Heeley Cardinal. A więc kadzidło chłodne, surowe i minimalistyczne, by nie powiedzieć skostniałe – podobnie jak klimat panujący w europejskich gotyckich katedrach, których mury wciąż pachną woskiem świec i subtelną wonią kadzidła i mirry, którymi nasiąkły przez wieki. A propos trwałości, to Oliban jest całkiem trwały i niezgorzej projektuje, co przy tej cenie robi z niego naprawdę potężną konkurencję i zamieszanie w szeregach olibanowo niszowej inkwizycji.

Oliban to monotematyczny monoscent, wybrzmiewający wyłącznie olibanum, bez udziału jakichkolwiek nut towarzyszących i co za tym idzie – wyłamujący się z tradycyjnego podziału na wyczuwalne akordy. Wprawdzie najbardziej żywe i ekspresyjne jest jego otwarcie – które co zrozumiałe, z upływem godzin stopniowo przebrzmiewa, ale po sam kres jest to olibanowy monolit. Od razu mówię, to nie jest jakość CdG Avignon, ani Heeley Cardinal, bo z czasem tutejsze olibanum robi się odrobinę płytkie i po kilku godzinach ulega nieznacznemu rozwarstwieniu, ale i tak pachnie FENOMENALNIE, a różnica jest naprawdę niewielka i moim zdaniem kompletnie niewarta dopłacenia za ten subtelny dysonans, kilkanaście razy więcej. Jeśli więc nie przeszkadza Wam, że pachniecie tylko odrobinkę mniej wiernie niż Heeleyowa frankońska katedra, to gorrrąco polecam, a zaoszczędzone ponad 550 zł, możecie przeznaczyć na inne bezbożne bezeceństwa… 🙂

przykładowo, możecie dać perfumomanii na tacę 🙂


Tagged: bardzo dobre i tanie perfumy kadzidlane, blog o perfumach, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, perfumy pachnące najprawdziwszym kadzidłem frankońskim, perfumy pachnące podobnie do Heeley Cardinal i CdG Avignon, recenzja perfum, recenzje perfum, tani kadzidlak który zagiął swą niszową konkurencję, tanie perfumy pachnące prawdziwym kadzidłem

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427