Quantcast
Channel: perfumomania
Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Davidoff – Horizon Extreme, czyli autentycznie się bałem…

$
0
0

Za każdym razem gdy powstaje wersja Intense lub Extreme jakiegoś cenionego przeze mnie pachnidła, zaczynam czuć dziwny niepokój i wewnętrzny lęk… Poważnie, bałem się że zapach zostanie popsuty przez chciwość marketingowców, bo przecież szybkie wylansowanie zintensyfikowanego flankiera, jest teraz takie modne… Pescheux i Huclier, czyli ten sam duet perfumiarzy, który popełnił w ubiegłym roku genialnego Horizon, tego roku zabrał się za jego konwersję, do wersji Extreme… Jak zawsze w takim przypadku (zwłaszcza, że wysoko cenię klasyczne Horizon) obawiałem się, że temat zostanie załatwiony po macoszemu, byleby wypełnić czymś rynkową niszę. Ale nic z tych rzeczy, albowiem wersję Extreme przygotowano bardzo starannie i bynajmniej nie jest to atrapa. Z radością donoszę, że moje obawy okazały się zupełnie bezpodstawne i fantastyczny Horizon, właśnie doczekał się równie udanego flankiera w wersji Extreme! Udanego, że ho ho, ale konia z rzędem temu, kto wąchając flankiera, zgadnie co było jego protoplastą 😉

Horizon Extreme jest esencjonalny i wyraźnie żywiczny. Przypomina mi odrobinę hybrydę Parfum d’Empire Wazamba z Bottega Veneta Pour Homme, których nieco leśny, rześki i równie inhalująco żywiczny charakter, odnalazłem i tu. Jest cudownie żywiczny i zarazem cudownie jowialno balsamiczny, a te dwie z pozoru sprzeczne cechy połączono ze sobą z tak górnolotnym pietyzmem i zręcznością iż wyszła z tego wybornie i arcy wykwintnie prezentująca się całość. Tak wykwintnie, że to pachnie tak, jakby ktoś z rozmysłem konstruował pachnidło pomyślane o rynku niszowym, ale nagle znalazł się odważny kupiec z segmentu mainstreamu, który zaanektował to cudo dla siebie. Jakby nie patrzeć niszowe i diabelnie odważne brzmienie arcy genialnego i przesmerfantastycznego Gucci Guilty Absolute, jest najlepszym dowodem, że tak ambitne podejście do sygnowania nowości – może się udać i co istotniejsze, sprzedawać… Zwłaszcza, że moda na rachityczne, bezpłciowe i beznamiętne siuśki, zdaje się szczęśliwie przemijać, bo już wszystkim się to przejadło i rynek zapragnął zwrotu w innym kierunku.

Kurcze, co tu dużo mówić, Extreme jest po prostu śliczny… Jeśli tęsknicie za pachnidłami pokroju Gucci Rush, Christian Lacroix Tumulte, CdG Wonderwood, czy wspomnianą Wazambą, nowy i wyraźnie labdanowy Horizon Extreme bankowo schlebi Waszym gustom. Oficjalny wykaz nut wskazuje raczej na mariaż rozmarynu, imbiru i sandałowca, ale wystarczy Extreme powąchać, by utwierdzić się w przekonaniu, że skrywanych przed nami nut, o wyraźnie drzewno żywicznym zacięciu jest tu więcej. Owszem rozmaryn, imbir i wspomniany sandałowiec są tu jak najbardziej wyczuwalne, grając swe czyste, wyraziste, pierwsze skrzypce nader dźwięcznie, ale stawiam złoto przeciw kasztanom, że są tu przynajmniej dwie szlachetne żywice (labdanum i mirra) oraz cyprys i mam wrażenie że agar, które pominięto w wykazie nut. Nawet gdy przeminie najbardziej dźwięczne i żywiczne stadium serca i zapach ułoży się na skórze, emanując głównie miękkimi i głębokimi detalami ambrowo drzewnymi, te żywiczne szpileczki wracają co jakiś czas i przypominają o żywicznym charakterze kompozycji.

W fazie dojrzałej Extreme jest miękki, otulający, ale identycznie jak w przypadku Encre Noire, wystarczy podać kompozycji odrobinę ciepła lub wilgoci, by wskrzesić bujny i całkiem okazały, żywiczno zielony dry down, który na powrót tchnie życie w konającego Extrema. O dziwo z trwałością jest lepiej niż w przypadku regularnego Horyzontu, a przy tym zapach nie jest nachalny, ani duszący. Doprawdy nie spodziewałem się tu tak szlachetnego i wyszukanego bogactwa. Bogactwa, które garściami czerpie z poletka niszowego, choć mowa o komercyjnym mainstreamie, który jeszcze do niedawna próbował nam wcisnąć na wieczór, równie dennego co koniunkturalnego The Game. Niestety ceną za ten górnolotny artyzm jest zauważalne odcięcie się od dyskretnego i finezyjnego brzmienia protoplasty – choć w przypadku tak ambitnego i górnolotnego podejścia do tematyki zapachu wieczorowego – absolutnie nie mam tego autorom za złe. Obcując z akordem schyłkowym, chwilami miałem wrażenie, że noszę na skórze już dobrze uleżałe Arabian Nights od Jesusa Del Pozo, albo Bois Noir Roberta Pigueta – a więc Extreme to żadna populistyczna zapchajdziura w ofercie, tylko naprawdę konkretnie namieszane EdP. Pescheux i Huclier świadomie odchodząc od motywu przewodniego Horizon (konotacje zielono cytrusowe), stworzyli coś tak pięknego i nietuzinkowego, że chciałbym sobie i Wam życzyć jeszcze więcej tak doskonałych w formie i urodziwych, niekonsekwencji… 😉

rok powstania: 2017

nos: Olivier Pescheux i Jacques Huclier

projekcja: dobra

trwałość: dobra

Głowa: grejpfrut, imbir, rozmaryn,
Serce: cypriol, cedr, gałka muszkatołowa, skóra,
Baza: ambra, drzewo sandałowe,


Tagged: ambra, bardzo dobre i eleganckie edp od Davidoff, blog o perfumach, cedr, cypriol, drzewo sandałowe, gałka muszkatołowa, grejpfrut, imbir, najnowsze perfumy Davidoff, nowa wersja Davidoff Horizon, nowy zapach Davidoff, o perfumach, opis perfum, perfumowy blog, perfumy, perfumy męskie, recenzja perfum, recenzje perfum, rozmaryn, skóra

Viewing all articles
Browse latest Browse all 427

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra